Audi TT miało stać się Porsche. To była alternatywa dla marki z Zuffenhausen

Audi TT przeszło już do historii i bez wątpienia jest jednym z najciekawszych samochodów lat dziewięćdziesiątych. Nie wiedzieliście jednak o jednym: ten samochód miał stać się... Porsche.

Choć ten samochód wyjechał na drogi w 1998 roku, to jego historia zaczęła się cztery lata wcześniej. Właśnie wtedy Freeman Thomas zaprojektował charakterystyczny model, który wpadł w oko nie tylko szefowi działu designu w Simi Valley w USA (Peter Schreyer), ale także szefowi designu całej marki - J Maysowi. Audi TT od samego początku miało być unikalnym i lekkim wizualnie coupe, bazującym na platformie Golfa.

Jak się jednak okazuje nie była to jedyna wizja grupy Volkswagena. Ich bliska współpraca z Porsche zaowocowała nietypowym zadaniem, które otrzymał Freeman Thomas. Porposzono go o stworzenie tego samego samochodu, tylko w wydaniu dopasowanym do marki z Zuffenhausen.

Jednocześnie designerzy Porsche mieli zrobić dokładnie to samo, tylko w drugą stronę - zaprojektowali swój samochód i "przerobili" go na potrzeby Audi.

Audi TT projekt

Teoretycznie więc Audi TT miało stać się odpowiednikiem bazowego Porsche

A to zakładało podział pomiędzy markami. Według wstępnej koncepcji, TT miało trafić na rynek ze słabszymi silnikami i z napędem na przednią oś. To, co najlepsze, czyli większe jednostki i napęd AWD, teoretycznie zarezerwowano dla Porsche.

Na przełomie 1994 i 1995 roku designerzy Porsche i Audi spotkali się, aby zaprezentować swoje projekty. Obie marki przyniosły makiety roadsterów, gdyż o takich samochodach początkowo rozmawiano. Przy znalezieniu wspólnego języka projekt zyskałby zielone światło. Tak się jednak nie stało, a Freeman Thomas w rozmowie z CarBuzz podkreśla, że wszystko rozbiło się o wspomnianą "politykę".

Jednocześnie Porsche nie wiedziało, że Audi ma już gotowy projekt wersji coupe. Wiadomo było, że zaprezentują model TT we Frankfurcie w 1995 roku. Wszyscy spodziewali się roadstera, a tymczasem spod materiałowej płachty wyłoniło się efektowne coupe. Zresztą jego "korzenie" w postaci otwartej wersji widać w linii okien, która przywodzi na myśl roadstera z hardtopem. W produkcyjnym TT postawiono na nieco inaczej narysowane szyby.

Audi TT 1995

Tak zaczęła się historia samochodu, który powoli staje się klasykiem

I myślę, że jest to naprawdę dobry moment, aby szukać rozsądnie wycenionego TT. To auto zyska na wartości w kolejnych latach. Choć bazuje na popularnym Golfie, to wygląda rewelacyjnie i ma wiele unikalnych cech. Szczególnym uznaniem mogą cieszyć się wczesne wersje bez spoilera. Co prawda ten wyraźnie poprawił właściwości jezdne (auto miało tendencję do nadsterowności, poza spoilerem dodano ESP i zmieniono nastawy zawieszenia), ale też nieco zmienił sylwetkę tego samochodu.

Porsche na dobrą sprawę nie wyszło na tym źle

Projekt, który miał być wspólnym dzieckiem Audi i marki z Zuffenhausen, tak naprawdę uznawano za "punkt wejścia" w ofercie. Finalnie skupiono się jednak na Boxsterze, nad którym to prace ruszyły nieco wcześniej. Nowy roadster, dzielący pas przedni i wnętrze z 911, do tego z centralnie umiejscowionym silnikiem, był idealnym rozwiązaniem dla Porsche.

Co ciekawe Niemcy zasięgnęli języka w Toyocie, która była konsultantem przy procesie projektowania platformy (wykorzystano know-how z MR2). Ich sugestie połączono z autorskimi projektami.

Plotka głosi, że sukces Audi TT (w wersji coupe) sprawił, że w Zuffenhausen zauważono potrzebę zbudowania podobnego samochodu. Stąd też, przy projektowaniu modeli 987, dodano do gamy Caymana.