Mercedes potwierdza: ten eksperyment się nie udał. EQS nie zyska następcy
Za to nowy Mercedes Klasy S będzie dostępny też w elektrycznym wydaniu. Tym samym marka ze Stuttgartu pójdzie w kierunku, który wyznaczyli ich konkurenci ze Stuttgartu.
Jedno jest pewne - eksperyment o nazwie Mercedes EQS jest absolutnym niewypałem. Niemcy stworzyli luksusowy samochód o nieoczywistym kształcie, który miał być flagową limuzyną na prąd. Problem w tym, że ten samochód nigdy nie oferował nawet ułamka komfortu Klasy S. Do tego jego stylistyka nie przypadła do gustu wielu osobom.
Efekt? Sprzedaż jest bardzo słaba, wiele aut zalega u dealerów, a rabaty sięgają nawet 200 000 złotych. To nie wygląda dobrze, zwłaszcza w marce premium. Producent ze Stuttgartu przyznaje się jednak do błędu i chce pójść w innym kierunku, co potwierdza szef marki.
Ola Källenius mówi wprost: niebawem dostaniemy dwie Klasy S
Pod tym stwierdzeniem kryje się plan, który zakłada, że w ofercie będzie jeden samochód, ale dostępny w spalinowym i elektrycznym wydaniu - czyli tak samo, jak BMW i7.
Nie oznacza to jednak, że Mercedes idzie tą samą drogą. Wręcz przeciwnie. Choć nadwozie i wnętrze mają być niemal identyczne, to platforma będzie skrajnie inna. Szef marki twierdzi, że informacje o wstrzymaniu prac nad platformą MB.EA Large są fałszywe, a jej rozwój trwa w najlepsze.
Tym samym elektryczna wersja bazowałaby na platformie MB.EA, a spalinowa na unowocześnionej konstrukcji MRA. To ciekawy ruch, ale bardzo ryzykowny. Przede wszystkim pojawia się tutaj pytanie o koszty produkcji dwóch platform do jednego auta, a także o możliwość montażu takich samochodów na jednej linii.
Gwiazda ma trudne zadanie. Sprzedaż "eski" zanurkowała
Mercedes ma powody do zmartwień. Obecne wcielenie Klasy S nie sprzedaje się aż tak dobrze, jak zakładano, a do tego popyt wciąż spada. Aktualnie produkcja odbywa się na jedną zmianę, co według poddostawców marki jest "katastrofą finansową".
Do tego Niemcy przegrywają w segmencie, w którym królowali od lat. Mocną pozycję ma za to Seria 7, która zyskała duże uznanie. Realnie więc Mercedesa czeka bardzo intensywna praca nad nową generacją.
Póki co plan ratunkowy zakłada gruntowny lifting obecnego modelu. Według Kalleniusa będzie to "największa zmiana" w historii Klasy S. Odświeżona stylistyka i nowy kokpit mają na nowo przekonać do siebie klientów. Czy to jednak wystarczy?