Volkswagen Golf Variant 2.0 TDI Highline
Wygrywający wszystkie możliwe konkursy Golf siódmej generacji niewątpliwie się Volkswagenowi udał, ale to wcale nie gwarantuje sukcesu wszystkich wersji nadwoziowych. Podczas przeszło tysiąckilometrowej podróży przez Grecję sprawdziliśmy, czy nowy Golf Variant to również przepis na sukces.
Czwarty Variant
Kiedy w 1991 roku świat powitał Golfa III generacji, dwa lata później na świat przyszła również wersja kombi nazwana Variant. Wyglądała, delikatnie mówiąc, nie najlepiej - pomijając nawet fakt, że jakoś się sprzedawała. Druga, oparta na Golfie IV generacji, również zdawała się być podporządkowana jedynie przewiezieniu lodówki, pomijając zupełnie oczy kupującego. Trzeci Variant, bazujący na V generacji, trafiał głównie do flot i chyba tylko dlatego, że VW wysłał księgowym jedynie zdjęcie przodu i wnętrza bagażnika, ponieważ tył skutecznie zniechęcał nie tylko do zakupu tego auta, lecz również do wszystkiego innego, co nas w życiu spotyka.
Gdy na konferencji prasowej oglądaliśmy filmy zawierające wywiady z designerami Volkswagena odpowiedzialnymi za projekt nowego Varianta, jestem całkowicie pewien, że gdy usłyszeli "dobra, teraz powiedzcie coś o tym, jak bardzo jesteście z niego dumni" - wcale nie musieli zmyślać. Patrząc na Golfa kombi ze wszystkich możliwych stron wiem, że właśnie o to im chodziło od samego początku, ale wcześniej po prostu im nie wychodziło.
Modna dynamika
Nowe wcielenie Varianta jest od swojego poprzednika dłuższe o 28 mm, szersze o 18 mm i niższe o 23 mm, co daje wymiary 4562/1799/1481 mm (dł/szer/wys). Co to oznacza? Spójrzcie tylko na zdjęcia i wskażcie mi drugie, tak dynamicznie wyglądające kompaktowe kombi na rynku - będzie ciężko. Do takich proporcji idealnie pasuje ostry design VII generacji, zbudowanej na modułowej platformie MQB. Nie da się również nie zauważyć, że odmiana kombi nie wygląda wcale jak Golf z doczepionym z tyłu pudłem, lecz tak spójnie jak hatchback, jeśli nie lepiej.
Taka spójność wynika z zastosowania w Variancie kilku charakterystycznych cech brata z mniejszym bagażnikiem, jak przeniesienie formy słupka C hatchbacka na słupek D w wersji kombi, ukrywając jednocześnie słupek C poprzez wtopienie go w przyciemnioną tylną boczną szybę. Swoje trzy grosze do dynamicznej prezencji dodaje też poprowadzona za tylne nadkola ostra linia boczna. To między innymi dlatego prawdopodobnie podwoiłem przebieg migawki w moim aparacie, ustawiając polakierowanego urzekającym lakierem Niebieski Pacific Golfa w co piękniejszych, greckich plenerach. Z kolei przebieg auta zwiększyłem ponad 35-krotnie...
Tak ostry, na jakiego wygląda
Nowy Golf to nie tylko dynamiczna stylistyka, lecz również wyjątkowo wciągające prowadzenie, wypełniające z nawiązką wszystkie obietnice, jakie pokładamy w tym rodzinnym autku po oględzinach z zewnątrz. Fabryczne zastosowanie elektronicznie udawanej szpery w postaci XDS+ daje wymierne efekty podczas szybkiej jazdy dziko pokręconymi drogami w górskich terenach Grecji, którymi przejażdżkę każdemu serdecznie polecam. To między innymi dzięki blokadzie mechanizmu różnicowego kontrola trakcji rzadko wtrąca się do naszych poczynań - jest to bardzo dobra wiadomość ze względu na brak możliwości jej "osłabienia" lub też zupełnego wyłączenia. Testowe egzemplarze nie były za to wyposażone w adaptacyjne zawieszenie DCC, a pomimo tego potrafiły pokonywać zakręty z zaskakująco wysoką prędkością bez cienia jakiejkolwiek nerwowości, zachowując nienaganny poziom wygody na często dziurawych odcinkach dróg w biedniejszych i nieco zaniedbanych częściach Grecji.
