10 najwspanialszych hipersamochodów. Mój numer jeden Was zaskoczy
W ostatnich latach liczba hipersamochodów wzrosła w ekspresowym tempie. Nie zmienia to jednak faktu, że najlepsze maszyny dostaliśmy lata temu. Oto mój subiektywny wybór dziesięciu najlepszych aut z najwyższej półki.
Budzą podziw i pożądanie. Mają niezwykłe silniki i fenomenalny wygląd. Z reguły w parze z tym wszystkim idą też osiągi, których próżno szukać w jakichkolwiek innych maszynach. Hipersamochody to dzieła sztuki na kołach - nie tylko ze względu na wygląd, ale także za sprawą wyjątkowych rozwiązań opracowanych przez inżynierów. Można je śmiało nazywać pokazem możliwości obecnych osiągnięć techniki i zajawką tego, co mogą w przyszłości dostać "zwyczajne" samochody.
Wbrew pozorom lista hipersamochodów zrobiła się zaskakująco długa. W ostatnich latach wielu producentów, mniejszych i większych, stworzyło coś naprawdę unikalnego. Ja wybrałem jednak "najlepszą dziesiątkę". Jest to oczywiście bardzo subiektywna selekcja, z którą możecie się nie zgodzić.
Najlepsze hipersamochody w historii. Subiektywna "topowa dziesiątka"
10. Koenigsegg Regera
Uwielbiam ten samochód za dwie rzeczy: wygląd i za skrzynię biegów. Formalnie powinienem użyć słowa "przekładania", gdyż de facto nie ma tutaj biegów. Ta odlotowa konstrukcja zapewniła niezwykłą dynamikę i świetne osiągi temu szwedzkiemu samochodowi. Na drogi wyjechało tylko 85 takich aut, co czyni je prawdziwym rarytasem.
9. Aston Martin Valkyrie
Tak, wiem - to chorobliwe dziecko, które sprawia więcej problemów, niż faktycznej przyjemności (właścicielom, rzecz jasna). Model Valkyrie rodził się w bólu i jest efektem związku Red Bulla i brytyjskiej marki. Projekt zapoczątkował Adrian Newey, jednak po rozstaniu austriackiej marki i zespołu F1 z producentem z Gaydon konieczne było dokończenie tej maszyny przez innych ludzi. Trwało to bardzo długo, ale efekty robią wrażenie. Do tego fenomenalny silnik Coswortha jest tutaj czymś naprawdę wyjątkowym - 6,5-litrowe V12 serwuje wyjątkową ścieżkę dźwiękową.
8. GMA T.50
Szalony pomysł Gordona Murray'a wreszcie stał się rzeczywistością. Mowa oczywiście o idei "fan cara", czyli samochodu z wielkim wentylatorem, zapewniającym większą przyczepność i efekt "przysysania" się do drogi. Do tego sercem tej maszyny jest najszybciej wkręcające się na obroty V12 (stworzone przez Coswortha, tak jak silnik Valkyrie), połączone z manualną skrzynią biegów. Brzmienie tej jednostki jest niepowtarzalne, a charakterystyka auta wręcz idealna.
7. Lexus LFA
Hipersamochody mogą mieć różne twarze - i uważam, że ten model zasługuje na taki tytuł. Owszem, nieco odcina się od innych aut w tym zestawieniu. Na drogi wyjechało tylko 500 egzemplarzy, a każdy z nich to prawdziwe dzieło sztuki. Konstrukcja z aluminium i włókna węglowego skrywa w sobie unikalną jednostkę V10, której ścieżka dźwiękowa jest absolutnie nie do pobicia przez jakiekolwiek inne auto. Teraz używane egzemplarze kosztują krocie i budzą pożądanie kolekcjonerów. W moim garażu marzeń LFA miałoby bez wątpienia specjalne miejsce.
6. Mercedes CLK GTR
Ten samochód żartobliwie nazywa się "idealnym funduszem emerytalnym". Jego wartość tylko rośnie - i wcale mnie to nie dziwi. CLK GTR jest majstersztykiem, którym chciałoby się choć raz przejechać, nawet na krótkim odcinku. Tu jednak stawiam na wersję coupe, która ma w sobie dużo więcej genów wyczynowej maszyny.
