Audi A6 Avant 3.0 TDI quattro S-Line

Kiedy obok Was na światłach stanie Audi, to o ile nie jest to R8, albo nie ma srebrnych lusterek, nie spodziewacie się niczego spektakularnego. Jeśli na dodatek jest to szare A6 Avant, to co najwyżej przyjdzie Wam do głowy ciężki los korpomenedżera, który zapewne siedzi w środku.

Coś ostatnio mam szczęście do samochodów, które nie są do końca tym, na co wyglądają. Podobnie jest i teraz. Szare A6 Avant wygląda zupełnie zwyczajnie. I choć to model klasy wyższej, nietani, na dodatek po ostatnim liftingu, to raczej nie wywołuje żadnych emocji. Z zewnątrz podobny zupełnie do każdego innego A6 kombi. Prawie, bo nikt nie powie, że pełen pakiet zewnętrzny S-Line oraz dwudziestocalowe obręcze "Stern" można spotkać na każdym rogu i w każdej "a szóstce". Tyle tylko, że dokupić je można do każdej wersji - nawet 2.0 TDI o niebagatelnej mocy 150KM, który, jak wiemy, nieźle sobie radzi... w Audi A3.

A6 po zmianach z ostatniej jesieni stało się jeszcze trochę bardziej kanciaste. Grill "single frame" jest nieco większy, a tylne lampy, wzorem modelu A8, mają kierunkowskazy, w których światło podczas mrugania "wędruje" w kierunku skrętu. Z przodu oczywiście projektory diodowe, lecz niestety tu już nie ma systemu LED Matrix, znanego z topowego modelu (dostępny za dopłatą 10 170 zł). Z gadżetów na zewnątrz zaintrygować nas może jedynie jeszcze elektrycznie otwierana klapa wraz z systemem podnoszenia przy pomocy gestów (który działa raz lepiej, raz gorzej, a raz w ogóle, w zależności od stopnia zabrudzenia samochodu).

Tyle z zewnątrz. Nikt nie spodziewa się po Audi fajerwerków. Od tego są modele "ze srebrnymi lusterkami" i zaczynające się na "S". O pewnej wyjątkowości naszego egzemplarza zaczyna świadczyć wnętrze.

Niemal idealne...
W oczy przede wszystkim rzuca się niemal biała tapicerka "Valcona", którą obszyto jednoczęściowe fotele S-Line z elektryczną regulacją i pamięcią. Fantastyczna sprawa. Do ideału brakuje mi tylko regulowanych boczków, ale to tylko i wyłącznie czepialstwo z mojej strony. Fotel jest niesamowicie wygodny i bez problemu odnalazłem się w nim po kilku chwilach z ustawieniami. Na zakrętach również wystarczy. No i wygląda świetnie, ze swoim "pikowanymi" poduszkami oparcia i siedziska. Świetnie koresponduje z czarnym drewnem Beaufort oraz aluminium na desce rozdzielczej (aplikacje warte 9 330 zł). Sportowa elegancja w pełnej krasie. Oczywiście, nie jest to ten poziom jakościowy (do A8 też trochę brakuje), ale wzór fotela połączony z elementami wykończenia wnętrza może przywodzić na myśl Bentleya, bądź "smart casual" trzymając się odzieżowego nazewnictwa. Przyznam się szczerze, że to jedna z lepszych konfiguracji, jaką da się zorganizować w A6. Choć w sumie, jeśli chcemy fotele S-Line (a chcemy - uwierzcie mi), to mamy do wyboru tylko dwa kolory tapicerki, pomijając linię Audi Exclusive. Tak czy inaczej, Audi z wnętrzem S-Line, wykończone ze smakiem, z wygodną trójramienną kierownicą, panoramicznym dachem, czterostrefową klimatyzacją oraz 10-calowym ekranem chowanym w desce rozdzielczej daje zapowiedź tego, że nie jest to zwykłe szare Audi A6.

Ale znów, co z tego, skoro wspomniana wcześniej podstawowa jednostka napędowa pod maską może również robić takie wrażenie z zewnątrz i w środku. Jakość wykończenia jest wciąż na podobnym poziomie, a dowolność konfiguracji to jest to, do czego przyzwyczaja nas segment premium.

