Chevrolet Cruze Kombi 1.4T LTZ

Kompaktowe kombi to w naszych warunkach chyba najlepszy sposób na samochód rodzinny. Z kolei Chevrolet Cruze to całkiem udany kompakt. Jeśli połączymy te dwa pomysły, a do tego okrasimy to nowym silnikiem 1.4 Turbo, powinien wyjść nam idealny samochód dla rodziny.

Chevrolet Cruze Kombi zadebiutował na targach w Genewie, jednak w sprzedaży w Polsce pojawił się dopiero na jesieni. Długo czekaliśmy na tę odmianę nadwozia, która może całkiem zmienić sprzedaż modelu w kraju. Na pewno nie wyprzedzi samochodów, które gros ze swoich oszałamiających wyników sprzedażowych osiągają przy pomocy flot, ale na pewno stanie się ciekawą alternatywą. Zwłaszcza, że benzynowy silnik 1.8 o mocy 141 KM został zastąpiony, zgodnie z duchem downsizingu, dużo mniejszą jednostką turbo, znaną z innych modeli macierzystego koncernu General Motors.

Klasowa czołówka
W roku końca świata mieliśmy prawdziwy wysyp kompaktowych kombi. Poza naszym Chevroletem, Koreańczycy wystawili jeszcze Cee'da SW i Hyundaia i30 CW. Wszystkie trzy modele można uznać za ładne, jednak Cruze jest "nieprzekombinowany", dzięki czemu może spodobać się również bardziej konserwatywnym klientom. Linię nadwozia poprowadzono w sposób przemyślany, zachowując przy tym pełną praktyczność - wyrażającą się w niskiej krawędzi załadunku bagażnika, dużym otworze klapy oraz dobrej widoczności.

Sam bagażnik również zasługuje na pochwały. Ma przyzwoite 500 litrów pojemności, które można powiększyć do 1478 l. Poza tym podłoga jest płaska, boki też (z małymi wnękami na drobiazgi), a pod nią jest dodatkowy, płytki schowek. W sam raz na rodzinny wypoczynek.

W nieco zbyt szarym wnętrzu znajdziemy za to odpowiednią ilość miejsca w obu rzędach siedzeń. Z tyłu dwie dorosłe osoby i jedno dziecko będą miały całkiem wygodnie, a z przodu zarówno kierowca, jak i pasażer, również nie będą narzekać. No chyba, że na brak podparcia bocznego, bo tego brakuje fotelom. Ale poza tym drobiazgiem, niezbyt przydatnym tej grupie kierowców, która nie pokonuje zakrętów bardzo szybko, pozycja za kierownicą jest naprawdę wygodna.

Samą konsolę zaprojektowano tak, żeby mogła podobać się wielu osobom. Jest prosta i czytelna. Ciekawym zabiegiem jest pokrycie jej w kilku miejscach materiałem. Przez to twardość plastików jest nieco "złagodzona" i całość prezentuje się naprawdę ciekawie (choć może nieco mniej praktycznie, bo ubrudzony materiał trudniej domyć). We wnętrzu nie ma niczego nowego, czego nie znalibyśmy z modeli sedan i hatchback. Poza nowością w samym Cruze - systemem MyLink, sterowanym przy pomocy dużego dotykowego ekranu. Dzięki niemu, przy pomocy płyty CD, DVD bądź urządzenia USB, możemy nie tylko posłuchać muzyki, ale i obejrzeć zdjęcia lub film. Nie wspominając o sparowaniu telefonu, czy smartfona, żeby móc korzystać w trakcie jazdy. Szkoda tylko, że nie pokuszono się o dołożenie nawigacji satelitarnej - taki dobry system, a tak się marnuje.

Z innych niedociągnięć, bez wątpienia Chevroletowi brakuje, w stosunku do konkurencji, możliwości zamówienia dwustrefowej klimatyzacji. W naszej wersji LTZ, "autoklima" jest w standardzie, ale ma tylko jedną strefę.