5. Bugatti Veyron
Ale nie byle jaki Veyron - z pierwszej serii, w bardzo klasycznej konfiguracji kolorystycznej. Veyron to samochód, który zasługuje na specjalne miejsce w historii motoryzacji. Ambicje Ferdinanda Piëcha finalnie przekuto w maszynę, do której podchody robiono latami. Prototypy supersamochodów Audi (Avus) i Bentleya (Hunaudieres) przetarły szlak dla właściwego projektu, który finalnie zyskał logo Bugatti.
4. Maserati MC12
Weź Ferrari Enzo i zapakuj je w znacznie ładniejsze opakowanie. Nadwozie zaprojektowane przez Franka Stephensona to bez wątpienia opus magnum w jego twórczości. Wszystko tutaj wygląda idealnie, a fenomenalne V12 Ferrari jest wisienką na torcie. Mniam!
3. McLaren F1
Niektórzy twierdzą, że hipersamochody pokazane po F1 są już zupełnie inną bajką. Tego auta nie mogło tutaj zabraknąć. To właśnie tym samochodem Gordon Murray pokazał, że zna się nie tylko na bolidach F1. W tym samochodzie nie ma nawet jednej przypadkowej rzeczy. Nagłośnienie Kenwooda musiało być odpowiednio lekkie. Pierwotnie rozważano silnik Hondy, jednak Japończycy nie chcieli go opracować na potrzeby tego auta. Finalnie BMW podjęło się wyzwania i stworzyło wyjątkowe V12 o nazwe S70/2. Komorę silnika wyłożono złotem dla lepszego odprowadzania ciepła, a centralnie umiejscowiony fotel kierowcy miał dawać lepsze wrażenia z jazdy. To był także przez pewien czas najszybszy samochód na świecie - osiągnął 386,4 km/h podczas pomiaru.
2. Ferrari F50
Tak, wiem - większość osób kocha F40. Ja jednak nigdy nie byłem aż tak wielkim fanem tego modelu. Moje serce zawsze szybciej biło na myśl o F50. Dlaczego? Powody są dwa. Po pierwsze - sercem tej maszyny był silnik F130 B, który wywodził się z konstrukcji stosowanej w bolidach F1 Ferrari. Po drugie - po raz pierwszy postawiono tutaj na monokok z włókna węglowego. W zasadzie jest to wyczynowa konstrukcja, którą wypuszczono na drogi publiczne. Ma więcej charakteru niż F40, jest dużo bardziej unikalne z inżynieryjnego punktu widzenia i trudno je spotkać. O ile F40 wyprodukowano w liczbie 1311 egzemplarzy, o tyle w przypadku F50 mówimy o raptem 349 pojazdach.
1. Bugatti EB110
Są hipersamochody, jest i EB110 - dziecko szalonych lat osiemdziesiątych i perła w koronie ówczesnego imperium Romano Artioliego. To wyjątkowy samochód, który połączył zaawansowane rozwiązania techniczne (w tym unikalną konstrukcję nadwozia przygotowaną przy współpracy z Aerospatiale), 3,5-litrowe V12 z czterema (!) turbosprężarkami, elegancki wygląd i zaskakująco dobre wyposażenie.
Artioli od początku chciał połączyć luksus i osiągi. Choć droga do budowy tego samochodu była bardzo długa i wyboista, a projekt opuszczali kolejno jego współtwórcy, to finalnie 14 września 1991 roku EB110 ujrzało światło dzienne - i to z pompą. Auto przejechało w kawalkadzie zabezpieczanej przez policję z okolic Wielkiego Łuku w La Defense, obok Łuku Triumfalnego i dalej przez w stronę Wersalu.
Tam też odbyła się pierwsza część hucznej imprezy, na której było 1700 gości. Dzień później w 110 urodziny Ettore Bugattiego, wydarzenie kontynuowano w Molsheim. Samochody powstawały jednak w Campogalliano obok Modeny. Na drogi wyjechało 138 sztuk EB110 oraz auta z serii "kontynuacyjnej" opracowanej przez Dauera.