Alfa Romeo Junior trafiła w moje ręce. Oto 4 rzeczy, na które zwróciłem uwagę
Ponoć ten egzemplarz zjechał z linii produkcyjnej w piątek, aby w niedzielę błyszczeć podczas zlotu Forza Italia. Po oficjalnej "dużej" premierze przyszedł moment, kiedy mogłem poznać z bliska nowicjusza z fabryki w Tychach. Oto Alfa Romeo Junior z bliska. Poznajcie cztery rzeczy, które zwróciły moją uwagę w tym modelu.
Nie wiem, czy jakikolwiek inny model tej marki tak bardzo podzielił fanów. Alfa Romeo Junior 2024 jest zupełnie inna i odległa od tego, do czego przyzwyczaiły nas Giulia i Stelvio. Krągłości ustąpiły miejsca kantom, kultowe "scudetto" zmieniło swoją formę, a całość przypudrowano szeregiem elementów z innych modeli z grupy Stellantis.
Czas więc odpowiedzieć na kluczowe pytanie: czy Junior, znany niegdyś jako Milano, ma szansę na sukces na rynku? Oto cztery rzeczy, na które zwróciłem uwagę poznając z bliska ten samochód.
Po pierwsze - Alfa Romeo Junior na żywo wygląda zupełnie inaczej, niż na zdjęciach
Mam wrażenie, że to jeden z tych samochodów, gdzie fotografie mocno "zniekształcają" jego wygląd. Junior na żywo jest bardziej "przysadzisty" i dynamiczny wizualnie. Pas przedni to tutaj paradoksalnie najmocniejsza cecha - prosty, estetyczny, nawiązujący do innych modeli marki podzielonymi na trzy części ledami do jazdy dziennej.
Sam kształt lamp także ma w sobie coś z Giulii i Stelvio. Tam postawiono jednak na miękkie linie, a tutaj wszystko ciosano siekierą od ekierki.
Najwięcej kontrowersji budzi wspomniane już "nowe Scudetto", które ma dwa wydania - z wkomponowanym logotypem marki i klasyczne z napisem Alfa Romeo. Obydwa są po prostu inne i wymagają przyzwyczajenia. To samo tyczy się tablicy rejestracyjnej, która powróciła na środek i tam już pozostanie.
Myślę, że największym problemem wizerunku Juniora jest fakt, że wyciągając "scudetto" zostajemy z autem, które mogłoby być wieloma innymi produktami. Dla fanów włoskiej marki to duży minus, ale dla rynku... plus.
Alfy Romeo mają specyficzny wizerunek, który nie każdemu odpowiada. Ten samochód jest bardzo uniwersalny, dzięki czemu może przemówić do szerszego grona odbiorców. A na koniec dnia liczy się sprzedaż - tutaj muszą pojawić się odpowiednie liczby, aby marka mogła dalej się rozwijać. Sentymenty trzeba odłożyć na bok.
Linia boczna Juniora to jego mocna strona, głównie za sprawą ciekawie narysowanej tylnej części, ze "schodkiem" na pokrywie bagażnika. Sam tył jednak jest dość dziwny i jeszcze nie przekonałem się do designu tej części nadwozia. Może w ruchu miejskim i w naturalnym otoczeniu będzie lepiej.
Po drugie - wnętrze Juniora jest ciekawe, ale mogłoby być lepiej wykończone
Przede wszystkim Włosi nie poszli tutaj w kierunku modnych tabletów na desce rozdzielczej (niczym w Tonale). Cyfrowe wskaźniki ukryto w dwóch tubach, a wyświetlacz multimediów ulokowano niżej, w linii deski rozdzielczej. Nieco utrudnia to obsługę i śledzenie informacji, ale przynajmniej wnętrze nie wygląda niczym z generatora.
Junior ma oryginalną trójramienną kierownicę i... to by było na tyle w kwestii elementów opracowanych dla tego samochodu. Recykling części z grupy Stellantis jest ogromny: klamki, przełączniki, dźwigienki kierunkowskazów i wycieraczek, a nawet przycisk startera są tutaj identyczne, jak w wielu innych modelach.