W drogę
Rodzinny kierowca na pewno nie potrzebuje samochodu, w którym zawieszenie jest twarde jak głaz i przenosi każdą nierówność do wnętrza. Swoje sportowe zapędy realizuje zapewne gdzieś indziej... Albo nie szuka kompaktowego kombi. Z drugiej strony, "francusko" miękkie zawieszenie na pewno też nie będzie dobre - w końcu dzieci często miewają chorobę lokomocyjną. Na szczęście koreańskiemu producentowi (albo amerykańskiemu, jak pewnie wolałaby centrala GM), udało się zrobić układ może nie tyle idealny, co "zrównoważony".

Jazda po naszych polskich drogach nigdy nie była zbyt przyjemna, dlatego Cruze, przyzwoicie wybierając nierówności i nie wybijając plomb na każdym przejeździe tramwajowym, bardzo pozytywnie zaskakuje. Z drugiej strony, jest na tyle sztywno, że Chevrolet nie podpiera się lusterkami na zakrętach, a wyczucie nawierzchni jest prawidłowe.

Szkoda tylko, że za naprawdę udanym zawieszeniem nie nadąża przewspomagany układ kierowniczy. To chyba największa wada Cruze'a. Choć sama kierownica jest wygodna i gruba, dzięki czemu pewnie możemy ją złapać, to równie dobrze moglibyśmy kręcić nią, siedząc na fotelu pasażera i trzymając ją w rękach. Jazda Cruze'm jest trochę jak granie na PlayStation. Samochód jedzie tam gdzie trzeba, daje opór przy wyższych prędkościach, ale dlaczego dzieje się tak, a nie inaczej, w zasadzie nie wiadomo.

Kierowca, który traktuje samochód jak sprzęt AGD i środek transportu "z punktu A do B", nie będzie miał z tym problemów - będzie cieszył się zwrotnym samochodem, z lekko chodzącym układem kierowniczym i komfortowym zawieszeniem, które nie jest "przegięte".

Mniej znaczy więcej
Tak można w skrócie opisać teorię downsizingu w motoryzacji. W Chevrolecie dobrze to rozumieją, dlatego oprócz starego 1.8 (docelowo zamiast) oferują taki silnik, jaki znalazł miejsce pod maską Cruze'a. I dobrze, bo 1.8, moim zdaniem, mimo identycznej i całkiem przyzwoitej mocy 141 KM, nadaje się tylko i wyłącznie do tego, żeby założyć mu instalację gazową i tanio jeździć. Co innego doładowane 1.4. Papierowe osiągi powodują, że przyszły kierowca uśmiecha się szeroko, wiedząc, że będzie miał coś nieco szybszego niż przeciętny rodzinny samochód. Ma 140 KM, 200 Nm dostępnych między 1850 a 4900 obrotów na minutę i przyspiesza do "setki" w 9,5 sekundy.

W praktyce samochód zaskakuje przede wszystkim bardzo dobrym wyciszeniem. Dopiero przy prędkościach mocno autostradowych szum od opon (rzecz zmienna) i wokół nadwozia (już nie), mąci spokój w kabinie. W mieście łatwo jest zagłuszyć Chevroleta nawet niezbyt głośno grającym radiem. Sam silnik prezentuje trochę odmienny charakter od, nawet małych, turbobenzyn, znanych na rynku. Wystarczy spojrzeć chociażby na przebieg momentu obrotowego. Nawet w "nieśmiertelnym porównywaczu" - VW Golfie - maksymalny moment obrotowy wersji 1.4 TSI jest dostępny krócej (choć w niższym zakresie). Dzięki temu silnik Chevroleta napędza go w taki sposób, jakby pod maską znajdował się "stary 1.8" - moc przyrasta liniowo, nie ma "kopnięcia" charakterystycznego dla turbosprężarki, a samochód nie wymaga bardzo wysokich obrotów. Zwłaszcza spokojniej jeżdżącym kierowcom tego typu charakterystyka może bardziej odpowiadać.

