Volkswagen Caravelle BiTDI DSG Comfortline
Jako małe dzieciaki, jeżdżące swoim 'Matchboxami' po dywanie, marzyliśmy niejednokrotnie: jedni przenosili się za kółko supercarów, inni prowadzili wozy strażackie... A ja wybrałem autobus. Namiastkę tych beztroskich lat przywołał mi Volkswagen Caravelle.
Historia legendy Transportera to odległy 1950 rok i jego odmiana T1. Później, oczywiście wraz z kolejnymi modyfikacjami, zmieniała się cyferka przy T, aż do 2003 roku, gdzie zadebiutowała odmiana T5. W zeszłym roku przyszedł czas na jego facelifting. Efekt? Przód to rodzinna przynależność do gamy najnowszych modeli VW. Nawet jeśli byśmy zakleili znaczek, to będziemy wiedzieli, że stoi przed nami Volkswagen. Linia T5 to charakterystyczne pudełko po zapałkach z krótkim, ostro zarysowanym przodem. Sam tył, niestety, jest tylko poprawny - osobiście powiększyłbym tylne lampy. Obecne, jak dla mnie, są za małe i giną w nadwoziu.
Jeśli już mowa o rozmiarze...
...to mamy do czynienia z wersją przedłużaną o pokaźne 40 cm. Ta dawka przestrzeni powędrowała do rozstawu osi, dzięki czemu z okrągłych 3 metrów rozstawu w wersji standardowej, otrzymaliśmy 3,4 metra. Nim rozgościmy się w środku, zmierzmy naszego minibusa. O ile z szerokością 1904 mm i wysokością 1990 mm w codziennym użytkowaniu nie ma większych problemów (mieści się na myjce automatycznej czy też w parkingach podziemnych), o tyle imponująca długość 5292 mm to koszmar przy parkowaniu. Ten samochód nie jest w stanie zmieścić się na pojedynczym miejscu parkingowym - zawsze będzie wystawał z długości na tyle, że nie będziecie go chcieli tam zostawić na dłużej niż kilka sekund. Z czystym sumieniem przy tym rozmiarze zajmujemy dwa miejsca - w końcu to mały autobus!
Czas zająć miejsce kierowcy. Na szczęście ta czynność nie wymaga od nas nadmiernej gimnastyki. Stopień, który mamy do pokonania jest optymalny, a pomocniczy "uchwyt" jest dosłownie pomocniczy i po jakimś czasie zapomnimy o jego istnieniu. Jak przystało na autobus, siedzimy wysoko, a rozmiar przedniej szyby przywodzi na myśl jedno określenie: XXL. I na tym pokrótce koniec cech autobusowi podobnych. Próżno szukać w T5 ogromnej kierownicy o średnicy blisko dwóch łokci czy też metrowego lewarka skrzyni biegów, którego skoki były dłuższe niż zasięg ramienia przeciętnego, niewyrośniętego kierowcy. W ich miejscu odnajdziemy skórzany, niewielkich rozmiarów wolant przeszczepiony bezpośrednio od mniejszych braci. Do tego po raz pierwszy w miniautobusie VW zagościła genialna automatyczna skrzynia biegów DSG. Zapożyczeń, jak przystało na przynależność do niemieckiej rodziny, ciąg dalszy odnajdziemy m.in. w panelu radia, klimatyzacji czy też czytelnych, klasycznych zegarach. Materiały użyte we wnętrzu są dobrej jakości.
Żeby jednak sobie przypomnieć...
...że nie siedzimy w służbowym Passacie, a w autobusie pt. Caravelle, proponuję obejrzeć się do tyłu. Naszym oczom rysuje się ogromna przestrzeń z dwoma kolejnymi rzędami siedzeń. O ile w drugim rzędzie miejsca jest pod dostatkiem, o tyle w trzecim mamy wrażenie, że brakuje przestrzeni na nogi wyższym podróżującym. Kilkanaście centymetrów dalej odsunięty ostatni rząd rozwiązałby problem. Niestety, trzyosobowe kanapy są przywarte praktycznie "na stałe", bez możliwości większych konfiguracji. Także jeśli chcielibyśmy zrobić drugi dom z T5, to wybierzmy wersję Multivan.
Zajrzyjmy do bagażnika. Po otwarciu ogromnej klapy (pod którą można grillować w deszczowe dni) mamy wrażenie, że ktoś wyjął ostatni rząd siedzeń. Oczywiście, wszystkie trzy "ławki" są na swoim miejscu - to bagażnik już w wersji podstawowej jest tak duży, że zastanawiam się, w jakich jednostkach podać jego pojemność, żeby najlepiej zobrazować jego wielkość. Naturalnie, przestrzeń tę powiększymy do imponujących 6700 litrów (z idealnie płaską podłogą), demontując w kilka chwil ostatnie dwa rzędy siedzeń. Nie polecam jednak tego robić w pojedynkę.
Kiedy nasi pasażerowie...
