W przyszłości najprawdopodobniej nie będziemy mogli posiadać samochodów. Nie chodzi o prawo

Patrząc na zmiany i trendy na rynku dochodzę do jednego wniosku - w przyszłości nie będziemy posiadać samochodów. Nowe formy użytkowania aut w połączeniu z elektryfikacją mogą uniemożliwić zakup pojazdu na własność.

Po powrocie z targów IAA Mobility w Monachium noszę w sobie swego rodzaju niepokój, który nie daje mi spokoju. Przysłuchiwałem się tam występom kilku prelegentów z dużych marek, takich jak Porsche, Mercedes-Benz, Bosch czy Siemens. Obserwowałem też nowe usługi, które promowały się w otoczeniu nowych elektrycznych samochodów. Mam wrażenie, że w każdej dużej firmie Excel wypluł ten sam wynik - posiadanie samochodów przez klientów będzie dla nas całkowicie nieopłacalne. Wiecie, co to oznacza?

zakup samochodu elektrycznego

Najmy, leasingi, carsharing - to może być przyszłość motoryzacji

Herbert Diess, szef Volkswagena, ujawnił nową strategię marki. Niemcy chcą leasingować używane auta, gdyż w ich opinii żywotność baterii i napędu będzie znacznie większa, niż zdaje się to wielu osobom. Już w najbliższych miesiącach ruszą krótkoterminowe najmy na używane Volkswageny ID.3. Wybór takiego finansowania przyniesie zainteresowanym pewne korzyści - rata będzie niska, a auto sprawdzone przez markę.

Aby jednak taki używany Volkswagen trafił ponownie w najem, to od początku swojego żywota musi należeć bezpośrednio do marki. Diess podkreśla, że taka koncepcja daje lepszą kontrolę nad technologią. Jednocześnie widać, że jest to też atrakcyjna droga do wygenerowania większego przychodu, później odpowiednio opodatkowanego.

Podobna koncepcja pojawia się u innych producentów. Po prostu wszyscy zauważają, że na aucie elektrycznym nie da się zarabiać w sposób, który dotychczas nam towarzyszył. Przede wszystkich w przypadku pojazdów na prąd odpada kluczowy składnik, czyli serwis. Wymiany części eksploatacyjnych i płynów to dla marek żyła złota, która właśnie przestaje istnieć.

Tutaj ponownie wracamy do tematu "kontroli" nad autem. Jeśli samochód ma dalej na siebie zarabiać, to musi być w dobrym stanie. Obstawiam więc, że niebawem zaczną zalewać nas oferty na najmy krótkoterminowe, od kilku miesięcy do pewnie +/- dwóch lat. Wówczas auto wraca do marki i może być ponownie finansowane. Nawet nowy samochód będzie zapewne oferowany z niską ratą (ale i odpowiednim limitem kilometrów), tak aby jego wartość była odpowiednio wysoka po wybranym okresie.

Wszystko to uzupełnią carsharingi

W dużych miastach już teraz roi się od aut na wynajem na minuty/godziny. Mnogość firm pozwala przebierać w ofertach, a ceny u niektórych operatorów takich samochodów są bardzo atrakcyjne. Dla tych, którzy auta używają sporadycznie, carsharing może więc stać się chlebem powszednim. Już teraz pojawia się coraz większe grono ludzi żyjących w dużych miastach, dla których taka forma użytkowania pojazdu jest najatrakcyjniejsza finansowo i logistycznie.

Salony też się zmienią

Ta rewolucja już jest widoczna. Niebawem dealerzy staną się jedynie punktami serwisowymi i miejscem wydań aut. Cały proces decyzyjny, czyli konfiguracja i zamówienie auta przeniesie się do sieci.

Zmieni to także politykę cenową, która obecnie pozwala na duże negocjacje przy zakupie samochodu. Już teraz Volvo kieruje się zasadą, wedle której finalna cena w przypadku samochodów elektrycznych będzie obowiązującą i nienegocjowalną. To samo zapewne zobaczymy u innych producentów - składasz wybrane auto (raczej z gotowych klocków, czyli "pakietów", a nie z pojedynczych opcji), klikasz zamów i czekasz na produkcję. Do tego umowy podpisywane będą bezpośrednio z importerem, a nie z dealerem.

Jak Wam się widzi taka przyszłość?

Użytkować, ale nie mieć, czy mieć, ale walczyć potem ze sprzedażą samochodu? To jest trudne pytanie. W dobie postępującej elektromobilności auto na własność staje się dużym problemem. Przy regularnym rozwoju technologii baterii auto na prąd może stać się zwyczajnie nieatrakcyjne już po kilku latach. Tym samym sprzedaż takowego pojazdu ma szansę stać się wyjątkowo skomplikowanym procesem.

A Wy co o tym sądzicie? Swoimi opiniami podzielcie się w komentarzach.