Volkswagen Scirocco 2.0 TSI DSG

Czy wskrzeszanie legend motoryzacji to pewny sposób na marketingowy sukces? Volkswagen jest zdania, że taki zabieg się opłaca. Po wprowadzeniu modelu New Beetle zainspirowanego popularnym 'Garbusem', przyszedł czas na sportowe coupe - Scirocco.

Spójrzcie na sprzedaż Fiata 500. Jeszcze przed premierą w Europie złożono na niego ponad 25 000 zamówień "w ciemno". A reaktywacja kultowej marki Mini produkującej popularne w latach 60-tych małe auta miejskie? BMW wiedziało, co robi, inwestując w symbol brytyjskiej motoryzacji. W końcu pierwotna wersja Mini zajęła drugie miejsce w międzynarodowym konkursie na samochód XX wieku - pierwszy był Ford T. Nie można kwestionować potęgi legend.

Pierwsze dwie generacje Scirocco sprzedały się w imponującej liczbie 800 000 egzemplarzy. Auto trafiło do sprzedaży w 1975 roku i dysponowało silnikami o mocy od 50 do ponad 80 KM. Szkoda, że produkcję drugiej generacji zakończono w 1992 roku. Czy Scirocco podczas pierwszych lat istnienia na rynku można było uznać za auto sportowe? Oprócz stwarzającego pozory nadwozia nie miało ono nic wspólnego ze sportem. Ładnie wyglądające coupe za przystępną cenę - według tej idei stworzono ówczesne Scirocco.

Zapowiedzią najnowszego Scirocco był zaprezentowany trzy lata temu w Paryżu samochód koncepcyjny - Iroc. Dzisiaj sportu w Scirocco jest zdecydowanie więcej niż kiedyś. W ofercie producenta są silniki o mocy od 122 KM do 200 KM. Poza tym wkrótce do sprzedaży powinna trafić najdziksza, 265-konna odmiana Scirocco z literką R w nazwie.

Agresor
Design Scirocco budzi we mnie mieszane uczucia. Wygląda jak wynik eksperymentu na rozjechanych żabach. To zasługa nietypowych gabarytów, takiej krzyżówki Passata CC z Golfem, która daje w rezultacie długość 4256 mm, szerokość 1810 mm, wysokość 1404 mm i rozstaw kół przód/tył 1569/1575 mm. Prototyp Iroc nie przypadł wszystkim od razu do gustu. Dużo kontrowersji budził przód, a w szczególności atrapa, która do złudzenia przypomina "nos" Jet-Fightera w nowym Mitsubishi Lancerze. Taka "buzia" pasuje tylko i wyłącznie do wściekłego Evo X. Na szczęście niemiecki koncern zrezygnował z tego pomysłu i stworzył auto produkcyjne, które okazało się ładniejsze od konceptu. W świecie motoryzacji zdarza się to bardzo rzadko.

Przyglądając się z bliska Scirocco, w oczy rzucają się niezwykle oryginalne przednie "przycięte" reflektory z lśniąca czarną listwą pomiędzy nimi. Zderzak zaopatrzono we wlot powietrza z kratą o strukturze plastra miodu. Koniecznie dorzućmy do tej listy opcjonalne 18-calowe, polerowane obręcze aluminiowe "Interlagos" za 4790 złotych, które dodadzą mu charakteru prawdziwego coupe. Nadwozie tego niezwykłego auta optycznie jest na tyle niskie, że mamy wrażenie obcowania z ubogim krewnym superaut z Zuffenhausen. Wszystkie te elementy razem współtworzą niezwykle agresywny design, który zmusza innych kierowców do ustępowania drogi szybko nadjeżdżającemu Scirocco. Taki wygląd i znaczek VW na masce sprawia, że nowe Scirocco już stało się ulubionym samochodem tunerów. Kolejne designerskie edycje wyrastają jak grzyby po deszczu.

Ale to już było...
Seksowna bezramkowa szyba w drzwiach Scirocco skrywa niemal beznamiętne typowo Volkswagenowskie wnętrze. Niestety, najbardziej widocznym symbolem globalizacji w motoryzacji są kabiny samochodów. W ramach jednego koncernu mamy coraz częściej do czynienia z niemal identycznym wnętrzem w skrajnie różnych samochodach. Jestem w stanie zrozumieć takie kwestie jak optymalizacja produkcji czy cięcia kosztów, ale wymagam choć odrobiny indywidualizacji aut o takim rodowodzie jak Scirocco. Volkswagen niestety wiedzie prym w zatracaniu charakteru auta. Nawet we wnętrzu największej limuzyny - Phaetona możesz się poczuć jak w poczciwym dostawczaku - Caddy.