Nie mogę przeboleć zwłaszcza wspomnianych przełączników kierunkowskazów/wycieraczek. Te archaiczne już manetki z czasów dawnego PSA są nijakie i nie pasują do tego wnętrza. Co gorsza, Stellantis ma nowe rozwiązanie (stosuje je chociażby w modelu e-C3/Crossland/3008), ale tutaj go nie znajdziemy. Szkoda.
Wykończenie kokpitu to trudny temat. Z jednej strony mamy do czynienia z autem z segmentu B, które z reguły nie korzystają z mnogości miękkich tworzyw. Z drugiej strony jednak Alfa Romeo mierzy w segment premium i chce być porównywana do takich aut, jak chociażby Lexus LBX. A tutaj braki są duże.
Boczki drzwi to połacie twardego tworzywa. To samo tyczy się całej górnej linii deski rozdzielczej. Dla kontrastu dostajemy obszytą skórą i alcantarą kierownicę, opcjonalne kubełkowe fotele Sabelt (wyglądają genialnie, są wygodne, ale dziwnie wyglądają w tym aucie) i odrobinę zamszu na tunelu środkowym. To miłe dodatki, ale brakuje czegoś więcej - tym bardziej, że konkurencja potrafi dodać lepsze materiały.
Po trzecie - pozycja za kierownicą jest zaskakująca. Siedzi się tutaj dosłownie "na ziemi"
A mówimy przecież o małym crossoverze. Mamy więc podniesione auto, w którym siedzi się bardzo nisko. Dla fanów sportowej jazdy to plus, ale obawiam się, że wiele osób może czuć się niekomfortowo w takiej pozycji. Plusem jest więc regulacja na wysokość.
Ciekawa jest też ilość miejsca z tyłu. W kubełkowych fotelach są wcięcia, które ją powiększają. Dzięki temu mając 185 cm wzrostu względnie wygodnie mieszczę się sam za sobą. Bagażnik Alfy Romeo Junior ma 400 litrów pojemności, co też jest dobrą informacją - dłuższe wyjazdy nie powinny być tutaj problemem.
Po czwarte - oferta jest dość dziwna, ale powinna zaspokoić potrzeby rynku
W gamie Juniora dostaniecie jeden silnik spalinowy i dwie wersje elektryczne. Łącznie w ofercie będą cztery wersje. Jak to wygląda?
Bazowym silnikiem jest jednostka 1.2 MHEV o mocy 136 KM. To oczywiście konstrukcja PureTech grupy Stellantis, która zyskała układ miękkiej hybrydy. Za kilka miesięcy ofertę Juniora uzupełni wersja Q4, która zyska dodatkowy silnik elektryczny przy tylnej osi. To rozwiązanie zadebiutowało już w Jeepie Avengerze 4XE.
Poza tym są dwie wersje elektryczne - 156 i 240-konna. Ta pierwsza co ciekawe cieszy się póki co dużym zainteresowaniem zamawiających. Mocniejszy topowy wariant z kolei wykorzystuje poprawiony układ kierowniczy, mechanizm różnicowy Torsen i lepsze hamulce. Czy faktycznie "da emocje"? O tym przekonamy się dopiero za jakiś czas.
Alfa Romeo Junior kosztuje od 129 600 złotych. Topowa wersja to wydatek rzędu 215 200 złotych
Rozpiętość cenowa jest więc bardzo duża, a bazową miękką hybrydę i flagowego elektryka dzieli niemal 100 000 złotych. Jakie wersje wybiorą klienci? Śmiem twierdzić, że to wariant spalinowy będzie tutaj hitem.
Teraz pozostaje czekać na możliwość sprawdzenia tego samochodu "w akcji". Czy faktycznie zachowano tutaj cechy typowe dla tej marki i te włoskie emocje będą towarzyszyć w czasie jazdy? Po cichu mam nadzieję, że o nich nie zapomniano i księgowi nie dobrali się do układu jezdnego.