...wygodnie zajmą miejsca - co ułatwia para przesuwanych drzwi tylnych z elektronicznym mechanizmem wspomagania domykania (tutaj się nie trzaska!), sam dostęp do ostatniego rzędu również nie stanowi większego problemu - nie pozostaje nam nic innego, jak wyruszyć w drogę. Przekręcamy kluczyk i... od razu jesteśmy mile zaskoczeni kulturą pracy jednostki napędowej, jak i też wygłuszeniem wnętrza. Pod maską testowego modelu zagościła nowość - 2-litrowa jednostka CR BiTurbo o mocy 180 KM. Moment obrotowy wartości 400 Nm skutecznie pcha do przodu naszego ponad dwutonowego podróżnika już od niespełna 1,5 tys. obr./min. Nie ma tu mowy o zadyszce - dzięki drugiej turbinie słabnie dopiero powyżej 4,5 tys.
Świetną jednostkę uzupełnia jeszcze lepsza, siedmiobiegowa, automatyczna skrzynia biegów DSG - na jej temat powiedziano już wszystko. W skrócie: zmiana biegów jest błyskawiczna, bez zawahania, bez szarpnięć. Sprint do setki zajmuje 11,3 s, sama elastyczność przy wyprzedzaniu wypada jeszcze lepiej. Do tego sztywno zestrojone zawieszenie skutkuje nad wyraz pewnym pokonywaniem zakrętów, co na szczęście nie odbija się ujemnie na komforcie podróżowania po dziurawej patologii na naszych drogach.
Na dobre słowo zasługują wygodne fotele, które idealnie sprawdzają się w długich podróżach. Do tego kierowca, jak i pasażer są otuleni zarówno z lewej, jak i z prawej strony podłokietnikami. W drzwiach odnajdziemy pokaźne kieszenie, które pomieszczą sporą ilość niepotrzebnych śmieci. Swoją drogą, ich pojemność i funkcjonalność "rozkłada na łopatki" nietuzinkowy bagażnik Toyoty iQ!
Ktoś zapyta...
...a ile to pali? W końcu T5 to idealny materiał na pracoholika zostającego po godzinach, aby pokonywać kolejne kilometry. Średnio na 100 kilometrów VW potrzebował 9,4 litra ropy. W mieście dokładamy co najmniej litr do tego wyniku. Zaś w trasie, przy ekonomicznej jeździe spalanie spada poniżej 8 litrów, co wywołuje małe zamieszanie wśród zazdrosnej konkurencji, nie mówiąc już o naszym uśmiechu, kiedy łamiemy barierę tysiąca kilometrów na jednym, 80-litrowym baku.
Użytkując na co dzień testowy model w warunkach poważnie zaawansowanej zimy (a w takich właśnie upływał test), szybko ujawni się odczuwalna wada, którą jest seryjny napęd na przednią oś. O ile kontrola trakcji wychodzi obronną ręką na śliskiej nawierzchni, o tyle na utknięcie w głębokim śniegu nie ma rady. Zagorzali fani łopatologii (tradycjonaliści) zaproponują niezastąpiony szpadel w takiej sytuacji. Ja osobiście odradzam - wyobrażacie sobie, jak zareagują Wasi pasażerowie, gdy zobaczą takowy w bagażniku? Co najmniej niepoprawnie - lepiej od razu wybierzmy z listy opcji napęd 4MOTION.
Jeśli już jesteśmy przy tej liście, na zimowe chłody polecam ogrzewanie postojowe Webasto. Docenimy je już po pierwszym użyciu - możemy nim sterować zarówno korzystając z panelu w podsufitce, jak i z pilota. Kiedy rano pijemy pierwszą kawę, ogrzewanie postojowe dba o ciepłe przywitanie, o ile je wcześniej zaprogramowaliśmy czy też wcisnęliśmy jeden przycisk na pilocie. Przy rozmiarze naszego podróżnika obowiązkowo dokładamy czujniki z przodu, jak i z tyłu z kamerą cofania na czele. Komfort podróżujących podniesie trzystrefowa klimatyzacja wraz ze stacją multimedialną RNS-510. Dla wymagających można domówić zdejmowany hak holowniczy, który na swoje "barki" udźwignie do 2,5 tony!
Cena wyjściowa...
...naszego pracoholika bez wymienionych wspomagaczy to 161 906 złotych brutto (132 710 zł netto). Bez wątpienia to dobrze skalkulowana wartość. W standardzie otrzymamy przyzwoite wyposażenie, w którym m.in. nie zabraknie trzyliterowych skrótów bezpieczeństwa z ABS, ASR i ESP na czele, poduszek powietrznych czy elektryki wszystkiego tego, co powinno być elektryczne. Najważniejsza jest jednak przestrzeń, dzięki której nasz model świetnie pełni rolę zarówno małego autobusu, jak i samochodu ciężarowego.
Cała seria VW od T1 do T5 to rynkowy sukces - jak ktoś ma inne zdanie, niech spojrzy na ulice. VW w ostatnim wcieleniu T5 zaszczepił kolejne pierwiastki znane z mniejszych modeli, dzięki czemu mamy pierwszego "ogórka" na świecie ze skrzynią DSG! Świetna kompozycja!