Aston Martin Bulldog pobił rekord, na który czekał 44 lata. Wciąż jest w formie
Pierwszy supersamochód tej marki, o którym być może nawet nie słyszeliście, wreszcie pobił pierwotnie zakładany rekord. Aston Martin Bulldog rozpędził się do 330 km/h, co w pierwotnym założeniu miał robić na drogach publicznych w latach osiemdziesiątych.
Gdybyście dobrze zagłębili się w historię Astona Martina w latach siedemdziesiątych, to zobaczylibyście markę trzymającą się rynku jednym palcem. Sprzedaż spadła do poziomu 150 aut (na całym świecie!), a właściciele firmy zakładali, że konieczne będzie skupienie się na serwisie i restaurowaniu klasycznych modeli. Nowe auta niemal w ogóle zniknęły z ich dalekosiężnych planów. I tak pewnie by się stało, gdyby nie Victor Gauntlett, który za sprawą swojej spółki uratował tę firmę. Co prawda to dzięki niemu Aston Martin Bulldog nigdy nie wyjechał na drogi, ale zapisał się w historii jako jeden z najbardziej wyjątkowych projektów.
Wyglądał jak przybysz z kosmosu i był piekielnie szybki. Aston Martin Bulldog mógł być pierwszym supersamochodem tej brytyjskiej marki
Na dobrą sprawę można to nawet inaczej ująć - to mógł być pierwszy brytyjski supersamochód w historii. Jego linię stworzył William Towns - stylista marki, który zaprojektował też Astona Martina Lagondę i DBS-a z przełomu lat 60. i 70.
Towns postawił na bardzo odważną i nowoczesną klinową stylistykę, opakowaną już klimatem lat osiemdziesiątych. Drzwi typu "gullwing" i charakterystycznie ukryte przednie lampy (pod maskownicą, centralnie z przodu), budowały futurystyczny charakter tego samochodu.
Pierwotne założenia projektu były proste - stworzyć szybki samochód, który rozpędzi się do 380 km/h. W tamtych czasach stanowiło to ogromne wyzwanie, któremu Aston Martin nie podołał. Podczas testów w 1979 roku osiągnięto tylko 307 km/h. Niemniej auto przeszło do historii jako jedno z najszybszych w swoich czasach.
Auto nigdy nie trafiło do produkcji. Victor Gauntlett, już jako szef marki, uznał je za studnie bez dna. Nawet jeśli w planach było tylko 15-25 samochodów. Bulldog zmienił właściciela i trafił na Bliski Wschód, gdzie został przemalowany i zyskał nowe wnętrze.
Auto znowu stanęło w blasku świateł w 2020 roku
Wówczas Aston Martin Bulldog trafił w ręce kolekcjonera z USA, Phillipa Sarofima. Wraz z firmą Classic Motor Cars i Richardem Gauntlettem, synem Victora, rozpoczął renowację tego samochodu. Przywrócono mu oryginalny lakier i wnętrze, a mechanicznie doprowadzono do perfekcji.
Classic Motor Cars skupiło się na dopracowaniu konstrukcji. Aby nic nie zawiodło podczas takiej próby, przeprowadzono poważna rewizję kluczowych podzespołów. Silnik 5,3 V8 został lekko podkręcony do 650 KM, a nadwozie zweryfikowano pod kątem wytrzymałości. W efekcie w takim wydaniu Bulldog osiągnął 330 km/h podczas próby w bazie wojskowej w Szkocji.
Bulldog będzie gwiazdą wielu imprez związanych z klasyczną motoryzacją. Phillip Sarofim nie boi się użytkować swoich samochodów i często wyjeżdża nimi na drogi publiczne. Takie podejście bardzo się chwali.