Podobnie jest w Scirocco. Sam już czasami nie wiem, czy siedzę w Golfie, czy Eosie. Przydałaby się jakaś mała listewka z napisem Scirocco - cokolwiek, co wyróżniłoby ten niezwykły samochód z Volkswagenowskiego tłumu. Na obecną chwile trzeba się zadowolić oryginalnymi fotelami zapewniającymi świetne trzymanie boczne. Genialnie wyglądają w skórzanej tapicerce.

Możemy zarzucić niemieckiej marce brak polotu, ale na pewno trudno będzie się przyczepić do ergonomii i funkcjonalności. Wszystko jest dokładnie na swoim miejscu, a obsługa ekranu multimediów jest prostsza niż zabawa klockami Duplo. Inżynierowie z Volkswagena znani są z dbałości o szczegóły. Niemiecki pedantyzm objawia się w spasowaniu i jakości materiałów użytych we wnętrzu. Zastrzeżenia można mieć jedynie do nieco zbyt twardych elementów deski rozdzielczej, które są schowane przed wzrokiem kierowcy.

Kierowca już w podstawowej wersji Scirocco otrzymuje świetnie leżącą w dłoniach, sportową, trójramienną kierownicę, wszystkie trzyliterowe systemy bezpieczeństwa - ASR (system przeciwdziałający ślizganiu się kół podczas przyspieszenia), ABS z EBV (elektroniczny rozdział siły hamowania) i ESP (system stabilizacji toru jazdy), półautomatyczną klimatyzację Climatic, komputer pokładowy, radio CD/MP3 z ośmioma głośnikami. Z wartych dodatkowej inwestycji elementów warto wymienić: światła biksenonowe z funkcją doświetlania zakrętów (6150 złotych), czujniki parkowania z tyłu (1530 złotych), adaptacyjną regulację zawieszenia DCC (3380 złotych) i dwustrefową klimatyzację automatyczną Climatronic (1410 złotych).

Wsiadanie i wysiadanie z nisko zawieszonego auta jak Scirocco powinno należeć do repertuaru akrobaty z miejscowego cyrku. Serio. Spróbuj je zaparkować blisko innego samochodu i następnie wysiąść. Bez szans. Drzwi muszą być otwarte na niemal całą szerokość, inaczej zwichniesz sobie kostkę. W środku jest lepiej. Sportowo wyprofilowane fotele są przestronne i wygodne. Problemy z przestrzenią mogą mieć tylko najwyżsi przedstawiciele naszego społeczeństwa. Osoby powyżej 190 cm mogą dotykać głową sufitu nawet z przodu! Z tyłu jest troszkę gorzej ze względu na opadającą linię dachu, tutaj nawet ludzie o przeciętnym wzroście muszą się kulić. Takie są uroki posiadania sportowego coupe, które powinno być zapisywane w motoryzacyjnej nomenklaturze jako auto typu 2+awaryjne 2. Panoramiczny dach niweluje odrobinę klaustrofobiczny efekt ciemnego wnętrza Scirocco. Ilość miejsca z tyłu rekompensuje nieco niemal 300-litrowy bagażnik. Starczy na dwie weekendowe walizki. I w drogę!

Idealna para
Już jesteś prawie zdecydowany na Scirocco, ale ciągle nie wiesz, jaki silnik powinien trafić pod maskę? Decydować trzeba między benzynowymi 1.4 (o mocy 122 KM i 160 KM) i 2.0 (200 KM), a wysokoprężnymi 2.0 (140 KM i 170 KM). Jednak posiadanie w Scirocco stajni skromniejszej niż 150 KM jest po prostu nieprzyzwoite. On po prostu wygląda na więcej. Na nasze szczęście do egzemplarza testowego trafiła najmocniejsza, 200-konna odmiana wraz z automatyczną, dwusprzęgłową, 6-stopniową przekładnią DSG. Brzmi apetycznie, a jak ten duet rodem z rodzimego Golfa GTI sprawdza się w praktyce?

