Przepraszam, gdzie te wszystkie patrole w ramach akcji "Znicz"?
Jak zwykle policja chwali się efektami akcji "Znicz". Ofiar śmiertelnych nie brakuje. Pijanych kierowców zatrzymuje się w setkach. Tylko powiedzcie mi, gdzie są te wszystkie patrole?
W dniach 31 października - 3 listopada setki tysięcy kierowców rusza w trasę, aby odwiedzić nekropolie w całej Polsce. Szczególny ruch na drogach zaczyna się 1 listopada. Wśród tych, którzy poruszają się wtedy za kółkiem nie brakuje moich znajomych i bliskich. Po rozmowach z nimi doszedłem do przedziwnego wniosku - jak w tym kraju ma być bezpiecznie, skoro w ramach akcji "Znicz" praktycznie nie widzi się patroli na drogach?
Gdzie ta akcja?
Kiedy jednak zdarza mi się raz na kilka lat wyruszyć w trasę 1 listopada, zawsze zwracam uwagę na liczbę patroli przy wielu głównych drogach. A ta nigdy nie jest duża - czasami nawet nie widuje się żadnych radiowozów, także w miejscach niebezpiecznych. Na obecność policji można liczyć jedynie przy samych cmentarzach, gdzie na ogół doglądają ruchu, a niekiedy także nim kierują.
Znajomi przepytani o obecność radiowozów w dniu wczorajszym w większości odpowiadają, że nie widzieli żadnego. Może jeden, gdzieś przyczajony przy drodze, ale jedynie stojący biernie jako "straszak" na kierowców. "Siódemka" z Warszawy do Gdańska? Zero radiowozów. Trasa z Warszawy do Lublina i dalej na Rzeszów? Dwa auta. Stara 719-ka z Warszawy do Żyrardowa? Brak kontroli. Odcinek Warszawa - Góra Kalwaria? Również pusto.
Tymczasem do tej pory doszło już do 141 wypadków, w których zginęło 9 osób. Zatrzymano blisko 500 pijanych kierowców, co cieszy. Nie ma nic gorszego niż wsiadanie za kółko "na podwójnym gazie". Za takie rzeczy naprawdę powinno zabierać się prawo jazdy, najlepiej na kilka lat.
Policja chwali się, że w akcji "Znicz" bierze udział ponad 6000 policjantów, wspieranych także przez Żandarmerię Wojskową. Co prawda Podinspektor Radosław Kobryś z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji podkreśla, że działania służb będą skupione głównie wokół samych nekropolii, a nacisk będzie kładziony na sterowanie ruchem i doglądanie stanu technicznego pojazdów. Owszem, w takich miejscach dochodzi do różnych sytuacji - lekkie potrącenia czy najechania na inne auto to norma. Problem polega jednak na tym, że to co najgorsze dzieje się odcinkach pozamiejskich. Wtedy też kierowcy, którzy niekiedy chcą zaliczyć kilka cmentarzy jednego dnia (często w odległych miastach) wciskają do oporu pedał gazu, aby szybko przedostać się z punktu A do punktu B. Przy kiepskim stanie niektórych dróg, często przeciętnym utrzymaniu samochodów, zmęczeniu oraz mało sprzyjającej pogodzie może to prowadzić do tragicznych skutków, takich jak chociażby śmiertelny wypadek.
Jedyne dobre wieści w tym wszystkim to to, że rok 2019 pod kątem bezpieczeństwa wypada znacznie lepiej od okresu 31 października - 3 listopada 2018. Miejmy nadzieję, że tak pozostanie - Akcja "Znicz" potrwa jeszcze przez kilkadziesiąt godzin.