Renault Grand Scenic 2.0 dCi 160 KM Privilege
Rodzina, rodzinny, rodzinnie... Minivany to najczęściej uniwersalne, przestronne auta, mające służyć większej ilości osób. Takim samochodem jest bez wątpienia 7-osobowy Renault Grand Scenic. Wysokoprężne 160 koni pod maską testowanej wersji sprawia, że nabieramy ochoty na dłuższą podróż.
To już drugi Scenic trzeciej generacji w naszym teście. Pierwsze auto miało pod maską benzynową, doładowaną jednostkę pojemności 1397 cm3, mocy 130 koni i 5 miejsc. Obecny gość z Francji (a raczej z Hiszpanii, bo tam jest produkowany), może pochwalić się mocą aż 160 koni mechanicznych i maksymalnym momentem obrotowym wynoszącym 380 Nm już przy 2000 obr./min. Jego wysokoprężne serce pozwala mu na sprint do "setki" w 9,5 sekundy oraz osiągnięcie prędkości maksymalnej 205 km/h. Jak na rodzinne, siedmioosobowe auto to naprawdę dobry wynik.
Zacznijmy inaczej...
...a mianowicie od silnika właśnie, bo uważam, że zasługuje on na oddzielny akapit. Trzeba powiedzieć, że jednostka owa wykazuje się nie lada kulturą osobistą w codziennym użytkowaniu, pozostawiając niejeden konkurencyjny silnik daleko w tyle. Traf chciał, że przyszło mi testować to auto przy temperaturach otoczenia, których nie można uznać za przyjazne ani pojazdom mechanicznym ani przyzwyczajonym do umiarkowanego klimatu ludziom. Kiedy rano na domowym termometrze oczom moim ukazała się liczba -21, nie byłem skłonny do wyjścia na zewnątrz. Niestety, jako że bez pracy nie ma kołaczy, ubrałem się ciepło i mocno zaciskając zęby udałem się do lekko ośnieżonego Renault, stojącego akurat tego dnia na parkingu pod gołym niebem.
"Z pewną taką nieśmiałością" chwyciłem za klamkę drzwi, zastanawiając się, czy w takich warunkach system "Hands Free" zechce w ogóle współpracować. Okazało się, że zechciał, więc zająłem miejsce za kierownicą i nacisnąłem przycisk "start". Zasilany Common Railem diesel w okamgnieniu wprawił się w ruch, wydając przy tym z siebie całkiem przyjazne dźwięki. Przyznam, że już dawno przy tak niskiej temperaturze nie słyszałem równie dobrze brzmiącego silnika na "ropę". Mało tego, izolacja akustyczna kabiny od pracy całego zespołu napędowego testowanego auta stoi na naprawdę przyzwoitym poziomie. Mówiąc więc wprost - nie ma się w tej kwestii do czego przyczepić.
Robiło się coraz później
Zapiąłem więc "jedynkę" i wyruszyłem na zmarznięte, pogrążone jeszcze w ciemnościach dukty, żeby w odpowiednim czasie usiąść za biurkiem w pracy. Niewielki jeszcze o tej porze ruch pozwolił mi na nieco swobody i trochę szybszą niż zwykle jazdę. Po osiągnięciu roboczej temperatury cieczy chłodzącej, zacząłem "mieszać" lewarkiem skrzyni biegów i sprawdzać elastyczność silnika na poszczególnych przełożeniach. Okazało się wtedy, że mimo faktu, iż Scenic to wcale niemałe auto i swoje waży (1628 kg), to te 160 dieslowskich koni w połączeniu z bardzo dobrze zestopniowaną, sześciobiegową przekładnią sprawia, że auto jest naprawdę wyjątkowo żwawe. I mimo że "na papierze" 9,5 sekundy do "setki" nie robi większego wrażenia, to doskonała elastyczność silnika (ochoczo ciągnie już poniżej 1500 obr./min) i praktycznie brak turbodziury sprawia, że wyprzedzanie innych aut to czysta przyjemność.
