Zapraszam na zakupy, mamy 20 milionów dolarów do wydania. Oto co można dorwać
Jeśli zastanawiacie się, co zrobić z wolnymi 20 milionami dolarów (spokojnie, też nie mamy takiej kwoty na koncie), to mamy dla Was kilka propozycji. Tydzień motoryzacji w Monterey jest idealnym miejscem na przepuszczenie gotówki.
Każdy ma jakiś garaż marzeń. Ja, przyznaję się bez bicia, że dzielę go na kilka wariantów - ten realistyczny, nieco mniej realistyczny, bardzo nierealistyczny i utopijny. Patrząc na te samochody znajdujemy się w tej ostatniej grupie. Tydzień motoryzacji w Monterey jutro ruszy z kopyta, a obok premier wielu ciekawych modeli będą też aukcje wyjątkowych maszyn. Przed Wami te najdroższe, które potencjalnie niebawem znajdą nowych właścicieli. Kwota, którą mamy do wydania, to 20 milionów dolarów. Co za nią dostaniemy? Zobaczcie sami.
Ferrari 410 Sport Spider z nadwoziem Scaglietti, którym jeździł Carroll Shelby. Przewidywana cena jest "na północ od 15 milionów dolarów"
Wyjątkowa maszyna, którą prowadził wyjątkowy kierowca. Ten wspaniały egzemplarz był wzorcem dla modelu 410 Sport Scuderia. Aukcja RM Sotheby's odbędzie się 17 sierpnia, a eksperci estymują kwotę sprzedaży grubo przekraczającą 15 milionów dolarów.
Alfa Romeo 8C 2900B Lungo Spider z 1938 roku może kosztować nawet 20 milionów dolarów
I bardzo dobrze, bo to dzieło sztuki na kołach jest warte takich pieniędzy. Przedwojenne Alfy są niesamowite i robią ogromne wrażenie. Wtedy ta marka była traktowana jako producent z najwyższej półki. W tym momencie dzisiejszy Junior powinien schować się w kącie.
Aukcję tego auta prowadzi firma Gooding&Company, a licytacja ruszy 16 sierpnia.
Ferrari 250 GT SWB California Spider razy dwa, czyli "do wyboru, do koloru"
Dosłownie i w przenośni, gdyż można skusić się na czerwony lub czarny egzemplarz. Tym razem to ten drugi jest bardziej interesujący. Dlaczego? Odpowiedź może być zaskoczeniem. Po pierwsze - to samochód, który w 1960 roku pokazano na targach w Genewie. Po drugie - po raz pierwszy trafił na otwartą sprzedaż, a nie zmienił właścicieli po cichu i za kulisami.
Czerwone auto ma za sobą długą historię, a fabrycznie było wykończone pięknym granatowym lakierem i posiadało czerwoną tapicerkę. Przyznam szczerze, że przywróciłbym je do stanu fabrycznego. Pierwszy właściciel użytkował je w Szwajcarii, później wędrowało po świecie, aby finalnie skończyć w USA.
Ferrari 625 TRC Spider Scaglietti miało przedziwny silnik. Jest w zestawie, ale nie pod maską
Wiecie, że w historii tej marki były dwa auta, które korzystały z... 4-cylindrowej jednostki? To jedno z nich. Po słynnym tragicznym wypadku podczas wyścigu w Le Mans w 1955 roku, organizatorzy tego wydarzenia ograniczyli osiągi aut. Ferrari musiało dopasować się do nowych wymogów, a jedyną metodą było opracowanie słabszego silnika.
Finalnie wykorzystano więc jednostkę Lampredi, która wcześnie wykorzystywana była w wersji sześciocylindrowej. Wariant 4-cylindrowy, o objętości skokowej 2,5 litra, trafił do kilku modeli, w tym do bolidu Formuły 2 i do Formuły 1 (w rękach Alberto Ascariego był niemal niepokonany).
Tutaj pod maskę włożono jednostkę 3.0 V12, aczkolwiek czterocylindrowa konstrukcja jest dołączona do auta. Cena? Ta ma sięgnąć 11-12 milionów dolarów.
Bugatti Type 57SC Atalante
Rzędowa ósemka, charakterysytyczne nadwozie, unikalny charakter. Cena? Wręcz okazyjna - mowa o 9-11 milionach dolarów. Powstało 17 takich samochodów, z czego ten zgarnął wiele nagród podczas konkursów elegancji. Aukcja odbędzie się 16 i 17 sierpnia.
Na deser mój faworyt, czyli Porsche 911 GT1 Rennversion
Niepoturbowane, dobrze utrzymane, w pięknym malowaniu i ze starym "nosem". Przed Wami Porsche 911 GT1, jeden z moich ulubionych samochodów. Ta klasa miała unikalny charakter, a auta, które w niej startowały, były przepiękne i piekielnie szybkie. Aukcja 911-ki ruszy już jutro, a cena może sięgnąć 10-12 milionów dolarów.