BAIC Beijing 7 jest jak samochód z Temu. Niby tanio, niby dobrze, ale jest kilka haczyków

Nie znajdziecie nigdzie w Europie drugiego auta z tak obszernym wyposażeniem, tej wielkości, za tak śmieszne – tak, nazwijmy rzeczy po imieniu – pieniądze. Zresztą: tu nie ma nawet konfiguratora. Za te 160-170 tysięcy dostaje się po prostu full opcję. BAIC Beijing 7 jest w tym sensie autem totalnym. Niestety, jak to z wyrobami z Chin, kilka rzeczy szwankuje.

164 900 złotych – tyle zgodnie z cennikiem na rok 2025 kosztuje BAIC Beijing 7. Rzadko zaczynam testy aut od podania kwoty, ale ta kwota determinuje całą rozmowę o tym aucie. Bo za te 164 tysiące złotych dostajemy… wszystko.

BAIC Beijing 7 ma w cenniku tylko jedną wersję - Luxury

To luxury to wcale nie takie na wyrost, chociaż trzeba lekko zmrużyć oczy. W każdym razie: nic tu się nie da dołożyć, wszystko jest w standardzie. Dobra, przesadzam. Da się dołożyć, ale naprawdę niewiele.

Czyli da się dopłacić do lakieru (3900 zł, a bezpłatny o dziwo jest niebieski… metalik), da się dopłacić do wersji Luxury Plus, która jednak daje tylko brązową tapicerkę. 1900 zł. W każdym razie to są wszystko detale.

No i detal jest jeszcze jeden, ten najważniejszy. Za 4599 zł (plus montaż) klient może do swojego Beijinga 7 dołożyć instalację LPG. Oczywiście bez utraty gwarancji.

Ten skromny detal w mojej ocenie dyktuje mi całe postrzeganie tego auta, ale o tym za chwilę. W każdym razie nawet po dołożeniu tych opcji z cennika za mniej więcej 175 tysięcy złotych otrzymujemy kompletne auto.

Auto, w którym wentylowane, podgrzewane i z funkcją masażu są nie tylko fotele z przodu, ale i kanapa z tyłu. Auto, w którym jest system kamer 360. I auto, w którym na wyposażeniu znalazł się panoramiczny, szklany dach, są też 19-calowe obręcze kół. Mogę tak pisać przez pół dnia.

I do tego wszystkiego mówimy o samochodzie dużym, bo wielkości mniej więcej Skody Kodiaq. I do tego… tak po prostu ładnym. To chyba było moje drugie największe zaskoczenie po liście wyposażenia. BAIC Beijing 7 wygląda efektownie i przyciąga spojrzenia na ulicy. Z przodu mamy efektowy grill "wykrojony" w zderzaku. LED-owa listwa łącząca oba reflektory ma ciekawe wzornictwo i po prostu nie zajeżdża bazarem. Nawet podświetlany na tylnym zderzaku napis BEIJING wygląda dobrze. Serio.

BAIC Beijing 7 2025

Dość ładnie – choć mocno generycznie – jest też w środku, jeśli coś mi wadziło, to połacie fortepianowej czerni, nawet na kierownicy. Ta naturalnie jest na okrągło wypalcowana.

No dobrze, to gdzie są te haczyki związane z Beijingiem 7?

W zasadzie można powiedzieć, że przy tej cenie, wyposażeniu i rozmiarach auta to są żadne haczyki, ale o kilku rzeczach, jeśli interesuje cię ten samochód, musisz po prostu pamiętać.

Po pierwsze: silnik. Tego kolosa napędza… półtoralitrowy, turbodoładowany silnik benzynowy. 177 koni mechanicznych i 305 niutonometrów momentu obrotowego zapewniają raczej takie sobie osiągi, bo do 100 km/h godzinę ten samochód rozpędza się niemal dziesięć sekund, ale mimo wszystko da się nim sprawnie poruszać.

Problemem jest zużycie paliwa

Jeśli nawet w katalogu importer informuje, że średnie zużycie paliwa w cyklu mieszanym wg WLTP to 9,54 litra, to raczej jest jasne, że szału nie ma. I rzeczywiście go nie ma, chociaż w tym momencie muszę zwrócić uwagę na dość osobliwą pracę komputera pokładowego w Beijingu 7.

Otóż ten komputer nieszczególnie potrafi policzyć spalanie. Do czego zmierzam? Po mojej pierwszej kilkukilometrowej podróży przez Warszawę (w korkach) komputer pokładowy Beijinga 7 poinformował mnie, że spalanie wyniosło około… siedem litrów. Ja w szoku. Ale takim pozytywnym. Choć z niedowierzaniem... i dobrze.

Bo to spalanie jednak rosło z każdą kolejną podróżą. Ale po prostu rosło i rosło. I tak urosło do czternastu litrów na sto kilometrów. Po czym zaczęło – nie zgadniecie – spadać. I zatrzymało się w okolicy 13 litrów po kilku dniach jeżdżenia. Przy czym komputer pokładowy w przypadku pojedynczych tras cały czas upierał się, ze spalanie to siedem litrów.

Nie da się tęgo po prostu zrozumieć

W każdym razie na oko oceniam, że spalanie w mieście to właśnie jakieś 13 litrów, na ekspresówce 9-10, a na autostradzie 11-12. Sporo. Zapewne stąd importer od razu daje możliwość założenia LPG, ale do tego jeszcze wrócę.

