Alfa Romeo ma wreszcie stanąć na nogach. Nowa strategia będzie sukcesem?
Koncern Stellantis ma przed sobą ogromne zadanie - pogodzić rozwój wielu marek, z których część jest w trudnej sytuacji. Bez wątpienia ogromną uwagę przyciąga Alfa Romeo, mająca po latach stanąć na nogi. W planach jest wyraźna rywalizacja z niemieckimi markami, w tym z BMW na czele.
W tym roku Alfa Romeo zmieniła zyskała nowego człowieka siedzącego za sterami. To Jean-Philippe Imparato, Francuz o włoskich korzeniach i jeden z autorów sukcesu marki Peugeot. Dzięki jego działaniom oraz dzięki ścisłej współpracy z Carlosem Tavaresem "lew" zaczął rosnąć w siłę i coraz bardziej rozpycha się na rynku. Nikogo nie dziwi więc fakt, że to właśnie Imparato został przypisany do jednej z najtrudniejszych marek w koncernie Stellantis, czyli właśnie do Alfy.
Alfa Romeo musi stanąć na nogi
I to za wszelką cenę. Stellantis zainwestuje w firmę z Mediolanu ogromne pieniądze, choć jednocześnie pilnuje każdego wydanego grosza. Tutaj nie ma miejsca na rozrzutność i przepuszczanie gotówki w mało opłacalnych projektach. Z tego powodu zespół zarządzający Alfą zajmuje biuro mające zaledwie 200 metrów kwadratowych, a w całej ekipie znajduje się zaledwie kilkadziesiąt osób.
To jednak nie przypadek. Imparato w Peugeocie zarządzał tysiącami, a tutaj decyzje przepływają pomiędzy niewielką liczbą osób. Efektem jest możliwość szybkiego i sprawnego podejmowania decyzji, które pozwolą na rozwój marki. A te podejmowane są bez żadnego wahania. Na przykład premiera Alfy Romeo Tonale została opóźniona właśnie za sprawą decyzji nowego szefa marki. Wszystko z powodu niezadowolenia z możliwości wariantu plug-in hybrid, będącego jednym z kluczowych produktów.
Imparato ma też jeszcze jeden ambitny cel. Chce on spełnić marzenie Sergio Marchionne i ustawić Alfę Romeo w jednym rzędzie z BMW czy Mercedesem. Aktualnie największym problemem jest tak naprawdę utrata wartości. Używane Giulie i Stelvio tanieją w mgnieniu oka, co uniemożliwia oferowanie tanich i atrakcyjnych form finansowania, które potencjalnie napędziłyby sprzedaż. Jednocześnie gama modeli oraz technologie w nich oferowane muszą zostać szybko unowocześnione.
Alfa Romeo dostanie więc nowe modele i odświeżone platformy
Lekkie zamieszanie wywołała informacja o rezygnacji z płyty podłogowej Giorgio. Jak się okazało większość mediów, w tym my, przeinaczyła komunikat marki, który był po prostu niekompletny. Otóż Giorgio zniknie jako nazwa. Stellantis bierze jednak na warsztat tę konstrukcję i rozwinie ją pod kątem elektryfikacji. Możecie więc spać spokojnie - tylnonapędowe Alfy Romeo nie znikną.
Poza tym motorem napędowym ma być właśnie Tonale i jeszcze mniejszy SUV, nazywany roboczo Brennero. Ten ostatni będzie produkowany w Tychach wraz z bliźniakami spod znaku Fiata i Jeepa. Auta te będą wykorzystywały podzespoły wywodzące się z grupy PSA.
Jean-Philippe Imparato nie chce też rzucać słów na wiatr, dlatego też w bardzo ostrożny sposób komunikuje plany na najbliższe lata. Wiadomo, że jednym z jego celów jest właśnie poprawa wartości rezydualnej produktów Alfy Romeo, tak aby były one konkurencyjne wobec niemieckich aut. Jednocześnie wszystko ma obracać się wokół emocji i świetnych właściwości jezdnych.
Jednocześnie Imparato podkreśla, że inspiracją dla nowych modeli mają być klasyczne Alfy. Sam pochodzi z rodziny, w której ta marka była obecna przez lata, dlatego też czuje silną więź z produktami z Mediolanu. Miejmy więc nadzieję, że te słowa nie będą jedynie marketingowym gadaniem i faktycznie zostaną przekute w namacalne twory.