Alfa Romeo Giulia i Stelvio 2023 prężą blachę przed aparatem. Ale czy jest to udany lifting?
Alfa Romeo Giulia i Stelvio przeszły pierwszy duży lifting. Jest to jednak słowo wrzucone na wyrost, gdyż zmian nie ma zbyt wiele. I to największy problem tych modeli - ich potencjał jest niestety trzymany na krótkiej smyczy.
Fani włoskiej motoryzacji bardzo długo czekali na te auta. Premiera Giulii wywołała wiele emocji, gdyż Alfa Romeo postawiła odważny krok w kierunku segmentu premium. Platforma Giorgio wprowadziła napęd na tylną oś, a nowoczesne silniki miały pozwolić na rywalizację z czołówką segmentu. Podobny optymizm towarzyszył modelowi Stelvio. Tutaj połączono styl, praktyczność i ciekawy napęd. Szkoda tylko, że kilka chwil później okazało się, że zarówno Alfa Romeo Giulia, jak i jej większy brat, nie rozwijają się w taki sposób, w jaki byśmy tego chcieli.
To był skok na głęboką wodę. Nie wiem czemu ktoś zatrzymał Alfę Romeo przy samym brzegu
Powiedzmy sobie szczerze - nikt nie oczekiwał cudów. Oczywistym był fakt, że dopracowanie tych aut może wymagać czasu. Poszczególne elementy kokpitu zasługiwały na lepsze plastiki, multimedia mogły być lepsze, a pod maską przydałyby się oszczędniejsze silniki.
Pierwszy lifting tych aut (bardzo skromny) wprowadził raptem kilka zmian. Dodano obsługę Apple CarPlay, zmieniono lewarek automatycznej skrzyni biegów i poprawiono pokrętło sterujące multimediami. O tak drobnych detalach jak nowe lampy tylne w Stelvio (zmiana niewidoczna gołym okiem), czy bogatsza paleta lakierów, nie ma co wspominać.
To wciąż było zbyt mało. Włosi zapowiadali jednak, że duży lifting przyniesie coś więcej. Tak się jednak nie stało.
Nowe światła to zbyt mało, by Alfa Romeo Giulia i Stelvio mogły przyciągać do siebie szersze grono klientów
Mam wrażenie, że od samego początku włoski koncern nie miał do końca pomysłu na dalszy rozwój tych aut. Później, już pod skrzydłami Stellantisu, skupiono się na rozwoju następców - w pełni elektrycznych.
Tymczasem tak niewiele brakowało, aby Giulia i Stelvio stały się dużo lepsze. Gdyby tak w kabinie pojawiły się multimedia uConnect z Tonale (dużo lepsze), to już sam "codzienny kontakt" z autem byłby dużo lepszy.
Pod maską bardzo brakuje też jakiejkolwiek hybrydy - nawet miękkiej. Jest to o tyle ciekawe, że koncern ma w swoim portfolio silnik dopasowany do tej platformy. 2-litrowa jednostka turbo wspierana prądem pracuje w Maserati i oferuje 300 KM. Wystarczyłoby zmniejszyć nieco moc, ale zaadaptować tę jednostkę w Alfie Romeo, aby wzbudzić zainteresowanie klientów.
Tymczasem wersje po liftingu starają się kusić wyłącznie lepszymi światłami o ciekawej sygnaturze świetlnej. Choć uwielbiam te samochody, to niestety nie jestem w stanie uznać, że to wystarczający krok, aby zachować ich atrakcyjność rynkową.
Kolejnym problemem, z którym Alfa Romeo borykała się przez kilka lat, był brak dobrego finansowania. Giulia i Stelvio były znacznie droższe od porównywalnego lub nawet lepszego pod kątem wyposażenia BMW Serii 3 czy BMW X3. Na włoskie auta decydowali się więc Ci, którzy faktycznie pożądali stylu i świetnych właściwości jezdnych Alfy Romeo.
Po liftingu w tej kwestii zmian także nie ma. Usługi finansowe nieco się poprawiły, ale ich atrakcyjność wciąż jest niska na tle konkurencyjnych marek z segmentu premium.
Wierzę, że Alfa Romeo kiedyś wyprostuje te kluczowe kwestie
Co prawda Tonale mocno mnie rozczarowało, ale dobre wyniki sprzedaży nastrajają optymistycznie. Chciałbym tylko, aby nowego SUV-a marki konsekwentnie rozwijano, nie porzucając projektu gdzieś na samym początku, skupiając się na kolejnych modelach. Nie tędy droga.