Volkswagen Tiguan 2.0 TDI DSG7 Track & Style
Redaktor Kołodziejczyk zmierzył się ostatnio z Fordem Mondeo, przekonując, dlaczego testuje samochód, który jest na rynku już ponad 6 lat. Ja mam podobne zadanie, ale Tiguan nadzwyczaj rzadko gościł na łamach autoGALERII. To dopiero trzeci test. Czymże to jest w zestawieniu z sześcioma Mondeo.
Ja postaram się przedstawić ten samochód nieco inaczej. Nie za bardzo można wskazać w nim ciekawostki, czy oryginalne rzeczy, bo takich tu nie ma. Dlatego spróbuję przekonać Was w kilku argumentach, dlaczego można się zainteresować Tiguanem. Albo dlaczego dlaczego nie należy tego robić.
Kilka powodów do kupienia
Jeśli lubisz jeździć samochodem w sposób dynamiczny, na pewno spodoba Ci się zawieszenie Tiguana. Mimo zachwiania środka ciężkości poprzez zrobienie z kompaktu SUV-a, Volkswagen prowadzi się dość pewnie, bez specjalnego wychylania się i bez tendencji do wpadania w pod lub nadsterowność. Oczywiście w tym aspekcie bardzo pomaga napęd na cztery koła oparty o system Haldex. Nie jest to piąta generacja, która zupełnie nie daje odczuć tego, że system dołącza tylną oś, ale jest wystarczająco sprawny, żeby poczuć się dość pewnie na drodze. Na pewno za to nie będzie to system, który przypadnie do gustu osobom ceniącym wysoki komfort jazdy. Tzn. nie jest tak, że Tiguan jest niekomfortowy. Nawet to, że na piastach spoczywają osiemnastocalowe felgi nie obniża znacząco wygody podróżowania. Jednak zawieszenie zestrojono dość sztywno, co nie każdemu może przypaść do gustu. Przy niektórych nierównościach VW będzie nerwowo podskakiwał, zamiast przyjemnie ugiąć koło i nie dostarczać dodatkowych wrażeń pasażerom.
Pozytywnie za to należy ocenić układ kierowniczy, jak na samochód tej klasy wystarczająco precyzyjny, bez uczucia przewspomagania, znanego z konkurencji np. dalekowschodniej. Niewiele się tu różni od samochodu stricte osobowego.
Jeśli cenisz dynamikę jazdy i sprawne napędzanie, powinieneś się Czytelniku zastanowić nad taką konfiguracją. Dwulitrowy, 140-konny diesel, "perła w koronie" koncernu, sprzężony z siedmiobiegową, dwusprzęgłową skrzynią biegów to dość udany duet, choć osobiście wolałem tandem z przekładnią o sześciu przełożeniach. Obecne DSG jest nieco mniej delikatne i potrafi trochę szarpać. Nie zmienia to jednak faktu, że do samochodu tej wielkości to chyba najlepsze połączenie, pozwalające na dość dynamiczne przyspieszanie (10,2 s do 100 km/h wg danych fabrycznych) oraz utrzymywanie całkiem sporych prędkości na autostradzie.
Również elastyczność jest na przyzwoitym poziomie - 320 Nm i szybka przekładnia pozwalają na bezproblemowe wyprzedzanie. O ile oczywiście nie załadujemy go w pełni - wtedy 140 KM może okazać się zbyt anemiczne do tego modelu. Jednak biorąc pod uwagę dostępne silniki oraz spoglądając w cennik, koncepcja dwulitrowego diesla wydaje się być najbardziej optymalna. Zwłaszcza, że w Volkswagenie udało się wypracować kompromis w kwestii wyciszenia. Samochód nie waży tyle, ile przeciętny Opel, za to jest naprawdę dobrze wyciszony, zwłaszcza, jeśli nie będziemy przekraczać prędkości dopuszczalnych w Polsce.
Jeśli cenisz praktyczność, Volkswagen również postara się spełnić twoje wymagania. Pod względem przestronności w kabinie pasażerskiej, nie można mu zbyt wiele zarzucić. Fotele i kanapa są wygodne, a w testowanej wersji przyciągają wzrok dwukolorową tkaniną, połączoną z jasną alcantarą. W opcji jest jeszcze w pełni skórzana tapicerka. Tylna kanapa ma dodatkowo regulację wzdłużną, co pozwala w kilku przypadkach powiększyć bagażnik lub pozwolić na przyzwoitą ilość miejsca na nogi - jest go minimalnie więcej niż w Golfie VI generacji. Z przodu również nie będziemy narzekać na ilość miejsca; wnętrze nie jest może obszerne niczym amerykański krążownik szos, ale w przeciętnym, nieźle zaprojektowanym kompakcie większość z nas się mieści, a wrażenia w Tiguanie są podobne.
Bagażnik w naszym SUV-ie wypada może niepowalająco, ale całkiem przyzwoicie. 470 litrów, z możliwością przesunięcia kanapy, powinno wystarczyć większości kupujących, żeby spakować się na wyjazd. Zwłaszcza, że bagażnik ma równe kształty i dość łatwo jest zaaranżować przestrzeń pod tylną klapą. Po rozłożeniu siedzeń uzyskujemy dodatkową przestrzeń - w sumie aż do 1510 litrów.