BAIC Beijing 7 2025

Idziemy dalej: multimedia. Te są absolutnie koszmarne. Ekran przed kierowcą to tak naprawdę nie wirtualny kokpit, a mały ekranik na środku, który otoczony jest kontrolkami. Ale akurat ten ekran jest w porządku: przekazuje potrzebne informacje (pomijam dziwaczne tłumaczenie z chińskiego na angielski) i w sumie po prostu działa.

Za to ekran główny to dosłownie chiński tablet za dwieście złotych. I to nie taki na Androidzie, żeby nie było. Wyświetlacz kiepsko reaguje na dotyk, menu jest brzydkie i oferuje niewiele opcji. Przede wszystkim: nie ma własnej nawigacji. A integracja z Apple CarPlay czy Android Auto nie istnieje. Da się co prawda sklonować ekran telefonu za pomocą kabla i odpowiedniej aplikacji, ale to po prostu niewygodne rozwiązanie, od którego odszedł każdy europejski producent już dawno temu.

I jest jeszcze trzeci ekran, rodem z Audi sprzed kilku lat (tak jak i w ogóle cały tunel środkowy włącznie z wybierakiem trybów jazdy)

Znajduje się poniżej ekranu głównego i obsługujemy z niego klimatyzację czy fotele. i ten był w sumie też w miarę okej, chociaż w słoneczne dni doskwierały mi marny kontrast i nieszczególna jasność maksymalna.

Nie powala także praca zawieszenia. Choć Beijing 7 sprawia wrażenie luksusowej fortecy na kołach, samochód w rzeczywistości dość brutalnie (i głośno) wpada w każdą dziurę w jezdni. Ale nie moze być inaczej, skoro tak naprawdę mamy tu do czynienia z prostą konstrukcją opartą z przodu o Kolumny McPhersona i niezależne zawieszenie wielowahaczowe z tyłu. Natomiast przy tej cenie auta trudno rozpatrywać akurat to jako wadę. Raczej jako rzecz, z którą trzeba się liczyć.

BAIC Beijing 7 czasami też denerwuje drobnymi rzeczami

Przez tydzień testu finalnie nie zrozumiałem, dlaczego po wciśnięciu guzika od zapłonu czasem silnik się odpalał, a czasem tylko odpalała się elektronika (czyli jakbym przekręcił w stacyjkę kluczyk tylko o jedną pozycję, a nie do końca).

Samochód ma też dość osobliwie funkcjonujący dostęp bezkluczykowy. Czasem nie chce reagować, a czasem jest nadreaktywny. W zasadzie nie da się przejść obok bagażnika tego auta. Bo ten z automatu się otwiera. W ciasnym garażu, w którym co chwilę mijam auta, które testuję, od tyłu, doprowadzało mnie to wręcz do szału. I nie próbujcie odchodzić od tego samochodu na kilka metrów, kiedy ma otwarte drzwi. Alarm gwarantowany.

Jeśli jednak uznasz, że z tymi wadami jesteś w stanie funkcjonować, BAIC Beijing 7 to naprawdę fajne auto

Tak zwyczajnie jeździ się tym dobrze. Nie każdy potrzebuje Apple CarPlay, wielu po prostu wepnie w kratkę od nawiewu jakiś uchwyt i włoży tam telefon. Proste zawieszenie może być zachętą w perspektywie wieloletniej eksploatacji, a nie wadą. A spalanie da się ogarnąć instalacją LPG.

BAIC Beijing 7 2025

BAIC Beijing 7 prowadzi się – jak na wóz z napędem na przód – dość pewnie, bo to samochód, w którym po prostu i tak nie będziesz pędzić. Chociaż uczciwie powiedzmy, że przód trochę wyjeżdża, jeśli jako kierowca przesadzisz w zakręcie. I pomimo dużego prześwitu jednak nie wybierałbym się w teren.

Kultura pracy silnika jest okej, jednostka jest też cicha. Dużo głośniejsze jest wspomniane zawieszenie. Bagażnik jest duży (importer podaje 410-450 litrów, ale nie wiem jak zrobiony był ten pomiar, to naprawdę duży kufer, a pod podłogą jeszcze jest koło dojazdowe!), w środku wygodnie zmieści się rodzina 2+2.

Do tego importer oferuje pięć lat gwarancji lub na 100 tys. kilometrów

W tej cenie to naprawdę propozycja godna rozważenia. Zresztą: klienci to kupują, bo od testu widziałem na drogach jeszcze dwa inne Beijingi. Ktoś powie: to bardzo mało. Ale na dziś to naprawdę nieznana marka. Jak fatalne i trudne wejście miał (i ma) np. DS?

Mam też poczucie, że BAIC Beijing 7 to samochód adresowany do bardzo konkretnego klienta. Mieszkańca niewielkiego miasta (lub przedmieść większego), raczej z własnym domem. To osoba, która założy instalację LPG i nie będzie się martwić kosztami benzyny (a jak mieszkasz w bloku, to ten numer raczej nie przejdzie), a na brak Apple CarPlay czy Android Auto po prostu wzruszy ramionami.

To też klient indywidualny, a nie firma, który raczej będzie zainteresowany wieloletnią eksploatacją tego auta. I w takim przypadku wszystko będzie okej. Firmy raczej wykluczy z miejsca duży spadek wartości (to problem ogólnie chińskich aut) i co za tym idzie wysoki koszt leasingu czy najmu.

Przynajmniej ja tak to widzę, oczywiście mogę się mylić. Natomiast na swój sposób, z lekkimi dziwactwami i dla odpowiedniej grupy docelowej, BAIC Beijing 7 to naprawdę niezły samochód. A w tej cenie – wręcz dobry.