Audi A4 2.0 TFSI Quattro | Subiektywny Test Długodystansowy #5
Po dwóch latach przyszedł czas na pierwszy przegląd i trochę podsumowań. Zwłaszcza, że samochód zostanie z nami jeszcze rok.
Test długodystansowy Audi A4 w naszej redakcji trwa już dwa lata. Ale powiedzmy sobie szczerze, że nasz sedan, jak na samochód długodystansowy, nie ma nadzwyczajnie dużego przebiegu. Ze względu na ilość testów dla autoGALERII, A4 służy z rzadka do codziennej jazdy i wyjazdów. Zazwyczaj głównie przewozi moją osobę pomiędzy parkingami w okolicach przedstawicielstw różnych marek. Stąd po dwóch latach całkiem skromny przebieg ok. 18 tys. km, i przydomek "Nieruchomość". Mimo tego, komputer zawezwał mnie na przegląd - właśnie po dwóch latach.
Od samego początku samochodem opiekuje się ten sam dealer, który zresztą wyleasingował samochód. Jest to podwarszawskie ASO Rowiński i Wajdemajer (zakup u nich polecam). Tam też trafił na wszystkie planowane i nieplanowane wizyty w serwisie.
Nieplanowane, bo samochód już miesiąc po zakupie na dłużej trafił do ASO, aczkolwiek nie do Powsina, gdzie znajduje się serwis mechaniczny, ale do Piaseczna, gdzie grupa RiW ma swój serwis blacharsko-lakierniczy. Nie trafiło tam z winy testującego, aczkolwiek w efekcie po kieszeni oberwałem ja. Samochód znalazł się na trasie szaleńczego rajdu praskiego wandala, więc do Piaseczna pojechał z wybitą szybą, uszkodzonymi drzwiami i sporą ilością elementów wnętrza - w sumie straty wyceniono na ok. 14 tys. zł (w tym panel klimatyzacji, nowy drążek zmiany biegów, obudowy tunelu środkowego i boczki drzwi z obu stron). Ze względu na niewielką popularność szarego wnętrza trzeba było sporo poczekać na niektóre elementy (jeden boczek został wstawiony po niemal trzech miesiącach od uszkodzenia). Jednakże obsługa w ASO - na wysokim poziomie. Gdyby nie sama sprawa - byłbym zadowolony.
Następna wizyta w ASO to wspomniany w poprzedniej relacji przegląd olejowy. Jak widać komputer w 2.0 TFSI nie trzyma się ściśle interwału 30 tys. km i ze względu na sposób jazdy kazał mi pojechać już po przekroczeniu 10 tys. km. Przy tej okazji zrobiono wspomnianą aktualizację komputera sterującego, w ramach akcji serwisowej. Więcej o tym, w poprzednim odcinku. Usługę olejową "pozapakietowo" wyceniono na 900 zł.
Jakieś dwa miesiące temu komputer wypluł komunikat, że zbliża mi się przegląd okresowy po dwóch latach. Przy okazji, kolejny olejowy, ale zaplanowany na niecałe dwa miesiące po okresowym. Telefon do Powsina, jest termin na przegląd. Swoją drogą, aplikacja MyAudi teoretycznie pozwala zdalnie wpisać w kalendarze serwisu termin przeglądu (i awaryjny, jakby ten pierwszy był zajęty) - ale mnie się nie udało, za każdym razem appka wyrzucała błąd.
Przyjechałem rano. Jak zwykle, przyjęcie do serwisu chwilę trwa - doradca zabiera kluczyk, przykłada go do czytnika i wie wszystko co było z danym samochodem robione i kiedy. Ponieważ między przeglądem okresowym a olejowym były niecałe dwa miesiące różnicy, postanowiłem zrobić obie czynności serwisowe przy jednej wizycie. Tyle że... to wymaga zgody VW Banku. Jak się potem okazało, zgodę otrzymałem. Przy okazji, za 1 zł brutto otrzymałem również wóz zastępczy. W tej kwocie przysługuje "pakietowcom". O ile poprzednie dwa razy otrzymałem A4 2.0 TDI o mocy 150 KM, w smutnej flotowo-biednej wersji. Tym razem chyba jakaś demówka została przekwalifikowana na zastępczy - z ASO wyjechałem Audi Q5 z dieslem 2.0 TDI 190, z automatem, matrycowymi LED-ami, audio Bang & Olufsen itp. Przyznam się, że pod względem prowadzenia - wolę bohatera tego testu, nawet mimo koszmarnie długiego układu kierowniczego.