I ku uciesze wszystkich, na tylnej klapie srebrzy się dumne logo "TDI".

Irracjonalnie...
Na szczęście, na przednim, czarnym grillu (element pakietu "Czerń" za 3 520 zł) srebrzy się kolejny napis - "Quattro". Nie dość, że w związku z tym do dyspozycji mamy słynny napęd na cztery koła, to jeszcze sugeruje to, że nie jest to najsłabszy silnik. Audi "na cztery łapy" to co najmniej trzy litry pojemności, sześć cylindrów i minimum 218KM w przypadku silnika diesla. A to już całkiem przyzwoite wartości i obietnica, że samochód nie będzie brzmiał jak maszyna rolnicza.

Niestety trochę brzmi. Na jałowych obrotach i na zewnątrz nie sposób ukryć pochodzenia hałasu - sześć cylindrów w układzie widlastym spala olej napędowy. Równo, ale wciąż słychać że to TDI. Wewnątrz na pewno jest lepiej. Dużo lepiej. W trybie Comfort (oczywiście system Audi Drive Select jest na pokładzie) okazuje się, że wyciszenie jest bardzo dobre nawet przy wysokich prędkościach. W trybie Dynamic nie jest dobrze. Wspomaganie dźwięku silnika przy pomocy skądinąd świetnego Bose Surround Sound to totalna porażka - samochód jest głośny i brzmi jak duże V8... w ciągniku siodłowym. Raz na jakiś czas można, ale na co dzień – tylko tryb Individual z wyłączonym dźwiękiem. Wtedy jest "bajka" i pełen komfort.

To w końcu zwykłe Audi, czy niezwykłe? Na pewno "wypasione". I na pewno V6.

Zdecydowanie niezwykłe. Mimo braku "S" w nazwie, spokojnie może stawać z takimi modelami w szranki. Na cztery koła poprzez ośmiobiegową przekładnię oraz (opcjonalny za 5 870 zł) sportowy mechanizm różnicowy przekazywane jest 320KM oraz 650Nm.

Na światłach staje więc zwykłe, szare Audi. Siedząc w nim, przełączam skrzynię biegów w tryb S. Tryb jazdy na Dynamic. Wciskam lewą nogą hamulec, prawą gaz. Światło wydaje się wypalać mi siatkówkę na czerwono. Chłopcy w całkiem współczesnym hothatchu na pasie obok uśmiechają się pod nosem. W końcu na sygnalizatorze pojawia się żółć, a w momencie, gdy dolną lampę rozświetla zieleń, podnoszę lewą nogę. Nie ma tu uślizgu. Opony o szerokości 255 odpychają się od asfaltu bez zawahania. Po ułamku sekundy, kiedy obrotomierz łapie 1400 obr./min, mam do dyspozycji pełne 650 Nm. I tak aż do 2800 obrotów. Po 5,2 sekundach pojawia się 100 km/h. A Audi nie zwalnia. Rusza od 0 do dowolnej prędkości płynnie, gładko, ale dając do zrozumienia jak jest potężne. W tym momencie skrzynia się nie waha i wrzuca biegi wtedy, kiedy trzeba. Hothatch zostaje daleko z tyłu.

Podobne wrażenia są przy wyprzedzaniu. Na drodze krajowej wyprzedzanie czterech ciężarówek, które przywiało aż z Kirgistanu i trzeba je było "łyknąć" na raz, albo jechać za nimi 50 kilometrów, to żaden problem. Dwie turbiny szybko zbierają się w sobie i katapultują Audi. Jeśli nie chcecie kupować S6, to właśnie A6 TDI jest najszybsze - nawet mocniejsze, 3.0 TFSI jest minimalnie wolniejsze. Moment obrotowy godny ciężarówki pozwala na niesamowicie elastyczną jazdę.

