Volkswagen jest współwłaścicielem IONITY. Szef Volkswagena narzeka na IONITY. Co poszło nie tak?

Mamy tutaj pewien dysonans: szef Volkswagena Herbert Diess narzeka na IONITY, przy czym IONITY powstało między innymi dzięki Volkswagenowi. Tym razem na celownik trafiło coś, o czym pisałem już w felietonie.

Herbert Diess znany jest ze swojej ogromnej aktywności na portalu LinkedIn. Często dzieli się tam swoimi obserwacjami, uwagami i przeżyciami - głównie tymi, które są związane bezpośrednio z Volkswagenem. W jego relacjach regularnie pojawiają się też uwagi dotyczące podróżowania elektrykiem po Europie. Ostatnio, dość niespodziewanie, Diess raczej mało pochlebnie wyraził się o IONITY. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Volkswagen jest udziałowcem i współzałożycielem tej sieci stacji do ładowania samochodów elektrycznych.

IONITY zawiodło w kluczowym momencie

Stacja ładowania IONITY zlokalizowana jest w dość specyficznym miejscu. Na przełęczy Brennero umiejscowiono ją na dużym piętrowym parkingu, który znajduje się w samym mieście Brenner/Brennero. Jest tam duży outlet, który słynie z niskich cen. W okolicy mamy też kilka kawiarni i restauracji, tak więc wybór lokalizacji zdaje się być wręcz idealny.

IONITY

Jak się okazało wspomniana stacja nie działała, co wymusiło dalszą podróż aż do Trydentu. Tutaj ładowarka IONITY zlokalizowana jest w strefie industrialnej, gdzie nie ma żadnego zaplecza sanitarno-gastronomicznego - nawet toalety. Co więcej, jedna ze zlokalizowanych tam ładowarek także nie działała. To jest coś, na co zwróciłem uwagę już dawno, a niedawno opisałem w felietonie. Nierzadko spotykałem się z sytuacją, gdzie wybrana ładowarka po prostu nie funkcjonowała. Prace techniczne, awaria - informacja jest ubierana w różne słowa, ale zawsze kończy się tym samym, czyli brakiem możliwości naładowania samochodu. Czy pamiętacie, kiedy trafiliście na całkowicie nieczynną stację paliw, zamkniętą z powodu awarii? Tutaj bez wątpienia widoczna jest wciąż przewaga konwencjonalnych rozwiązań, choć ładowarki do elektryków faktycznie stają się coraz lepsze.

Ale to nie koniec narzekania na IONITY

Jak zauważa Automotive News Europe, w ubiegłym roku słowa krytyki adresowane do IONITY wypłynęły z ust szefa marketingu Volkswagena, Silke Bagschicka. Zauważył on, że cena 1 kilowatogodziny na tych stacjach jest zwyczajnie zbyt wysoka (pisaliśmy o tym rok temu). Faktycznie - przy braku dodatkowych planów subskrypcyjnych, IONITY jest piekielnie kosztowną siecią, a ładowanie auta do pełna może dorównać tankowaniu paliwa.

Warto dodać, że niektóre marki z grupy Volkswagena rozważają budowę własnych stacji. Taką strategię rozważa między innymi Audi, stawiając na ładowarki w centrach miast. Jednocześnie IONITY, będące tworem wielu marek (wśród współzałożycieli i udziałowców jest między innymi Ford i Hyundai) ma dalej rozwijać sieć swoich punktów ładowania.