Szkoda tylko, że w parze z tak udanym napędem nie idzie precyzja skrzyni biegów. OK, nie można powiedzieć, że jest zła, bo sam drążek umieszczono wyżej (w bardzo wygodnym miejscu), a drogi prowadzenia i dokładność załączania poszczególnych biegów nie są wcale najgorsze, ale...
...ale czemu u diabła francuscy spece od budowania aut potrafią zrobić znakomity, skomplikowany przecież silnik diesla, a zrobienie naprawdę przyjemnego, precyzyjnego mechanizmu zmiany biegów jest dla nich takie trudne? Doprawdy nie wiem. Powiecie, że się czepiam, bo przecież jest tu sto razy lepiej niż np. w Scenicu pierwszej generacji, ale uwierzcie mi, to auto z takim silnikiem aż się prosi o idealnie zgrany lewarek zmiany przełożeń. A tutaj wciąż czegoś brakuje.
Wnętrze testowanego Renault...
...już od pierwszych spędzonych w nim chwil robi bardzo dobre wrażenie. Połączenie czarnej deski rozdzielczej z jasnym dołem i takąż tapicerką daje bardzo dobry efekt. Auto wygląda jeszcze przestronniej, niż ma to miejsce w rzeczywistości, a skóra ekologiczna wraz z niezłej jakości materiałem dopełniają miłego dla oka efektu. Hmm, może sam design wnętrza tego Renault nie jest akurat w moim guście (nie jestem również fanem centralnie umieszczonych zegarów), ale, prawdę mówiąc, nie bardzo jest się do czego przyczepić.
Większość materiałów użytych do wykończenia przedziału pasażerskiego jest dobrej jakości, a spasowanie poszczególnych elementów nie budzi większych zastrzeżeń. Pozycja za regulowaną w dwóch płaszczyznach, mięsistą kierownicą jest bardzo wygodna, a fotele całkiem komfortowe. Mimo dosyć krótkich siedzisk, nawet dłuższe podróże nie powinny sprawiać kłopotów żadnemu z pięciu pasażerów. Tak, pięciu, bo dodatkowe dwa rozkładane fotele w bagażniku uznajmy raczej za żart niż za poważną propozycję dalszej podróży. W najlepszym razie posadzimy tam dzieciaki (są nawet mini-roletki przeciwsłoneczne na mini-okienka), pod warunkiem, że naprawdę nie jedziemy daleko. Cóż, taka teraz moda na "siedzenia-dokładki", której nijak nie mogę zrozumieć. Wolałbym chyba w razie potrzeby pojechać "jak człowiek" wylegując się w bagażniku. A ten, Scenic ma bardzo obszerny.
Standardowe 564 litry przestrzeni bagażowej do dobry wynik w tej klasie minivanów. Wystarczy na zabranie naprawdę sporej ilości bagażów lub zakupów. Ktoś kiedyś gdzieś napisał, że punkt G kobiety znajduje się na końcu słowa shopping. Jeżeli więc zapragniecie dać swojej lubej naprawdę dużo radości, wybierzcie się z nią takim Renault na zakupy. Podróżując we dwoje, wyjmiecie tylne siedzenia, co pozwoli na zabranie aż 2063 litrów różnych kosmetyków, ciuchów i innych modnych drobiazgów, niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania płci pięknej. Niestety, do zapewnienia tej pełni szczęścia swojej kobiecie, będziecie potrzebowali także pewnego niewielkich rozmiarów plastikowego gadżetu - najlepiej złotego lub platynowego...
Ten wypad na zakupy...
...umili Wam także świetnie działająca, dwustrefowa, automatyczna klimatyzacja i bardzo przyzwoicie grające radio CD/MP3. Po kilku godzinach chodzenia po sklepach poczujecie się mocno zmęczeni, więc udacie się z powrotem do auta. Tam zaś Wasz skarb zauważy wreszcie kolorową nawigację i od razu zaprogramuje ją na szukanie kolejnego dużego centrum handlowego.