Tak czy inaczej, przegląd zaliczony, olej zmieniony. Poza tym sprawdzono stan samochodu, wymieniono filtr przeciwpyłkowy, przejrzano hamulce, opony i tym podobne drobiazgi. Udrożniono też kanały odpływowe w podszybiu, bo niegarażowany samochód po zimie miał je zapchane. Innymi słowy - jak będziecie kiedyś oglądać używane A4 B9, to sprawdźcie to. Najwyraźniej nie jest to nic niezwykłego w tym modelu. Usiłowałem też doradcę zainteresować nadzwyczajnie, jak na niski przebieg, wyślizganą kierownicą. Zostało to skwitowane, że u mnie i tak wygląda dobrze i ten typ tak ma. Ot, takie premium.
Koszt przeglądu bez pakietu serwisowego wyniósł by ok. 1 700 zł.
Po dwóch latach warto ocenić też inne koszty. O spalaniu już pisałem, na razie nic się nie zmienia. Wycieraczki wciąż działają, podobnie jak hamulce (gdy samochód wyjeżdżał z salonu, za 700 zł można było wykupić pakiet serwisowy "Plus" obejmujący również darmowe wymiany tarcz, klocków, czy właśnie wycieraczek. Wolę nie wiedzieć, ile kosztuje wymiana tych ostatnich w ASO, bo podejrzewam dziwne kwoty.
Oprócz tego, mimo tego, że w dowodzie rejestracyjnym w rubryce "właściciel" widniej Volkswagen Bank, ubezpieczenie spoczywa na użytkowniku. Taki smutek. Od razu mówię, że jakby nie kombinować, najtaniej wychodzi przez dealera. W momencie kupna, dla samochodu o wartości ok. 206 tys. zł, pakiet AC+OC ze wszystkimi możliwymi zabezpieczeniami wynosił 5 300 zł (dla mnie: kierowca-kawaler z 13-letnim stażem, zameldowany w Warszawie, bez miejsca postojowego, z 4-latami jazdy bezszkodowej z AC i 8 z OC). W następnym roku niestety musiałem zapłacić za to, że ktoś mi wybił szybę. Mimo złapania i osądzenia sprawcy, nie udało się odzyskać od niego pieniędzy (zdziwieni?) i stawka wzrosła o ponad 1000 zł.
Dodatkowo koszt ubezpieczenia wzrósł ze względu na zwiększoną wartość samochodu wg VW Banku. Niska rata leasingowa podnosi wartość samochodu w dokumentach bankowych, a ubezpieczenie musi być na ich wartość, a nie na kwotę wychodzącą z Eurotax. Dlatego ubezpieczenie wyniosło ponad 7 000 zł. W tym roku zwyżka gdzieś zniknęła, a i wartość wg Eurotax zbiegła się z kwotą wymaganą przez bank. Koszt ubezpieczenia (ale u innego ubezpieczyciela, wciąż organizowane przez dealera) to 5 639 zł. Warto jeszcze dodać, że VW Bank ma swoją listę certyfikowanych ubezpieczycieli. Można wziąć dowolnego, ale trzeba ok. miesiąca wcześniej zgłosić chęć takiej zmiany Kosztuje to 300 zł. (co i tak może się opłacać, przy tych kwotach).
Nasze długodystansowe Audi A4 jest w leasingu Audi Perfect Lease dla klientów indywidualnych. Rata jest dość niska ze względu na wirtualną niską utratę wartości. Samochód po trzech latach ma mieć "utracone" niecałe 50% wartości. Poza koniecznością opłacenia ubezpieczenia, potencjalną wadą jest brak możliwości wykupu. Samochód musi wrócić w dobrym (zgodnym z odpowiednią książką uszkodzeń dozwolonych i niedozwolonych) stanie do banku - stamtąd ma trafić na wewnętrzną aukcję do dealerów.
Wśród zdjęć znajdziecie jeszcze kilka screenów z aplikacji MyAudi. Nie jest ona tak rozbudowana jak np. Volvo OnCall, ale pozwala zlokalizować samochód, sprawdzić jego zamknięcie/otwarcie (i zdalnie otworzyć/zamknąć samochód). Powiadamia o włączeniu alarmu, pokazuje stan paliwa, odległości do przeglądów. Pozwala także na wysyłanie celów do nawigacji.