Skoda Octavia II Kombi 1.6 TDI CR Elegance
Wcale nie zazdroszczę im ich słynnego piwa. Nasze polskie też jest super. Choć ich kobiety kuszą urodą podobnie jak nasze dziewczyny, ja i tak wolę Polki. Niestety, gdy naszego Poloneza zżera kolejna warstwa rdzy, ona bije kolejne rekordy sprzedaży. To Skoda Octavia, czeski przedmiot pożądania.
Nie ma mocnych na Skodę. W Polsce jest niekwestionowanym liderem. Zarówno Fabia, jak i większa Octavia to liderzy sprzedaży w swoich segmentach. Kto kiedyś śmiał się z modeli Favorit czy Felicia, dziś powinien posypać głowę popiołem. Dawniej z dumą patrzyłem jak nowocześnie prezentuję się rodzimy Polonez na tle smutnej Skody 105. To jednak zamierzchła przeszłość. Patrząc na to, co się dzieje z naszą motoryzacją, chce mi się płakać. A Czechom trzeba po prostu pogratulować. Nie tyle faktu, że produkują samochody, ale tego, że produkują coraz lepsze auta. Progres jest ewidentnie widoczny.
W koncernie Volkswagena czeska marka wyrobiła sobie mocną pozycję i nie jest już propozycją dla klientów z byłych krajów RWPG. Octavia I zdobyła rynek przede wszystkim atrakcyjną ceną i wszechstronnością nadwozia. Model II generacji miał utrwalić ten stan rzeczy, jednak uważam, że Skoda próbuje ugrać coś więcej. Przede wszystkim, nie jest tak tania jak pierwsza odsłona Octavii.
Po drugie, pod względem jakości ociera się już o poziom Volkswagena. Coraz szybciej także trafiają pod jej maskę nowoczesne silniki, przez co dylemat, co kupić - Skodę czy VW - staje się coraz bardziej złożony. W ubiegłym roku Octavię II poddano retuszowi stylistów. Wraz z kosmetycznymi poprawkami pojawiły się także nowe silniki, w tym zasilany wtryskiem Common Rail nowy motor o pojemności 1,6 litra i mocy 105 KM. Pompowtryskiwacze są więc w odwrocie. Pytanie, jak sprawuje się w dość sporym nadwoziu niezbyt wysilony silnik wysokoprężny?
Spokojnie
Wygląd Octavii po modernizacji nie uległ rewolucji. Ot, typowy restyling po kilku latach obecności na rynku, by odmłodzić nieco model. Największe zmiany zaszły z przodu, gdzie nowy kształt atrapy i reflektorów odmienił wyraźnie facjatę Czeszki, dodając jej charakteru. Z tyłu przeprojektowano nieznacznie lampy, ale główna zmiana to bardziej agresywny zderzak, przeszczepiony wprost z modelu RS.
Sukces rynkowy Octavii to z pewnością zasługa jej powściągliwej stylistyki. Mimo że większości podobają się nietypowe kształty, to owa większość przy kupnie kieruje się praktycznością. Skoda w nadwoziu kombi idealnie łączy cechy stonowanej elegancji i użytecznej funkcjonalności. To taki rozsądny i bezpieczny wybór.
Bogatą odmianę Elegance, jaką przyszło mi testować, wyróżniają ponadto ładne, 17-calowe felgi aluminiowe. Tak naprawdę jednak urok tej wersji można docenić dopiero we wnętrzu. Octavia Elegance prezentuje się o niebo lepiej niż prostsze konfiguracje i dla niektórych to już przedsmak klasy Premium. Czy takie stwierdzenie nie jest jednak trochę na wyrost?
Elegancko
Dwukolorowe wnętrze rzeczywiście zachęca do zajęcia miejsca w środku. Połączenie jasnych beżów z ciemnymi tworzywami to od dawna skuteczny patent na wytworzenie szlachetnego klimatu. Szczególnie gdy dołożymy 8 tys. zł do jasnej, skórzanej tapicerki Supreme Ivory. Dziwne tylko, że w tej cenie producent nie oferuje elektrycznej regulacji choćby fotela kierowcy (dodatkowo - 3,5 tys. zł).
Odmiana Elegance, oprócz doznań czysto estetycznych, oferuje przede wszystkim lepsze materiały tapicerskie. Półkę niżej w cenniku zajmuje odmiana Ambiente, która kosztuje blisko 9 tys. zł mniej. Niestety, tak wykończona Skoda prezentuje się o niebo gorzej niż Elegance. To naprawdę daje się odczuć. Do klasy Premium jednak trochę jeszcze brakuje. Szczególnie gdy przyjrzymy się wykonaniu srebrzystych wstawek na kokpicie i listew ozdobnych. Być może księgowy z Mlada Boleslav wykręcił kieszenie spodni na lewą stronę i powiedział - "nie mam więcej". Choć bardziej prawdopodobne jest to, że włodarze Volkswagena nie pozwolili na więcej, by Skoda w niektórych detalach odstawała nieznacznie jakościowo od aut z Wolfsburga.