Zauważysz wtedy, że na wyświetlaczu systemu navi można nawet wyświetlić sylwetkę Scenica lub innego, dowolnego auta ze stajni Renault czy też nawet bolidu F1. Z tej ostatniej opcji nie radzę jednak korzystać, bo to powoduje, że w kierowcy od razu budzą się demony, a mózg włącza opcję "Kubica na torze". Przy warunkach panujących na krajowych drogach jest to mocno niewskazane.
W czasie jazdy na dalsze łowy, Wasza wybranka będzie mogła skorzystać również z jednego ze zmyślnych schowków (np. pod jej fotelem) lub podrażnić Was, "jeżdżąc" regulowanym podłokietnikiem, kryjącym w sobie pokaźną przestrzeń, w której latem można schłodzić np. płyn do demakijażu czy waciki.
Nie poszalejesz...
...jednak za bardzo na szybkich łukach, gdyż zawieszenie Scenica zestrojono komfortowo, a nie sportowo. W sumie nie ma się czemu dziwić, bo przecież to typowe auto rodzinne. Jednak przy takiej jednostce napędowej będziesz czasem żałował, że nie jest sztywniej i pewniej, pokonując kolejny mazurski wiraż. Elektryczne, zmienne wspomaganie układu kierowniczego co prawda sprawi, że auto precyzyjnie i szybko wykona Twoje polecenie, aczkolwiek nie pozwoli na bardzo dokładne odczucie tego, co dzieje się tam na dole, okazując swoją typowo francuską gumowatość. Mimo wszystko, prowadzenie sprawi Ci dużo przyjemności, bo cisza, wygoda i komfort to mocne strony testowanego Renault.
Wizyta...
...na stacji benzynowej także nie przyprawi Cię o zawał serca, gdyż Scenic zadowoli się średnio 9 litrami oleju napędowego na 100 kilometrów. Biorąc pod uwagę wielkość auta i jego osiągi, to bardzo dobry wynik. Jeśli więc planujesz dalsze wojaże, to 60-litrowy zbiornik paliwa pozwoli na pokonanie naprawdę dużego dystansu pomiędzy tankowaniami. Czy zatem Renault w tej postaci warte jest zachodu?
Cena wygody
Kiedy wejdziemy w konfigurator Renault, okaże się, że siedmioosobowego Grand Scenica z rzeczoną jednostką napędową możemy mieć już za 96 200 złotych (94 200 zł plus 2000 zł dopłaty za III rząd). Testowana, doposażona wersja, jest aktualnie dostępna za około 110 600 złotych. W zamian za taką kwotę dostajemy naprawdę przestronne, ładne i wygodne auto. Pod jego maską znajdziemy świetny silnik, a lista wyposażenia będzie naprawdę imponująca: szklany, częściowo otwierany dach panoramiczny, świetne biksenonowe reflektory skrętne, nowoczesna, kolorowa nawigacja z dobrze grającym audio CD/MP3, dwustrefowa, automatyczna klimatyzacja, moduł Bluetooth, tempomat, pełna "elektryka" szyb oraz lusterek i jeszcze wiele...
Francuski producent znany jest z budowania aut bezpiecznych, wyposażył więc Scenica w 6 poduszek powietrznych, system kontroli toru jazdy ESC (ESP) z funkcją zapobiegania poślizgowi kół, ASR (z możliwością wyłączenia) i funkcją kontroli podsterowności, oraz ABS + system wspomagania nagłego hamowania. Rodzina będzie mogła skorzystać ze schowków w podłodze przed przednimi fotelami oraz fotelami w drugim rzędzie, a jak zachce się im jeść podczas podróży - rozłożą sobie stoliki typu lotniczego w oparciach przednich foteli.
Trzeba przyznać, że Renault Scenic dojrzewa z generacji na generację i robi to w dobrym stylu. Nie jest oczywiście autem pozbawionym wad, ale zalety zdecydowanie nad nimi górują. Biorąc pod uwagę wszystkie atrybuty tego minivana, cena okazuje się być całkiem atrakcyjna.