Po przekręceniu kluczyka, z podwójnej końcówki układu wydechowego wydobywa się rasowy bulgot, będący zapowiedzią ponadprzeciętnych możliwości Scirocco. Ustawiam drążek automatycznej skrzyni w pozycji S i pewnie wciskam pedał gazu do podłogi. Przednie koła wgryzają się w asfalt. Słychać świst zasysanego powietrza - to turbosprężarka dostarcza większą dawkę powietrza do cylindrów. Małe coupe katapultuje się do przodu z prędkością godną auta sportowego. Już po około 7 sekundach pędzimy z prędkością 100 km/h, w wersji ze skrzynią manualną osiągi są rzekomo gorsze o 0,1 sek! Takiej współpracy nie powstydziłby się duet Simon & Garfunkel. Konstruktorzy twierdzą, że nawet najlepszy kierowca na świecie nie jest w stanie operować szybciej lewarkiem skrzyni biegów i sprzęgłem. Gnając w ten sposób możemy maksymalnie rozpędzić się do 235 km/h.

W trakcie naszego szalonego sprintu spalanie nie powinno przekroczyć średnio 10 l/100 km. Jest to w pełni akceptowalny wynik. Naprawdę, nie mam zastrzeżeń do prędkości działania DSG. To jedna z najlepszych 6-biegowych przekładni na rynku. Jeśli znudzi Ci się płynne działanie automatu, możesz przejść w tryb manualny, operując za pomocą mikromanetek umieszczonych przy kierownicy. W wersji z silnikiem 1.4 TSI 160 KM dostępna jest także opcjonalna 7-stopniowa skrzynia DSG, stworzona z myślą o słabszych motorach.

Przód czy tył? Przód!
Trudno wydać ostateczny wyrok o samochodzie, dopóki nie sprawdzisz, jak się prowadzi w łagodnych łukach, ciasnych zakrętach czy szybkich nawrotach. To tutaj kryje się znacząca część motoryzacyjnej magii. Muszę przyznać, że pod tym względem Scirocco zrobiło na mnie duże wrażenie. Już w standardowej wersji ten Volkswagen zapewnia twardą, sportową charakterystykę - wszystko dzięki odpowiednio zestrojonym amortyzatorom i nisko umieszczonemu środkowi ciężkości. Przedni napęd poskramia suche i mokre nawierzchnie niezależnie od ostrości zakrętu.

Warto zaopatrzyć się w opcjonalne adaptacyjne zawieszenie DCC, które reguluje nie tylko charakterystykę amortyzatorów, ale także zmienia parametry elektromechanicznego układu kierowniczego. Dostępne są trzy tryby pracy tego systemu: Comfort, Normal, Sport. Producent twierdzi, że takie rozwiązanie to kompromis idealny między komfortem a sportem. Chyba tylko w Niemczech. Dwa pierwsze tryby - Comfort i Normal - zapewniają znośny poziom tłumienia drogowych nierówności, ale do komfortowych bym ich nie zaliczył. W ostatnim, sportowym trybie prowadzenie Scirocco przypomina ujarzmianie dzikiego, narowistego hothatcha i naprawdę nie rozumiem, dlaczego miałbym chcieć mieć włączone pozostałe dwa. Po raz kolejny światowa inżynieria zadziwia mnie sportowym potencjałem przedniego napędu.

Nowa nisza
W dziewięciu na dziesięć przypadkach kupowania samochodu największy dysonans poznawczy wywołuje cena. Na szczęście katalog i cennik Scirocco został rozsądnie zaplanowany. Za podstawową wersję 1.4 TSI 122 KM sportowego coupe ze stajni Volkswagena zapłacimy 80 140 złotych. Bogato wyposażona 160-konna wersja, ciągle z silnikiem 1.4 TSI, nie powinna przekroczyć sumy 100 tysięcy złotych. Najambitniejsze 200 koni w dwulitrowym motorze benzynowym z fenomenalną skrzynią DSG, z całym mnóstwem wodotrysków w postaci panoramicznego dachu, skrętnych biksenonowych reflektorów i fabrycznej nawigacji wiąże się z wydatkiem około 130-140 tysięcy złotych. Drogo? Według mnie nie.

Czy Scirocco to idealne sportowe coupe za rozsądną cenę? I tak i nie. W testowanym przez nas duecie z 200-konnym, turbodoładowanym silnikiem benzynowym i skrzynią DSG spisuje się świetnie. Tylko czy inne wersje zapewnią podobny poziom emocji? Jedno jest pewne - Scirocco to ładnie opakowany, pewny niemiecki produkt, który zapewni Ci większą frajdę z prowadzenia niż Golf GTI. Inne firmy już depczą Volkswagenowi po piętach. W niszę wykreowaną przez Scirocco chce wstrzelić się Ford z przygotowywanym modelem Capri. Szykuje się zacięta walka o klienta, który w samochodzie widzi coś więcej niż tylko środek transportu.

Serdeczne podziękowania dla Michała Karpińskiego za pomoc w zrealizowaniu sesji zdjęciowej.