Mazda RX-8 Revolution

Samochody sportowe kojarzone są z turbodoładowaniem, silnikami o ogromnych pojemnościach i pokaźną liczbą cylindrów. Istnieje jednak auto, które - mimo, że nie spełnia żadnego z powyższych warunków - okazuje się prawdziwym wyczynowcem.

Jeżeli ktoś nie lubi bez przerwy znajdować się w centrum uwagi, nie powinien nawet myśleć o siadaniu za kierownicę Mazdy RX-8. Wyzywająca uroda i prezencja tego produkowanego od 2003 roku samochodu rzuca swoisty urok na postronnych obserwatorów, budząc ich powszechne zainteresowanie zawsze i wszędzie. Chociaż z dostępnością tego cuda w Polsce nie ma problemu, to jednak na krajowych drogach wciąż pozostaje rarytasem. Dlaczego?

Powściągliwość rodaków może w pewnym stopniu tłumaczyć fakt, iż jest to jedyny seryjnie produkowany na świecie samochód z rotacyjnym silnikiem Wankla. Wszelkie uprzedzenia odnośnie jego niezawodności wydają się być jednak zupełnie nie na miejscu. Potwierdziły to nie tylko opinie zadowolonych użytkowników na całym świecie, ale również przeprowadzone w Niemczech 24-godzinne testy wytrzymałościowe. Parafrazując znane powiedzenie - "Nie taki diabeł straszny...".

Niezwykły maluch

W konwencjonalnej spalinowej jednostce napędowej, aby możliwe stało się wyzwolenie trwałej mocy z danej objętości paliwa, każdy tłok musi wykonać cztery cykle pracy (ssanie, sprężanie, praca i wydech). W silniku opatentowanym przez niemieckiego inżyniera Feliksa Wankla zrezygnowano z klasycznych cylindrów, zaworów i wałka rozrządu, wprowadzając na ich miejsce dwa tłoki o kształcie zbliżonym do trójkąta, które poruszaja się w specjalnie wyprofilowanych komorach. Dzięki temu, po wykonaniu zaledwie jednego obiegu mają za sobą już trzy pełne cykle. Takie założenia konstrukcyjne pozwoliły wysnuć hipotezę, że silnik Wankla jest blisko trzykrotnie mocniejszy od podobnej wielkości typowej jednostki benzynowej. A jak sprawdza się w praktyce?

Renesis, czyli jednostka napędzająca prezentowany egzemplarz modelu RX-8 ma łączną pojemność zaledwie 1.3-litra (dwa cylindry po 654 cm³ każdy), rozwija maksymalną moc 192 KM i napędza koła tylne za pośrednictwem manualnej pięciobiegowej skrzyni. Niewielkich rozmiarów lewarek świetnie leży w dłoni i charakteryzuje się bardzo krótkimi drogami prowadzenia. Skakanie po poszczególnych przełożeniach przywodzi na myśl zabawę joystickiem stosowanym niegdyś w automatach do gry. Wszystkie biegi wchodzą bardzo pewnie, ale do ich zmiany trzeba się przyłożyć - niedbała próba przerzucenia z "dwójki" na "trójkę" przy użyciu niewielkiej siły absolutnie nie wchodzi tutaj w grę. Podobny opór stawia także kierownica (niezbyt chętnie powracająca do położenia centralnego po skręceniu kół), pedał sprzęgła oraz przyspieszenia. Całe szczęście, że do obsługi bardzo skutecznych hamulców zwiększona siła nie jest już potrzebna.

Inaczej niż w tradycyjnych rzędowych czy widlastych jednostkach napędowych, rotacyjny silnik Wankla budzi się do życia po krótkiej chwili namysłu. Od przekręcenia kluczyka w stacyjce do momentu wychylenia wskazówki obrotomierza z pozycji "0" mija około półtorej sekundy. Tuż po rozruchu na zimno, przez ponad minutę słychać bardzo nietypowe dźwięki, przypominające kombinację odgłosów pracy domowego odkurzacza elektrycznego z dwucylindrowcem montowanym przed laty w Fiatach Cinquecento 700.

Silnik Mazdy najlepiej czuje się, gdy strzałka obrotomierza ustawiona jest pionowo. Maksymalny moment obrotowy o wartości 220 Nm osiągany jest bowiem dopiero przy 5000 obr/min i na dobrą sprawę dopiero wtedy auto zaczyna wyraźnie nabierać prędkości. Nie towarzyszą temu żadne odczuwalne wibracje, ale tak niepowtarzalny i sugestywny dźwięk, że kierowca szybko nabiera chęci do odwiedzania wyłącznie górnych rejestrów obrotomierza. Nie oznacza to jednak, że osoby preferujące spokój i harmonię nie znajdą tu niczego dla siebie. Wprost przeciwnie - dzięki dobrej izolacji akustycznej, pokonywanie długich dystansów przy wysokich prędkościach podróżnych nie jest uciążliwe. Pod tym względem RX-8 przypomina zwykłą, nowoczesną limuzynę klasy średniej.