Elektrycznie wspomagany układ kierowniczy jest najbliżej hydrauliki jak to tylko możliwe i znacznie przewyższa inne tego typu układy, z którymi kiedykolwiek miałem styczność. Pewnie - to nigdy nie będzie to samo to wspomaganie elektrohydrauliczne, ale w tym aucie jest na tyle czułe i naturalne, że łatwo się do niego przyzwyczaić. Poręczna, obszyta skórą i spłaszczona u dołu kierownica jest więc pośrednikiem w przekazywaniu wielu cennych wstrząsów pochodzących z 17-calowych kół, w jakie wraz z oponami w rozmiarze 225/45 R17 ("obniżonym oporze toczenia") wyposażony był nasz testowy Golf Variant. Amatorzy szybkiej jazdy z kompletem pasażerów będą więc zachwyceni i należycie poinformowani, po czym właściwie się w danej chwili poruszają.
Elastyczny
Po utracie kilku milimetrów bieżnika podczas niedojrzałych i stanowczo zbyt szybkich wspinaczek po wymagających trasach, przyszła pora na refleksję. Szaleć można w Golfie GTI, a nie w kombi z dieslem pod maską! Czas więc zwolnić i odrobinę się zrelaksować. Okazuje się wtedy, że każdy wariant podróży jest tutaj realizowany z powodzeniem. Pod maską klasycznie - 2.0 TDI, tutaj z towarzyszącym mu emblematem BlueMotion. Moc 150 KM (3500 - 4000 obr./min.) i zadowalający maksymalny moment obrotowy równy 320 Nm (1750 - 3000 obr./min.) sprawiają, że jest to najlepszy sposób na napędzanie Varianta.
O przyspieszenie 0-100 km/h i prędkość maksymalną nie ma co się martwić - 8,9 sekundy i 218 km/h to wartości dające Golfowi możliwości do bardzo dynamicznej jazdy. Skrzynia biegów to nie posiadający żadnych wad 6-biegowy manual ze świetnie leżącym w dłoni lewarkiem. Nawet dźwięk - o dziwo - jest całkiem przyjemny, szczególnie na wysokich obrotach. W okolicach obrotów jałowych, nawet pomimo dwóch wałków wyrównoważających, lubi trochę powibrować, ale dzięki systemowi start/stop rzadko ma ku temu okazję. Jedynym jego minusem jest odrobina ospałości podczas ruszania - po wciśnięciu sprzęgła warto je chwilę potrzymać - w przeciwnym wypadku można łatwo z powrotem zgasić silnik.
Co do komfortu - tłumienie nierówności przebiega tutaj niezwykle płynnie i bez niepotrzebnych wstrząsów, pozycja za kierownicą jest bardzo dobra, widoczność również, a fotele obite materiałową tapicerką Global na boczkach i zagłówkach oraz materiałem Alcantara na siedziskach dobrze trzymają na boki i nie męczą kręgosłupa i pośladków podczas długich, a nawet bardzo długich tras. Tak więc i tutaj nie można się do niczego przyczepić, chociaż to właśnie zakładał mój początkowy plan...
Zdarzyło mi się również podróżować chwilę z tyłu, co wbrew początkowym obawom nie stanowiło większego problemu. Miejsca na stopy i kolana, dzięki oszczędzającej przestrzeń MQB oraz zwiększonemu o 57 mm rozstawowi osi, jest wystarczająco dużo. Siedziska są przy tym poprawnie wyprofilowane i dość miękkie, a więc jedynym niewygodnym będzie to piąte, w większości przypadków tylko rezerwowe.
Solidnie zbudowany
We wnętrzu nowego kombi z Wolfsburga znajdziemy dokładnie to, czego można byłoby się spodziewać po nowym Volkswagenie Golfie. Są tu więc materiały ze ścisłej czołówki segmentu C - miękkie i przyjemne w dotyku tworzywa, których nie powinno być słychać przez okres czasu znacznie dłuższy niż ten, jakiego będzie potrzebował Volkswagen na wprowadzenie następnej generacji swojego bestsellera. Tak naprawdę ciężko tu dostrzec wyraźne różnice względem droższego Passata - jak widać podobieństwa nie kończą się na wyglądzie. To po prostu trochę mniejszy i lepiej prowadzący się Passat Variant z twardym wykończeniem tylnych drzwi.
