To jeden z najbardziej odlotowych samochodów sportowych w historii. Pamiętacie go z Top Geara
Pamiętacie markę TVR? Najwięksi pasjonaci zapewne znają ja od lat, zaś wiele osób usłyszało o tych samochodach za sprawą Top Geara. To jedne z najbardziej odlotowych maszyn na rynku. I choć sama firma zniknęła, a jej powrót nie wypalił, to na rynku nie brakuje ciekawych aut z drugiej ręki. Ten egzemplarz ma szczególną historię.
Mam ogromną słabość do tych samochodów. TVR to jedna z tych marek, której dowolny model z późnych lat dziewięćdziesiątych lub dwutysięcznych na pewno stanąłby w moim garażu marzeń. Choć po raz pierwszy o tej firmie przeczytałem w katalogu "Samochody Świata", to miłość rozpalił właśnie Top Gear i szalone testy tych samochodów na lotnisku Dunsfold.
Ten samochód ma z tym miejscem sporo wspólnego. Przed Wami auto, które TVR zbudował na targi British Motor Show. Później pełniło ono rolę pojazdu prasowego, który od produkcyjnych egzemplarzy T350 różnił się jedną kluczową rzeczą.
Tak to się robi! Dziennikarze dostali znacznie mocniejsze auto. TVR T350 C dostał 4-litrową jednostkę
Co ciekawe była to wersja, która później trafiła do Sagarisa. Seryjny T350 rozwijał 355 KM, co w ważącym 1187 kilogramów samochodzie było absolutnym odlotem. Tutaj 4-litrowa rzędowa szóstka wykręciła około 400 KM. Oficjalne dane nie są znane, gdyż to auto powstało "po cichu" i nigdy nie zyskało oficjalnej specyfikacji.
Można śmiało powiedzieć, że ta sztuka pokazała solidność brytyjskiej roboty. Przez lata katowano ją do granic możliwości, a mimo to zniosła dzielnie taką eksploatację. Drugim właścicielem tego egzemplarza został inżynier marki TVR, który zadbał o każdy detal. Przede wszystkim przy przebiegu 90 000 km wyremontowano silnik, aby zachował pełną moc.
Później dorzucono tutaj wiele innych elementów. Na przykład amortyzatory Bilsteina przeszczepiono z nowszego Sagarisa, dodano amortyzatory Eibacha i nowy układ wydechowy z powłoką ceramiczną. Wnętrze zyskało zaś całkowicie nowe obszycie jasną niebieską skórą w dwóch odcieniach.
Cena jest zaskakująco atrakcyjna. Auto trafi na aukcję Iconic Auctioneers już 18 maja, a estymacje zakładają sprzedaż w cenie 30-35 tysięcy funtów. Jak na unikalne sportowe auto z wyjątkową historią w tle jest to naprawdę atrakcyjna kwota.
Przyszłość tej marki niestety nie wygląda kolorowo. TVR miał powrócić z nowym Griffithem, aczkolwiek obecni właściciele firmy stracili prawa do nowej fabryki, a także nie rozwijają dalej pierwszego opracowanego modelu. Tutaj sercem miał być silnik 5.0 V8 Coyote z Mustanga.