Co ciekawe, zastosowanie 18" obręczy kół z niskoprofilowymi oponami nie daje się zbyt mocno we znaki. Zaskakująco dobry komfort jazdy to po części zasługa sporego rozstawu osi (2700 mm) i wysokiej sztywności skrętnej nadwozia. Odczujemy oczywiście poprzeczne nierówności i większe ubytki w nawierzchni, ale sportową Mazdą mimo wszystko można jeździć po polskich drogach - tym bardziej, że jej prześwit nie jest przesadnie niski (140 mm).

2+2=4

Pomimo, że wyglądem RX-8 do złudzenia przypomina prawdziwe coupé, tak naprawdę wcale nim nie jest. Auto oferuje dwie pary drzwi w systemie określanym przez producenta jako freestyle. Tylne otwierają się nietypowo "pod wiatr", czyli w kierunku bagażnika, ale jedynie wtedy, gdy otwarte są także przednie. W praktyce oznacza to, że dwie osoby siedzące z tyłu nie są w stanie samodzielnie opuścić pojazdu, ponieważ tylnych drzwi nie można otworzyć od środka. Nie są to zresztą miejsca szczególnie wygodne, ale z powodzeniem wystarczą na krótkie dystanse. Ilość wolnej przestrzeni można przyrównać do tej oferowanej przez trzydrzwiowe odmiany aut kompaktowych. Nie jest więc jakoś szczególnie wspaniale, ale źle też nie. Wsiadanie znacznie ułatwia brak słupka środkowego, przewietrzanie wnętrza - uchylne tylne szyby. W przeciwieństwie do wielu innych aut sportowych, wykorzystywanie Mazdy do celów innych niż stricte rozrywkowe jest jak najbardziej możliwe. Przestrzeń bagażowa liczy całkiem rozsądne 290 litrów i - jak podkreśla producent - swobodnie mieści torbę z kijami golfowymi.

Znacznie ważniejsze są jednak warunki pracy kierowcy. Ma on do dyspozycji bardzo wygodny, sportowy fotel o wzorowym wyprofilowaniu, z idealnym wręcz podparciem bocznym. Siedzi na nim bardzo nisko, niemal tuż nad nawierzchnią drogi. Nie sprzyja to wprawdzie widoczności, ale ta natychmiast schodzi na drugi plan, gdy okazuje się, że pozycja "za kółkiem" jest wręcz idealna - i to pomimo, że wieniec kierownicy daje się regulować jedynie w pionie. W konsekwencji pełne zespolenie z samochodem nie stanowi najmniejszego problemu. Japończycy mają na to osobne określenie - jinba ittai, opisujące jedność jeźdźca i konia.

Cała kabina jest wykończona w kolorze czarnym. Jej wzornictwo prezentuje się sportowo, choć nie brak też wyraźnych przejawów dbałości o elegancję. Jakość materiałów i montażu trzeba ocenić wysoko, nawet jeżeli niektóre tworzywa użyte do wykończenia deski rozdzielczej mogą wydawać się miejscami zbyt twarde. Skórzana tapicerka mogłaby być nieco wyższej jakości - obecnie za bardzo przypomina sztuczną skórę. Nietypowo, bo po prawej stronie dźwigni zmiany biegów umieszczono rękojeść hamulca ręcznego.

Łyżka słodu

Ponieważ już po samych krótkich zwisach nadwozia RX-8 wyraźnie widać, że większość ciężaru auta znajduje się między osiami, o właściwą konkluzję nie powinno być trudno. Rozkład masy bliski idealnemu 50:50 to zawsze doskonała wiadomość, gdy mowa o właściwościach jezdnych. W rezultacie Mazda z silnikiem Wankla nie boi się żadnego, nawet brutalnego stylu jazdy. Nawierzchni trzyma się perfekcyjnie - i to niezależnie od jej stanu, a to w polskich warunkach ogromna zaleta. Kierunek jazdy auto zmienia tak, jakby gnało po niewidzialnych szynach.

