Wisłostrada zablokowana przez głupotę, czyli przeładowane transporty budowlane zmorą Warszawy

Zasypana piachem ulica lub "zabetonowany" pas ruchu? W stolicy taki widok staje się standardem. Dzisiaj byłem świadkiem takiego niebezpiecznego zdarzenia.

Warszawa dosłownie jest w budowie. Ogromne inwestycje prowadzone są w niemal każdej dzielnicy, co generuje bardzo duży ruch pojazdów budowlanych. Jest to zrozumiałe - wszak wszystkie elementy konstrukcyjne, piach czy beton "same się nie dowiozą". Problemem jest jednak to, że dbałość o taki transport jest niemal zerowa. Pomijam już fakt, że takie pojazdy potwornie brudzą ulicę piachem i błotem, przez co czystość ulic w mieście jest mocno umowna. Dzisiaj jednak zobaczyłem coś, co przelało czarę goryczy - i nie jest to pierwsza taka sytuacja, którą widziałem na własne oczy.

Niekontrolowany paraliż

Powiśle, godziny przedpołudniowe, tuż po porannym szczycie. Na ulicy Karowej leży ogromny zwał piachy, zaś kawałek dalej walają się ogromne kamienie. Wszystko to ciągnie się od skrzyżowania z Dobrą aż do Wisłostrady, gdzie na środkowym pasie, tuż przed tunelem, pojawia się kolejna kupa piachu i następne kamienie. Jest to oczywiście efekt przeładowanego i źle zabezpieczonego transportu z budowy. Felerna wywrotka najprawdopodobniej ruszyła z placu przy ulicy Dobrej, gdzie budowany jest kolejny fragment wydziału lingwistycznego Uniwersytetu Warszawskiego. Sytuacja ta jest oczywiście bardzo problematyczna. Po pierwsze - usunięcie tego wszystkiego z ulic zajmie trochę czasu, zwłaszcza na Wisłostradzie. Po drugie - miasto poniesie koszty, choć oczywiście obciążona nimi zostanie firma budowlana. Aktualnie jednak policja musi znaleźć samą ciężarówkę, gdyż kierowca zapewnie nawet się nie zorientował, że coś złego się dzieje. Być może też postanowił docisnąć gaz w podłogę i zniknąć z pola widzenia. Kto wie.

Identyczne sytuacje bardzo często spotykane są na ulicy Wolskiej i Kasprzaka. Nimi poruszają się betoniarki ze żwirowni ulokowanej na tyłach ulicy Jana Kazimierza. Często jeżdżą solidnie przelane betonem i cementem, przez co niekiedy im się "ulewa", betonując przy tym pas ruchu. Już raz bliska mi osoba niemal została podlana w porannym korku. Sprawa oczywiście zakończyła się na policji, gdyż nie była to błahostka.

Czy to tylko u nas?

Będąc w innych dużych europejskich miastach zwracam uwagę na transporty budowlane. I mam wrażenie, że tylko w Polsce absolutnie nie przykłada się wagi do dbałości o takowe. W Niemczech, Austrii czy nawet w Czechach rzadko syf z budowy nanoszony jest na drogi. Da się? Jak widać bez problemu - trzeba tylko chcieć.

A jeśli stoicie teraz w korku na Wisłostradzie, to pocieszę Was tym, że policja już szuka felernej wywrotki. Sprzątanie zajmie jednak trochę czasu.