Zmierzch bogów - kolejne V12 zniknie z rynku
Zaczynam się czuć jak twórca nekrologów. Każdy kolejny tydzień przynosi informacje o tym, że któryś fantastyczny silnik znika z oferty. I znów tym razem padło na "dwunastkę" - tym razem ze Stuttgartu.
Na szczęście wiadomość jest tylko częściowo smutna, choć jest to duża część. CEO marki Mercedes-AMG, Tobias Moers, zapowiedział wycofanie ze swoich modeli wersji V12. To ukoronowanie gamy modeli z Affalterbach będzie musiało w najbliższym czasie ustąpić jednostkom mniejszym, za to zapewne hybrydowym. Obstawiamy, ze będzie to 4.0 V8 z podwójnym doładowaniem i silnikiem elektrycznym, zdolne generować ok. 800 KM. Czym jest wobec tego "skromne" 626 KM generowane z sześciolitrowej V12. Ano jest legendą, z potężnym, niepodrabialnym dźwiękiem i jedwabiście gładką pracą.
Dyrektor Moers na szczęście uspokaja w dwóch kwestiach. Po pierwsze, silnik znika z modeli AMG. Pozostanie chociażby w Maybachu i możliwe, że w S600. Po drugie, póki co "nośniki" V12 jeszcze żyją i nie znikną nagle z cenników. No, może poza SL-em, który prawdopodobnie w tym roku w ogóle zmieni generację. W nowej już nie będzie tej jednostki. Klasa S przeszła niedawno lifting i S65 pozostało w ofercie. Pozostanie więc co najmniej następne 3 - 4 lata, aż do kolejnej generacji. Klasa G również już zadebiutowała i ta jednostka ma być pod maską. Zniknie w kolejnej generacji. Biorąc pod uwagę jej żywotność, nie ma się czym przejmować. AMG z V12 pozostanie w ofercie jeszcze ze 30 lat.
Myślę, że te silniki przetrwają w jeszcze jednej marce - w Pagani, które od samego początku stosuje niemieckie jednostki (po znacznej przebudowie) w swoich ręcznie robionych dziełach sztuki.