Kontakt kół z nawierzchnią jest wprost fenomenalny: przy skręconych i przy prostych, przy odciążeniach i przy pełnym dobiciu, podczas ostrego przyspieszania i mocnego hamowania, przy dużych siłach bocznych i w chwilach gwałtownych manewrów - niezależnie od warunków samochód trzyma się drogi jak przyklejony. Przechyły nadwozia praktycznie przy tym nie istnieją, ale zachowanie w zakrętach nie jest oczywiście idealnie neutralne i w końcu da o sobie znać nadsterowność. Cecha ta pozostaje jednak na znacznie dalszym planie niż w wypadku typowych, tylnonapędowych samochodów sportowych. Mazdę można prowadzić niesamowicie precyzyjnie, w odpowiednich momentach wydając polecenia minimalnymi ruchami kierownicy. Reszta będzie dziać się sama, a kiedy wpadnie się już we właściwy rytm, jazda stanie się niezwykle satysfakcjonująca.

Obrazu wymarzonej zabawki na asfaltowy tor dopełnia świetnie skalibrowany system kontroli trakcji, działający skutecznie, ale jednocześnie bardzo dyskretnie. Naturalnie, gdy ktoś ma ochotę, może "ukręcić łeb" elektronice. Trzeba jednak wyraźnie podkreślić, że jest to propozycja zdecydowanie dla tych, którzy naprawdę potrafią zapanować nad mocnym tylnonapędowym autem. W takim wypadku szybkie zmiany toru jazdy bardzo łatwo kończą się wyrzucaniem tyłu z łuku. Potrzebna będzie więc mocna i zdecydowana, a zarazem wprawna ręka.

Łyżka dziegciu

Koszty zakupu Mazdy RX-8 Revolution - w relacji do wartości, jaką reprezentuje sobą samochód - są relatywnie niskie. Oprócz ogromnej radości z jazdy, w cenę wliczony jest komplet poduszek powietrznych, system audio firmy Bose, skórzana tapicerka, elektryczne sterowanie szyb, lusterek i podgrzewanego fotela kierowcy, doskonale działająca w pełni automatyczna klimatyzacja, a nawet lakier metalizowany (na niektórych rynkach europejskich także kurs doskonalenia techniki jazdy na torze). Można więc uznać, że wyposażenie samochodu jest właściwie kompletne, gdyby nie jeden istotny szczegół. Aby zaznać przyjemności prowadzenia Mazdy RX-8, której drogę oświetlają lampy ksenonowe, trzeba wydać 12 600 zł na mocniejszy wariant 231-konny. Niestety, skuteczność standardowych reflektorów halogenowych pozostawia sporo do życzenia.

RX-8 jest bez dwóch zdań najprawdziwszym autem sportowym, tak bliskim ideału, że obcowanie z nim przypomina bajkę. Bajki jednak - to jedno, rzeczywistość - drugie. Przede wszystkim dlatego, że mimo symbolicznej wręcz pojemności skokowej jednostka Wankla jest bardzo paliwożerna. Ze względu na specyfikę całej konstrukcji, nie odmawia sobie również małych, aczkolwiek regularnie odmierzanych porcji oleju silnikowego, o czym zresztą lojalnie uprzedza stosowna adnotacja w instrukcji obsługi (sprawdzanie poziomu oleju zalecane jest przy co drugim tankowaniu). Na przejechanie odcinka 100 km w warunkach miejskich, RX-8 potrzebuje tyle paliwa, co trzykrotnie większy benzynowy V8. Jak łatwo zauważyć, w prostej linii przekłada się to także na wysoką emisję dwutlenku węgla, co w dobie rosnącej świadomości ekologicznej może mieć niebagatelne znaczenie. Winę za taki stan rzeczy ponosi duża powierzchnia komory z wirującym tłokiem, powodująca znaczną utratę ciepła. Niewątpliwą zaletą natomiast okazuje się bardzo niska masa tej jednostki napędowej.

Według inżynierów Mazdy idealnym pomysłem na pogodzenie koncepcji silnika rotacyjnego z troską o stan środowiska naturalnego jest zastosowanie bezpośredniego wtrysku wodoru, który podczas spalania nie wytwarza dwutlenku węgla i innych szkodliwych gazów. Konstrukcja Wankla jest na tyle uniwersalna, że firma testuje już takie rozwiązanie. Póki co, silnik rotacyjny zasilany benzyną jeszcze przez jakiś czas pozostanie propozycją dla fascynatów. To głównie on przyczynia się do tego, że Mazdę RX-8 otacza tajemnicza aura ekskluzywności.

Za użyczenie auta dziękujemy firmie "Auto Księżyno", Warszawa - Targówek, www.mazda.warszawa.pl