Aby wygrać w Chinach, trzeba stać się chińskim producentem. Volkswagen to robi
Aby wygrać w Chinach, trzeba być niczym chiński producent. Volkswagen zrozumiał, że jedyną opcją na odzyskanie pozycji na tym rynku jest całkowita zmiana mentalności i podejścia do gamy modelowej. Nowości są już na horyzoncie.
Chiny to najważniejszy kawałek chleba dla producentów z Europy. Wiele firm przez lata budowało strategię w oparciu o świetne wyniki sprzedaży w Państwie Środka. To jednak zaczęło zmieniać się w czasach pandemii, a teraz dosłownie runęło, stawiając wiele firm w trudnej sytuacji. Producenci z segmentu premium w ekspresowym tempie tracą udział w tamtejszym rynku. Masowi gracze mają nieco inną sytuację, jednak wcale nie lepszą. Co więc zrobić, aby rywalizować z chińskimi markami? Odpowiedź jest prosta - "być chińską marką". Volkswagen to widzi i podejmuje działanie.
To tak naprawdę ogromna i bardzo ważna zmiana. Można ją nazwać rewolucją. Do tej pory oferowane w Chinach produkty wielu firm bazowały w dużej mierze na rozwiązaniach stosowanych w Europie czy w USA. Zmieniano jedynie ich wymiary i stylistykę, aby dopasować się do potrzeb rynku.
Problem w tym, że oczekiwania typowych chińskich klientów zmieniły się diametralnie. Europejscy gracze nijak nie odnajdują się w tym nowym świecie, który zalały dziesiątki (a nawet setki) mniejszych i większych firm, z sukcesem sprzedających swoje auta.
To, co robi teraz grupa Volkswagena, można nazwać przewrotem. Volkswagen szykuje całą gamę nowych modeli - a to jedynie rozgrzewka, gdyż Audi też jest gotowe na nowe rozdanie.
W Chinach musisz być chińską marką. Potrzeby klientów są zupełnie inne i Volkswagen wreszcie to dostrzegł
Kiedyś dla chińskiego klienta wartością dodaną była jazda europejskim autem. Odcinało się ono od lokalnych produktów mizernej jakości. To jednak przeszłość. Wiele firm nadrobiło zaległości, a najwięksi gracze wyprzedzają nawet marki z Europy i USA.
Volkswagen z tego powodu stawia na całkowicie niezależną gamę modelową, opracowaną w Chinach dla Chin. Inaczej wygląda, wykorzysta zupełnie inne rozwiązania i napędy, a do tego będzie wykorzystywać potencjał partnerów.
W Szanghaju zobaczymy trzy prototypy. Będzie to crossover z segmentu B z range extenderem, który opracuje Volkswagen-SAIC (SAIC stoi za MG), elektryk stworzony przez Volkswagen-Anhui (stworzone z grupą JAC, ale ta ma mniejszościowe udziały) i elektryczny liftback od Volkswagen-FAW (FAW to m.in. Hongqi).
Każdy z tych samochodów zyska unikalny wizerunek i szereg rozwiązań dopasowanych do chińskiego odbiorcy. Jednocześnie Volkswagen kontynuuje też prace nad osobną linią modelową, która powstaje z Xpengiem. Zapowiedział ją studyjny model ID.Code.
Audi także poszło tą drogą. Za kilka tygodni zobaczymy pierwsze produkcyjne AUDI - dzieło "osobnej" marki, stworzonej z SAIC, korzystające z ich platformy. Zupełnie inna stylistyka, brak czterech pierścieni i grilla singleframe, to największe zmiany, które mają przekonać do siebie chińskich odbiorców.
Czy to wystarczy? Jest spora szansa, że taka strategia to ostatnia deska ratunku dla dużych firm działających w Chinach. Jeśli koncepcja grupy Volkswagena faktycznie zacznie działać, to możemy spodziewać się podobnych ruchów ze strony innych firm - BMW, Mercedesa, czy być może nawet Porsche.