A przy tym naprawdę można nim jeździć komfortowo. Nie musicie się spieszyć. Audi jest cichutkie, a przy komfortowych ustawieniach "przysypia" i staje się łagodne. W sam raz na niemiecką autostradę. Trzeba tylko uważać, żeby nie przysnąć, bo cisza w środku i brak wysiłku, jaki prezentuje jednostka napędowa podczas szybkiej jazdy, może spowodować uśpienie naszej czujności. O bezpieczeństwo, ale też o "nudę" dbają tutaj wszelkie możliwe systemy wspomagania jazdy - asystent martwego pola, tempomat adaptacyjny, aktywny asystent pasa ruchu, wyświetlacz HUD oraz system noktowizyjny, który pokazuje nam pieszych i inne przeszkody na wyświetlaczu między zegarami (11 180 zł). W tym miejscu, też w najnowszej odsłonie modelu, pojawia się mapa oparta na systemie Google Maps. Dzięki temu możemy wielki "telewizor" na środku schować i w trakcie jazdy nie przejmować się nim zupełnie. Przyznam, że bardzo wygodnie jest to zorganizowane - kierowca ma większość rzeczy w zasięgu wzroku - albo na szybie, na wyświetlaczu HUD, albo między zegarami.

W trakcie spokojnej jazdy możemy docenić nie tylko ciszę silnika oraz brzmienie systemu audio sygnowanego przez Bose (5 540 zł), ale również opcjonalne pneumatyczne zawieszenie (8 720 zł). Kiedy trzeba, potrafi być sztywne i pozwala na dużo. Kiedy tego nie chcemy, zgrabnie wyłapuje większość nierówności. Mimo rozmiaru opon, nie czuć "dobijania", a układ sprawnie i sprężyście "wychwytuje" niedostatki podłoża. W razie czego, samochód można o kilkanaście milimetrów podnieść - na wszelki wypadek, albo przed progiem zwalniającym. Audi o komfort dba nieraz za bardzo. Najbardziej sprzyjające odpoczynkowi ustawienia powodują, że A6 staje się nawet... zbyt miękkie. A już na pewno jeśli chcemy wykorzystać pełnię mocy na zakrętach. Na tych ostatnich nie do końca sprawdza się też układ kierowniczy. Zarzucam to każdemu Audi - opór i dane przekazywane przez kierownicę kierowcy bardziej przypominają sztucznie generowane informacje w stylu konsol niż czystą mechanikę i fizykę prowadzenia. Nic nie zarzucam za to hamulcom - świetnie spełniają swoją rolę (a w cenniku czekają jeszcze hamulce ceramiczne do dokupienia).

Mimo wszystko, zwykłe Audi
Jest niedorzecznie szybkie. Świetnie wyciszone, bardzo komfortowe, i bardzo bogato wyposażone. Ale wciąż pozostaje A6 Avant. Ze wszystkimi jego zaletami. Miejsca dla czterech osób wystarczy aż nadto. Zarówno z przodu jak i z tyłu można podróżować nawet na bardzo długich trasach. Do dyspozycji mamy również spory bagażnik - producent wspomina o 565 litrach. Nie jest może najbardziej ustawny; jest długi, za to płaski - rodzice z wózkami mogą mieć problemy, ale przy takiej pojemności naprawdę nie trzeba się ograniczać z pakunkami. W naszym egzemplarzu pojawił się również rękaw na narty, wygodne składanie kanapy od strony tylnej klapy oraz system szyn, blokad, siatek i innych rozwiązań, które powodują, że drobne przedmioty nie latają po samochodzie niepilnowane.

W mieście nie tylko pomoże lekko pracujący układ kierowniczy, ale również asystent parkowania oraz system kamer z funkcją Top View. Przyznam się, że kamer jest aż nadto. Do przodu, do tyłu oraz te pokazujące "wyjazd z bramy" na boki, zarówno przodem, jak i tyłem. Pełen serwis - nie ma się do czego przyczepić.

Jak już jesteśmy przy informacjach praktycznych. Rozpiętość zużycia paliwa jest naprawdę spora. Jeśli będziemy utrzymywać stałą prędkość w trasie, w okolicach 130 km/h, to Audi łyknie spokojnie w granicach 8 litrów, co można uznać za całkiem niezły wynik. Jeśli trzeba będzie użyć całej mocy, nawet w trasie ciężko będzie zmieścić się w 9,5 litra. W mieście średnie spalanie wyszło w okolicach "dwunastki", przy rozpiętości między 10,3 l a 15 l/100 km. Dużo czy mało - musicie sami ocenić.

Jak się zorientowaliście po kilku liczbach, które podałem w tekście, nie jest to tani samochód. A6 Avant, z trzylitrowym podwójnie doładowanym dieslem to wydatek minimum 292 tys. zł. Egzemplarz ze zdjęć został wyceniony na... 507 580 zł!