Kolejnym argumentem, który utwierdził mnie w przekonaniu, że jest to świetny materiał na auto na lata, jest projekt wnętrza, na który początkowo narzekałem. Pozornie nudny i mało porywający dizajn deski rozdzielczej po pokonaniu pierwszego tysiąca kilometrów ustąpił miejsca czystej stylistycznie kabinie, w której nie ma ani jednego elementu, który potrafiłby mnie zdenerwować - wszędzie tylko niemiecka poprawność. Duży, dotykowy ekran systemu Discover Pro nie sprawia najmniejszych problemów w obsłudze, a znaczne ilości informacji prezentuje w bardzo przejrzysty sposób. W zamykanym schowku pod stawiającymi przyjemny opór pokrętłami sterującymi dwustrefową klimatyzacją bez trudu zmieści się duży smartfon, którego apetyt na energię elektryczną zaspokoimy dzięki umieszczonemu tam - uwaga - portowi USB! Nareszcie!
Pakowny
Bo niby jakie miałoby być kombi? Jeden z największych bagażników w klasie pomieści imponujące 605 litrów bagażu, z którego załadunkiem nie będzie najmniejszych problemów dzięki niskiemu progowi, dużemu otworowi oraz regularnym kształtom. Jeśli i to nie wystarczy - poświęcając tylną kanapę można uzyskać nawet 1620 litrów na swoje graty.
Oprócz czystej pojemności znajdziemy tam również szereg sprytnych, ułatwiających życie rozwiązań. Podłoga ma regulowaną wysokość, a pod nią znajduje się schowek, w którym (przy najwyższym ustawieniu podłogi, rzecz jasna) możemy schować zdemontowaną roletę. Kryją się tam również rozmaite siatki, które chętnie uratują lekki bagaż, czyli w naszym przypadku na przykład sprzęt fotograficzny, przed obijaniem się o ściany na zakrętach. Na ściankach umieszczono cztery wieszaki na torby, a i dźwignie do składania tylnych oparć z bagażnika to przydatne gadżety. Niby to wszystko nie jest niczym nowym ani wyjątkowym, ale warto to wszystko odnotować by pokazać, jak kompletną paczkę tworzy Variant dzięki wszystkim tym rzeczom naraz. Oczywiście znajdują się one na liście wyposażenia standardowego wszystkich wersji.
W pełni wyposażony
Testowana wersja Highline, czyli jedyna możliwość zakupu Varianta z silnikiem 2.0 TDI, kosztuje wyjściowo 97 290 zł, lecz na pokładzie znalazło się kilka dodatków, dzięki którym cena spokojnie przekroczyła 100 tys zł.
Zacznijmy od tych elementów, które widać z zewnątrz - czujniki parkowania z wizualizacją na wyświetlaczu i kamera cofania ukryta w logo VW to w sumie wydatek 1930 zł. Wykorzystujący czujniki Park Assist 2.0 kosztuje 1890 zł, a elektrycznie składane lusterka i przyciemniane szyby od słupka B to odpowiednio 710 i 420 zł dopłaty. Do testowego egzemplarza dołożono również skrętne światła bi-ksenonowe Top z LED-ami do jazdy dziennej, 17-calowe obręcze Dijon oraz metaliczny lakier Niebieski Pacific, który tak dobrze pasował do koloru wody na zdjęciach. Kosztują odpowiednio 1540 i 1820 zł.
Wewnątrz dopłaty wymagał system Discover Pro za 8140 zł (tylko dla wersji Highline) z wielkim ekranem, nawigacją i możliwością odtwarzania DVD. Reszta widocznego na zdjęciach wyposażenia to standard w najbogatszej wersji, dalece odbiegającej ceną od kosztującego 65 490 zł najtańszego Varianta 1.2 TSI Trendline. Nasz konkretny egzemplarz kosztował aż 117 420 zł, ale oprócz DSG, szklanego dachu i regulowanego zawieszenia DCC - miał na pokładzie właściwie wszystko, co się da. A nie każdy tego potrzebuje.
Zalety:
+ precyzyjne i przyjemne prowadzenie
+ wysoka jakość wykonania
+ bardzo dobre materiały
+ świetnie pomyślane wnętrze
+ bardzo atrakcyjny wygląd
+ dynamiczny silnik i świetna skrzynia biegów
+ wszechstronność
Wady:
- twardo wykończona okolica tylnej kanapy
- ospały start-stop
- właściwie zerowe możliwości aranżacji wnętrza
Podsumowanie:
Dłuższa podróż za kierownicą świetnie wyglądającego i jeszcze lepiej prowadzącego się Golfa Varianta pomogła mi uwierzyć w słuszność obdarowywania nagrodami aut producenta z Wolfsburga. Są niesamowicie dopracowane i tak wszechstronne, jak to tylko możliwe - właśnie dlatego nowy Variant jest wzorem do naśladowania wśród kompaktowych kombi.