We Włoszech nie było tak źle od 1956 roku. To sytuacja kryzysowa
Włosi biją na alarm. Produkcja samochodów w tym kraju spadła do poziomu, który ostatnio zanotowano w... 1956 roku. Jest to głównie wina kryzysu w grupie Stellantis.
Włosi nie mają powodów do radości. Przemysł motoryzacyjny to ich oczko w głowie, które w ostatnich latach zaczęło podupadać. Początek tego roku jest szczególnie trudny. Stellantis walczy ze swoimi problemami, które przekładają się na drastyczny spadek popytu na ich nowe samochody. Do tego kłopoty z łańcuchami dostaw, a także ograniczona gama modelowa, przekładają się na pustki na liniach produkcyjnych. Przez pierwsze trzy miesiące tego roku z włoskich fabryk wyjechało 109 900 samochodów. Taka liczba ostatnio była widziana w... 1956 roku.
Przemysł motoryzacyjny we Włoszech uderzył w dno. Czy jest szansa, aby się odbić?
Tutaj pojawia się wiele czynników, które trzeba wziąć pod uwagę. Przede wszystkim jedną z kwestii, które stanowią nowe wyzwanie dla grupy Stellantis, są cła nałożone przez Donalda Trumpa. W dobie globalizacji produkcja samochodu dla USA w Europie nie jest zaskakująca.
Problem w tym, że mówimy tutaj o aucie, które ma być "tanie". Jest nim Dodge Hornet, czyli lekko przerobiona Alfa Romeo Tonale. Ten model wyjeżdża z zakładu w Pomigliano, a przez trzy miesiące wyprodukowano nieco ponad 1300 egzemplarzy.
Fatalnie prezentuje się też kondycja Maserati, które wyprodukowało raptem 1033 auta, co oznacza spadek o 72%. Alfa Romeo zjechała o 52%, do poziomu 10 104 samochodów.
Włosi stawiają przyszłość Maserati i Alfy Romeo pod znakiem zapytania
Dla tych marek, według strategii Stellantis, rynek amerykański był kluczowy. W momencie, w którym do akcji weszły wysokie cła, ta koncepcja zawaliła się niczym domek z kart. John Elkann zatrudnił do pomocy firmę konsultingową McKinsey, która ma wspomóc Stellantis w podjęciu dobrej decyzji.
Znając jednak z autopsji działania McKinsey, nie spodziewałbym się tutaj rozwiązania przyjemnego dla Włochów. W grę może wchodzić nawet wydzielenie i sprzedaż tych marek.
Problemem są też opóźnienia kluczowych modeli
O ile Fiat 500 w hybrydowym wydaniu zacznie wyjeżdżać z fabryki w Turynie (Mirafiori) w listopadzie, o tyle Alfa Romeo Stelvio drugiej generacji złapała opóźnienie. Tak przynajmniej donoszą związki zawodowe FIM-CISL. Oficjalny plan zakładał start produkcji pod koniec tego roku, teraz już mówi się o 2026 r.
Realnie więc Stellantis ma teraz bardzo trudne zadanie. Z jednej strony musi spełnić obietnice wobec włoskiego rządu, które tyczyły się zwiększenia produkcji we Włoszech. Drugą kwestią jest poprawa sprzedaży, która mocno spadła. Jest to w dużej mierze kwestia wysokich cen i przeciętnych możliwości nowych modeli marki. Teraz do tego wszystkiego można dołożyć cła, którymi Donald Trump rozpoczął wojnę handlową z większością krajów. Tylko dziwnym trafem nie ma tam... Rosji.
Źródło: Automotive News Europe