Hyundai Inster kosztuje w Polsce 103 900 złotych. A jaki jest na żywo? To duża niespodzianka!
Do Polski wjeżdża Hyundai Inster, czyli najmniejszy i najtańszy elektryk w ofercie marki. Owszem, poniżej setki nie schodzimy, ale... dostajemy za to coś, czego próżno szukać u konkurentów - i to robi wrażenie.
Z jednej strony ciężko jest przełknąć fakt, że kwota na poziomie 103 900 złotych może być traktowana jako "rozsądna". Kiedy jednak pojawia się odpowiednie tło, to nabiera ona innego znaczenia. Mówimy tutaj o samochodzie elektrycznym, który w standardzie ma klimatyzację automatyczną, multimedia z Apple CarPlay i Android Auto, komplet systemów asystujących i kamerę cofania. Do tego zapewnia około 330 kilometrów zasięgu i ma dobre osiągi. Tym samochodem, który może namieszać na rynku, jest Hyundai Inster.
Niespodzianka prosto z Korei Południowej, czyli Hyundai Inster. Jaki jest mały elektryk tej marki?
Przyznam szczerze, że od pierwszych zapowiedzi kibicuję temu projektowi. Uważam, że miejskie elektryki to świetna rzecz. Są zwinne, oszczędne i idealnie pasują do jazdy po zakorkowanych i ciasnych ulicach. Koreańczycy postanowili wejść w ten segment, stawiając od razu na ciekawego zawodnika.
Punktem wyjścia był tutaj spalinowy Hyundai Casper, oferowany w Korei Południowej. Inster dostał jego stylistykę i wnętrze, ale tutaj kończą sie podobieństwa. Elektryczny model jest dużo większy (ma 3,82 metra długości) i oferuje spory rozstaw osi na poziomie 2580 mm.
To wystarczyło, aby zapewnić wnętrze wystarczająco przestronne dla czterech osób, a do tego zachować przestrzeń na bagaże. Tu mamy od 280 do ponad 300 litrów do wykorzystania. Co więcej, tylne dwa oparcia (auto jest czteroosobowe) składają się na płasko, podobnie jak przednie fotele. Składając więc ten po prawej stronie zyskujemy możliwość przewożenia nawet długich przedmiotów.
Wnętrze jest bardzo przemyślane
Owszem, nie uświadczycie tutaj miękkich plastików, ale za to tapicerka jest bardzo ciekawa i przyjemna w dotyku. Do tego, jak być może zauważyliście, nie ma tutaj tunelu środkowego, a uchwyty na napoje są integralną częścią fotela kierowcy. Po co?
Powód jest prosty: w ten sposób można wygodnie wsiadać i wysiadać z tego samochodu... po obu stronach. Prosta rzecz, a w mieście może być na wagę złota.
Hyundai Inster oferuje dwie wersje napędowe
Bazowa korzysta z baterii o pojemności 42 kWh i z 97-konnego silnika. W mojej opinii to więcej niż wystarczająca wartość, gdyż i tak dostajemy tutaj blisko 330 kilometrów zasięgu na ładowaniu. Bazowa wersja Pure oferuje w zupełności wystarczające wyposażenie, z automatyczną klimatyzacją, multimediami z Apple CarPlay/Android Auto, kompletem systemów ADAS, czy nawet z kamerą cofania i z adaptacyjnym tempomatem.
I tu jest właśnie ten gambit Hyundaia - taki samochód wyceniono na 103 900 złotych. Oficjalnie w cenniku ta kwota widnieje jako promocyjna, niemniej z rozmów z ludźmi z marki wynika, że promocja będzie obowiązywała... przez cały czas. Nie jest ograniczona liczbą aut ani czasem, więc nie trzeba się spieszyć. I to cieszy.
Jeśli więc założymy, że dopłaty pozwolą na zejście z ceną do poziomu 80 000 złotych lub nawet niżej, to mamy jedną z najlepszych propozycji na rynku. Taki Inster w ciemno zjada Dacię Spring i Leapmotor T03, gdyż jest pełnoprawnym samochodem łączącym cechy segmentu A i B. Do tego ciekawie wygląda i ma przemyślane wnętrze.
Czy to przepis na sukces? Zdecydowanie - i szczerze kibicuje Koreańczykom w tym, aby udało im się ugryźć spory kawałek tortu. Co jak co, ale miejska eksploatacja jest idealna dla samochodów na prąd - i to tutaj pokazują one swoje najlepsze cechy.