W Tiguanie praktyczność przejawia się również zmyślnymi i ciekawymi patentami. Już standardowe schowki są całkowicie wystarczające, ale VW postanowił "rozpieścić nas" dodatkowo rzędem "lotniczych" pojemników na drobiazgi, rozmieszczonych pod sufitem. Fajnie że są, ale niektóre są mało poręczne. Za to na pewno pasażerom tylnej kanapy spodobają się stoliki podnoszone z oparć przednich foteli. W samochodzie o takim charakterze to bardzo dobry wynalazek.
Kilka powodów do zastanowienia
Jeśli lubisz nowinki i eleganckie wykończenia, zastanów się, czy na pewno jesteś zainteresowany Tiguanem. Samochód na rynku jest już prawie 7 lat i od tamtej pory wewnątrz nie zaszły żadne spektakularne zmiany. Oczywiście, nasza wersja Track & Style jest wyposażona niemalże kompletnie, ale system nawigacyjny RNS 510 robił wrażenie w Golfie V i VI, a tymczasem już VII generacja zdążyła się zadomowić na ulicach. System jest dobry, ale jego działanie i intuicyjność mocno można byłoby poprawić. Jednak całość deski wygląda już nieco "klasycznie". O ile jednak spasowanie materiałów jest świetne, a część z nich jest miękka i przyjemna, to widać kilka oszczędności. Pomijając już kolorystykę - ten szary kolor w połączeniu z designem, wygląda po prostu staro i średnio elegancko. Wnętrze Tiguana bardziej kojarzy mi się ze starym Pajero, niż współczesnym, miejskim SUV-em.
Jeśli cenisz niskie koszty eksploatacji, również warto głębiej pomyśleć nad Tiguanem. Co prawda testy pozamiejskie, bez klimatyzacji oraz z prędkościami nie dochodzącymi do 100 km/h, pokazały że wyżej zawieszony Volskwagen potrafi zadowolić się niecałym sześć i pół litra na "setkę", to nie ma szans, żeby w normalnej, miejskiej i szybkiej jeździe, zobaczyć takie wyniki. W mieście spalanie waha się między 9 a 11 l/100 km, w trasie, na autostradzie spadnie o 2-3 litry, nie schodząc jednak poniżej "ósemki". A to wcale nie taki rewelacyjny wynik.
Jeśli w ogóle zwracasz uwagę na koszty, to trzeba spojrzeć na cenę. Ok., mamy teraz wersję Perfectline, która ma być sensownym pakietem wyposażenia dla większości użytkowników. Z wyposażeniem jak najbardziej zbliżonym do naszego, taka "perfekcyjna linia" będzie wymagała zostawienia w salonie 123 680 zł. A nie dostaniemy tam ani automatycznej skrzyni biegów, ani... napędu na 4 koła.
To, co widzicie na zdjęciach, to najwyższa wersja Track & Style. Ma zmieniony przedni zderzak i mnóstwo "terenowych" akcentów (jak np. osłony pod zderzakiem, czy napęd na cztery koła - szaleństwo). Cena takiego Tiguana, z DSG7 i dwulitrowym dieslem, zaczyna się od 135 tys. zł, a kończy w przypadku samochodu ze zdjęć na 158 900 zł. A to już całkiem sporo. Zważywszy, że w minimalnie niższej cenie (157 400 zł) mamy Mazdę CX-5 z najmocniejszym silnikiem diesla 175 KM, automatem, napędem na cztery koła i w najwyższej możliwej wersji wyposażenia, obejmującej również skórzaną tapicerkę. W podobnej cenie (poniżej 156 tys.) możemy nabyć Forda Kugę z 2.0 TDCI 163 KM, skrzynią Powershift i w wersji wyposażenia Titanium Plus z kilkoma dodatkami (podobnymi do tych, które mamy w Tiguanie). Droższa będzie legenda segmentu, czyli Toyota RAV4 (co najmniej 161 900 zł za wersję Prestige). Tak więc Tiguan, wcale nie najświeższy, z kilkoma brakami, będzie w górnej części segmentu cenowego. Konkurencja, która kosztuje podobna, jest o kilka lat młodsza, przestronniejsza (Kuga, RAV4) bądź mocniejsza (Kuga, Mazda).
Zalety:
+ dobre prowadzenie i niezłe zawieszenie (choć dość sztywne)
+ wystarczająca dynamika
+ przestronny i praktyczny
Wady:
- wysokie spalanie
- w środku wygląda na dużo tańszy niż jest
- nie wywołuje zupełnie żadnych emocji, poza spojrzeniem w cennik
Podsumowanie:
Volkswagen Tiguan sprzedaje się całkiem przyzwoicie. Choć na pewno nie w tej wersji. Mamy tu bowiem do dyspozycji niewielki przerost formy nad treścią. Udana technika spotyka się z przeciętnym wykończeniem i wysoką ceną. Na pewno docenią ten samochód miłośnicy koncernu, bo nie znajdą tu nic, co by ich zaskoczyło. Ci, którzy szukają od samochodu czegoś więcej - raczej nie będą zainteresowani, bo tak po prawdzie to Tiguan jest po prostu mało porywający. Choć naprawdę niczego mu nie brakuje.