Amerykański Volkswagen Tiguan to trochę Tayron, trochę... Tiguan. Zrobili go "w pół drogi"
Tak, to nowy Volkswagen Tiguan, który wygląda jak Tayron i jednocześnie nie jest... ani jednym, ani drugim samochodem - przynajmniej w kwestii wymiarów.
- Volkswagen Tiguan debiutuje w amerykańskim wydaniu
- Jest to model, który różni się od europejskiego wariantu
- Wykorzystano tutaj stylistykę Tayrona, ale Tiguan z USA jest od niego krótszy
Takiego oberka nikt się nie spodziewał. W USA debiutuje właśnie nowy Volkswagen Tiguan. Na pierwszy rzut oka wygląda znajomo, ale gdy przyjrzycie się detalom, to zobaczycie, że od europejskiego wariantu mocno się różni. I nie są to jedynie kwestie wizualne. Amerykanie dostali samochód, który przygotowano specjalnie dla tego rynku, łącząc dwie koncepcje.
Amerykański Volkswagen Tiguan wygląda jak Tayron, ale jest krótszy od europejskiego wydania tego samochodu
Czyli jest to nic innego jak Tayron L z Chin, który oferuje 4684 mm długości i ma 2791 mm rozstawu osi. Dla porównania: europejski Tiguan ma 4539 mm długości i 2680 mm rozstawu osi, a Tayron, który wjeżdża na nasz rynek, ma 4792 mm długości i 2791 mm rozstawu osi.
Wydanie z USA ma więc dłuższy rozstaw osi, ale skróconą tylną część nadwozia. W efekcie będzie sprzedawane wyłącznie w pięcioosobowym wariancie, z większym bagażnikiem.
Stylistyka jest tutaj przeniesiona z Tayrona. Mamy więc nieco inne, węższe przednie lampy, a także przeprojektowany tył. Drobne różnice znajdziemy także w kokpicie, gdzie pojawiło się między innymi drewniane wykończenie na desce rozdzielczej.
Pod maską póki co znajdzie się tylko jeden silnik
Amerykanie nie będą mieli zbyt dużego wyboru. Ich nowy Tiguan zyska jednostkę 2.0 TSI, która generuje 204 KM. Moc trafi na przednią oś, ale w grę wchodzi także debiut wariantu 4MOTION.
Dla Volkswagena nowy Tiguan będzie jednym z ważniejszych produktów na amerykańskim rynku. Nowa generacja, za sprawą atrakcyjniejszego wyglądu i lepszego wyposażenia, ma przyciągnąć ludzi do salonów. Do tego Niemcy chwalą się faktem "odchudzenia" konstrukcji względem poprzednika o 77 kilogramów, co ma przekładać się na lepszą dynamikę i na niższe zużycie paliwa.
Czy ten model prędzej czy później trafi do Europy w formie prywatnego importu? Nie sądzę - patrząc na mnogość aut na rynku amerykańskim, ściąganie Tiguanów będzie bezsensowne, głównie ze względu na ograniczoną dostępność części na Starym Kontynencie.