Tak czy inaczej, wnętrze Octavii oferuje wysoki standard jakościowy, bardzo solidne spasowanie i niemal wzorową ergonomię obsługi. Do tego cieszy bogate wyposażenie testowanej wersji. Jest tu wydajna, dwustrefowa klimatyzacja, czujniki parkowania z przodu i z tyłu auta sprzężone z bardzo przejrzystym systemem graficznej ilustracji odległości auta od przeszkód. Nowa kierownica wielofunkcyjna wyposażona jest w przyciski do sterowania tempomatem, systemem audio oraz do obsługi telefonu za pomocą łącza bluetooth. Po liftingu zmieniono także nieznacznie układ zegarów głównych oraz skopiowano wprost z aut Volkswagena i Audi komputer pokładowy, zlokalizowany między tarczami zegarów centralnych.
Nawigacja Amundsen z 6,5-calowym ekranem dotykowym, którą wyposażono w całkiem dokładną mapę Polski, kosztuje skromne 2 tys. zł, co jak na firmowy zestaw okazuje się atrakcyjną propozycją. Całkiem przyzwoicie gra także zestaw audio, do którego warto dopłacić 500 zł za złącze MDI, które integruje w sobie wejście USB i Aux-in. Jeśli wybieramy skórzaną tapicerkę, nie można zapomnieć o podgrzewaniu foteli. Za 1,5 tys. zł otrzymają je osoby jadące zarówno z przodu jak i siedzące na tylnej kanapie. Z wyjątkiem miejsca środkowego.
Mocny punkt
I to dowodzi, że osoba jadąca pośrodku kanapy nie jest traktowana na równi z pozostałą czwórką pasażerów. Powód oczywisty - tylna kanapa tak naprawdę oferuje wystarczająco miejsca dla dwójki pasażerów. Nie ma tam rekordowej ilości miejsca, ale zarówno nad głowami, jak i na nogi wystarczy jej osobom o ponadprzeciętnym wzroście.
Najwygodniej jest oczywiście z przodu, bo fotele są dość obszerne i właściwie wyprofilowane. Pojemność bagażnika każdej Octavii od lat stanowi powód do dumy dla Czechów. Tym razem odmiana kombi oferuje 580 litrów dość foremnie ukształtowanej powierzchni, która wchłonie naprawdę pokaźne ilości bagaży. Tu Skodzie w tej klasie aut nikt nie potrafi dorównać. Podobnie w temacie ładowności, która wynosi imponujące 675 kg. To dobra wiadomość dla przedstawicieli handlowych.
Bye, bye pompowtryski
Wreszcie. Co prawda silnik 1.9 TDI z pompowtryskiwaczami nadal jest w ofercie (podobnie jak 2.0 TDI 140 KM), ale pierwszy krok został wykonany. Octavię można już kupować z dieslem zasilanym wtryskiem Common Rail, który do niedawna zarezerwowany był tylko dla bardziej "szlachetnych" w rodzinie VAG. I choć od jakiegoś czasu można nabyć motor 2.0 TDI CR o mocy 170 KM, to ten zarezerwowany jest tylko dla Octavii ze znaczkiem RS. Tak więc jedyny dostępny diesel na bezpośrednim wtrysku Common Rail w "cywilnej" Skodzie to najnowsza, ale nieco dychawiczna jednostka o pojemności 1,6 litra i mocy 105 KM. Ma ona za zadanie stopniowo wygryźć muzealny motor 1.9 TDI o tej samej mocy, ale słynący z nieprzystającej współczesnym dieslom kulturze pracy.
To tylko kwestia czasu, by mocniejszy motor 2.0 TDI CR 140 KM trafił do Octavii, skoro jest już oferowany w modelu Yeti. Oby stało się to jak najszybciej, bo jednostka 1.6 TDI CR w kwestii dynamiki zadowoli tylko spokojnie usposobionych kierowców. Osiągi niemal identyczne jak w wersji 1.9 TDI, a więc nic specjalnego. Do setki auto przyspiesza w blisko 12 sekund. Mimo że w porównaniu do większego diesla maksymalna wartość 250 niutonometrów dostępna jest pomiędzy 1500-2500 obr./min, czuć zadyszkę poniżej pola oznaczonego cyfrą "2" na obrotomierzu.
Dlatego niewprawny kierowca potrafi zdławić silnik podczas ruszania. Uważać należy również, gdy auto się toczy, a my załączamy "dwójkę" - Skoda bardzo opornie przyspiesza z niskich obrotów i wyjątkowo łatwo sprowokować silnik, by zgasł. Poza tym rewelacja. Wysokoprężna jednostka 1.6 to kamień milowy w porównaniu do poprzednika. Cichutka, miękko pracująca nawet na zimno, a do tego nie generuje prawie żadnych wibracji. Tu widać ogromną różnicę. I to główny argument przemawiający na rzecz zakupu tego właśnie silnika. Kto spędza dużo czasu za kierownicą i robi tysiące kilometrów rocznie, ten powinien kalkulować ów zakup, ale o kosztach opowiem na koniec.