Czy Audi ma wady?
Nie jestem miłośnikiem Audi, co zawsze podkreślam. Nie zmienia to jednak faktu, że A6 Avant zrobiło na mnie bardzo dobre wrażenie. To niesamowicie dopracowany samochód, który ma niewiele słabych punktów. Wspomniałem już Wam o kilku, takich jak idiotyczny dźwięk silnika z głośników czy nieco "sztuczny" układ kierowniczy. Przeszkadzać może nie zawsze działający system otwierania bagażnika przy pomocy gestów, nieco zbyt płaski bagażnik (choć rozumiem, że gdzieś przecież trzeba napęd upchnąć), niektóre bardzo drogie opcje (zwróćcie uwagę, że drewniane aplikacje są droższe niż mechanizm różnicowy), do tego dorzuciłbym jeszcze skrzynię biegów. Teoretycznie jest świetna. W trybie sportowym czy manualnym radzi sobie wyśmienicie. W trybie standardowym również, jeśli zależy nam na płynnej jeździe. Jeśli nagle będziemy potrzebować zmienić styl jazdy, to choć redukcje będą bardzo szybkie, w niektórych sytuacjach potrafi się delikatnie pogubić. No i mimo wszystko, cena jest kosmiczna. Choć to nie koniec i "a szóstkę" można skonfigurować jeszcze drożej. Tylko czy potrzeba czegoś więcej?

Podsumowanie:
Nie potrzeba "srebrnych lusterek" wersji S6, żeby na drodze być jednym z najmocniejszych samochodów. A6 Avant 3.0 TDI mogłoby spokojnie nosić przydomek S6 TDI. W końcu Audi ma w tym wprawę. Osiągi na każdym zrobią wrażenie. Podobnie jak samochód, który ma bardzo niewiele słabych punktów. Przynajmniej do momentu, kiedy dojdziemy do ceny. Oczywiście, wszystko jest dla ludzi, nawet warte ponad pół miliona Audi A6 kombi. Co kto lubi. Ale patrząc w cennik i wyposażenie, zaglądam do konfiguratora marki z Ingolstadt. Za niewiele więcej, bo ok. 530 tys. zł jest podobnie (a nawet troszkę lepiej) wyposażone Audi A8 3.0 TDI. Jest trochę wolniejsze, ale niewiele. Zużycie paliwa ma podobne. Wykonane jest jeszcze lepiej i jest jeszcze bardziej komfortowe. Fakt, nie jest kombi, ale jak już pisałem, co kto lubi. Z A6 Avant na pewno się polubicie.

Dane techniczne

NAZWA Audi A6 Avant 3.0TDI quattro S-Line
SILNIK turbodiesel, V6, 32 zaw.
TYP ZASILANIA PALIWEM wtrysk bezpośredni Common Rail
POJEMNOŚĆ 2967
MOC MAKSYMALNA 320 KM (235 kW) przy 3900-4600 obr/min
MAKS. MOMENT OBROTOWY 650Nm przy 1400 -2800 obr/min
SKRZYNIA BIEGÓW automatyczna, ośmiobiegowa
NAPĘD 4x4
ZAWIESZENIE PRZÓD wielowahaczowe/pneumatyczne
ZAWIESZENIE TYŁ wielowahaczowe/pneumatyczne
HAMULCE tarczowe went.
OPONY p/t: 255/35/R20
BAGAŻNIK 565
ZBIORNIK PALIWA 73
TYP NADWOZIA kombi
LICZBA DRZWI / MIEJSC 5/5
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) 4943/1874/1461
ROZSTAW OSI 2912
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ 1975/555
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM 750/2100
ZUŻYCIE PALIWA 7,5/5,5/6,2 (test: 11,8/7,8/9,9)
EMISJA CO2 164
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h 5,2
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 250
GWARANCJA MECHANICZNA 2 lata
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER 12 lat/3 lata
OKRESY MIĘDZYPRZEGLĄDOWE wg wskazań komputera
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ 2.0 TDI ultra: 189 600
CENA WERSJI TESTOWEJ (3.0 TDI 320KM) 292 500
CENA EGZ. TESTOWANEGO 507 580