Osiągi z kolei wydają się znacznie słabsze niż na papierze. Na pewno wynika to z wyciszenia i z tego, że nie bardzo słychać, jak Cruze przyspiesza, ale po części odpowiada za to na pewno skrzynia biegów. Mimo tego, że drążek prowadzi się bardzo dobrze i zachęca on do częstego sięgania do lewarka, biegi sprawiają wrażenie zestopniowanych zbyt długo. Obroty przyrastają powoli i nie widać tego wigoru, który obiecuje producent.

W kwestii elastyczności, Cruze zachowuje się przyzwoicie, choć na pewno nie można uznać jej za rewelacyjną. Ot, w sam raz dla samochodu rodzinnego - choć przy samochodzie zapakowanym "do oporu" przyspieszanie będzie wymagać częstego sięgania do lewarka zmiany biegów. Jazda w umiarkowanych miejskich warunkach, z wykorzystaniem systemu start-stop, pozwoli nam na zmieszczenie się w okolicach 8 litrów. Jeśli będziemy częściej chcieli zbliżać się w zakres maksymalnej mocy (6000 obr/min), to podniesiemy tą wartość w okolice 10-11 litrów na 100 km.

Podobnie jest w trasie, tej specyfiki silnika turbo nie przeskoczymy. Co za tym idzie, na autostradzie, przy prędkościach dopuszczalnych w naszym kraju, spalanie będzie oscylować wokół wyników typowych dla oszczędnej jazdy miejskiej, natomiast jeśli nie będziemy przekraczać 120 km/h, spokojnie zmieścimy się w 6,5 l/100 km, co jest wynikiem całkiem sensownym.

Tani Cruze?
Chevrolet kusi reklamą, że Cruze Kombi można nabyć już od 52 990 zł. Trzeba przyznać, że za pełnoprawny rodzinny samochód to bardzo atrakcyjna cena. Ale oczywiście nie dotyczy to naszego egzemplarza. Silnik 1.4 turbo i wersja wyposażenia LTZ windują cenę znacznie wyżej. Taka kosztuje 74 890 zł. Plus dopłata za lakier, co daje nam w sumie 76 790 zł. Więcej opcji nie ma. Możemy dokupić za 1100 zł nawigację, ale wyklucza się ona z systemem MyLink.

Mimo iż cena jest o 20 tys. wyższa od minimalnej potrzebnej na Cruze'a Kombi, to można ją uznać za bardzo atrakcyjną. "Siostrzany" Opel Astra z identycznym silnikiem i podobnym wyposażeniem, to wydatek o 15 tysięcy większy. Z kolei bardziej "budżetowy" Hyundai i30, wyposażony w silnik 1.6 o mocy 135 KM (wersja Style), będzie wymagał od nas wyłożenia 82 900 zł. Co za tym idzie, faktycznie w klasie kompaktowej ciężko znaleźć lepiej skalkulowane kombi.

W Chevrolecie udało znaleźć się złoty środek. Stworzono naprawdę przyzwoity, rodzinny samochód, który niewielu rzeczy musi wstydzić się przed konkurencją. Nie ma aspiracji do bycia premium, do bycia sportowym, czy ultra luksusowym. Choć niepozbawiony jest również wad, jest po prostu tym, czego potrzebuje kierowca szukający samochodu dla siebie i swojej rodziny.

Plusy:
+ praktyczny
+ dobrze skalkulowana cena
+ nieźle wyposażony

Minusy:
- układ kierowniczy bez żadnego czucia
- niezrozumiałe braki w wyposażeniu (dwustrefowa klimatyzacja, ksenony, nawigacja lub MyLink)
- minimalnie zbyt ospały silnik

Podsumowanie:
Rozsądny i przyzwoity samochód - czego chcieć więcej?