Mimo tylko pięciu przełożeń trudno mieć większe zastrzeżenia do pracy skrzyni biegów. Poszczególne tryby pewnie trafiają w swoje miejsce, nawet gdy szybko operujemy lewarkiem. Jedyny minus to przesadnie krótkie zestopniowanie dwóch pierwszych biegów. Jest to szczególnie uciążliwe podczas jazdy miejskiej.
Uśmiech nie znika z twarzy, gdy odwiedzamy stację paliw. Tu Octavia 1.6 TDI CR może się pochwalić wyjątkowo skromnym apetytem na olej napędowy. Mimo że test odbywał się w warunkach najwyższych mrozów tej zimy (obym tylko nie wykrakał), auto spalało po ulicach stolicy 7,2 l/100 km. Wypad za miasto i zużycie ON spada do 5,1 l/100 km. Gdy temperatura wynosi -17 stopni Celsjusza, to naprawdę świetny wynik, który w innych okolicznościach przyrody z pewnością uległby jeszcze poprawie.
Po niemiecku
Jako że Octavia II powstaje na płycie podłogowej Golfa V generacji, prowadzi się bardzo podobnie. To akurat dobra rekomendacja. Nie zmienia tego fakt, że mamy do czynienia z nadwoziem typu kombi. Auto resoruje sprężyście i jest sztywniejsze, niż można spodziewać się po samochodzie rodzinnym. Dla mnie to akurat zaleta, bo Skoda prowadzi się bardzo pewnie i trzeba wyraźnie przesadzić, by przód wyjechał poza obrany tor jazdy w zakręcie. Trudno go zresztą sprowokować przy takim silniku do nieprzewidywalnych zachować. Ponadto na pokładzie zainstalowano wszystkie możliwe wspomagacze. Od układu ABS i ESP począwszy, po kontrolę trakcji (ASR), elektroniczny rozdzielacz siły hamowania (EBV), blokadę mechanizmu różnicowego (EDS) czy układ DSR, który w ekstremalnych sytuacjach koryguje ruch kierownicą, ułatwiając prowadzącemu zakładanie tzw. kontry. A to wszystko w standardzie najtańszej nawet odmiany! Brawo.
Miłośnicy francuskiej "szkoły połykania dziur" będą zapewne grymasić, ale osobiście uważam, że mimo dość ospałego silnika, niezachęcającego do dynamicznej jazdy, pewne właściwości jezdne są ważniejsze niż podróżowanie jak na łóżku wodnym. Jedyna wpadka to fakt, że zawieszenie potrafi dobić, gdy pokonujemy poprzeczne nierówności, np. tory tramwajowe. Doznania akustyczne także nie należą wówczas do miłych. Choć być może wpływ na to miały niskoprofilowe opony okrywające słusznych rozmiarów siedemnastocalowe koła. Podobać się może natomiast praca układu kierowniczego, który jest adekwatnie skalibrowany do możliwości auta i daje sporo informacji o położeniu kół nawet w ciasno pokonywanym łuku.
Może zaboleć
Niestety, cena atrakcyjnie wyposażonego egzemplarza potrafi zaboleć. Wyjściowo musimy przygotować 89,4 tys. zł. Po doposażeniu Octavii m.in. w reflektory ksenonowe (3,3 tys. zł), skórzaną tapicerkę, system GPS czy specjalne szyby z powłoką absorbującą utratę ciepła (4,5 tys. zł) cena rośnie do ponad 114 tys. zł - tak jak w przypadku modelu testowego. To dużo jak na auto ze słabym dieslem (co innego, gdyby pod maską pracował dynamiczny, 140-konny silnik wysokoprężny). Z tych powodów zakup tej wersji, jeśli nie robimy rocznie w okolicach 40 tys. kilometrów, może okazać się pozbawiony sensu. Wówczas rekomendowałbym świetny, benzynowy silnik 1.4 TSI o mocy 122 KM, który jeździ dynamiczniej i jest zarazem ekonomiczny, a kosztuje o 9 tys. zł mniej niż bazowe 1.6 TDI CR Elegance.
Komu nie jest potrzebna namiastka luksusu w Skodzie, może zdecydować się na model w specyfikacji Ambiente i zaoszczędzić kolejne 9 tys. zł. Wówczas suma niespełna 72 tys. przestaje szokować, a wyposażenie auta nadal do biednych nie należy. Po co więc taki twór jak Octavia 1.6 TDI Elegance? Odpowiedź jest oczywista - Skoda zamieniła się w markę, która pozwala na niemal dowolne konfigurowanie auta, niezależnie od silnika, zgodnie z własnym gustem i upodobaniem, co w odniesieniu choćby do japońskiej konkurencji jest godne podkreślenia. Nie wierzysz? To zajrzyj do konfiguratora Skody i zauważ, że nawet do silnika 1.6 TDI CR można zamówić sobie genialną przekładnię automatyczną DSG.