Wsadził milion w błoto - i jeszcze tam zamieszkał. Tak, mowa o Lamborghini
Czy da się zamieszkać w Lamborghini? Owszem - o ile wybierzecie Urusa. To prawdopodobnie pierwszy egzemplarz tego samochodu, który przerobiono na offroadowego kampera. I wygląda to świetnie!
W myśl zasady "safari all the car" można zbudować wiele przedziwnych projektów. Widzieliśmy już podniesione wydanie Nissana GT-R R32, a także fascynujące przeróbki Porsche 911. Tutaj jednak mamy coś z zupełnie innej bajki. To Lamborghini Urus, które teraz jest jeszcze dzielniejsze w terenie. A do tego stało się mobilnym domem.
To najprawdopodobniej jedyny taki projekt na świecie. Oficjalnie nazywa się Camperghini i pokazuje, że nie wszystkie Urusy służą do szpanowania w miastach.
Lamborghini Urus, w którym da się zamieszkać. Ten projekt jest świetnie przygotowany
Bazą jest oczywiście standardowa wersja SUV-a z Sant'Agata Bolognese. Z seryjnego samochodu pozostał tutaj tylko silnik, część zawieszenia i oczywiście wnętrze. Z zewnątrz widać, jak bardzo dopasowano ten model do nowej roli.
Przede wszystkim na dachu pojawił się bagażnik firmy Front Runner, na którym zamontowano dodatkowe skrzynie na przedmioty, koło zapasowe i antenę Starlink. W nadkola wpasowano felgi Klassik B OffRoad i naciągnięto na nie opony typu AT. Z przodu znalazło się miejsce dla wyciągarki, zaś z tyły wyciągnięto na stałe hak, który przydaje się przy transporcie większych rzeczy.
To jednak tylko rozgrzewka. Całe wnętrze przebudowano w taki sposób, aby mogło zamienić się w dom na kołach. W bagażniku na szynach ulokowano dodatkowe skrzynie, lodówkę i kuchenkę. Fotele można szybko złożyć, aby wygospodarować dodatkowe miejsce.
Problemów oczywiście nie brakuje. Na przykład bezramkowe drzwi uniemożliwiają wygodne założenie moskitiery. Problemem są też kubełkowe fotele, które mają zintegrowane zagłówki. W efekcie ciężko jest je dobrze ustawić, gdy konieczne jest zrobienie leżanki.
Ten Urus zwiedza świat. Z Ohio dotarł do Europy
Właściciel tego Lamborghini wykorzystuje je zgodnie z nowym przeznaczeniem. Obecnie podróżuje nim po Europie, a swoje postępy dokumentuje filmami na YouTube. Jeśli lubicie niestandardowe i szalone projekty, to warto to śledzić - trzeba mieć sporo odwagi, aby drogim autem jeździć w niedostępne miejsca.
A bywa to kosztowne. Na przykład uszkodzony przedni splitter oznacza 1300 euro do wydania na naprawy. W kabinie przestał też działać włącznik oświetlenia wnętrza.
Źródło: Camperghini (YouTube)