Będzie więzienie za cofanie liczników. Sejm przegłosował zmiany w kodeksie
Sejm głosami 417 parlamentarzystów przegłosował nowelizacje kodeksu drogowego. Za cofnięcie licznika będzie można teraz dostać od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Szczegóły poniżej.
Założeniem nowej ustawy miało być oczywiście ukrócenie procederu cofania liczników w samochodach używanych, które w naszym kraju przybrało jakieś gargantuiczne rozmiary. Do tego stopnia, że już chyba niewielu klientów kupujących, zwłaszcza od handlarzy, patrzy na te wskazania. Wiadomo przecież, że każdy Niemiec sprzedaje swój samochód jak dobije do 167 - 169 000 km przebiegu. Tak to wyglądało do tej pory. Dopóki nie zabrał się za to sejm - i to co zrobił w teorii jest słuszne, choć trochę spóźnione, tak z 15 lat.
Co się zmieniło?
Od teraz, jeśli zostanie wykryte, że licznik został cofnięty, kara za to przestępstwo będzie wynosić od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Oskarżeni będą zarówno wykonujący, czyli warsztat (chyba znikną te billboardy z okolic autostrady A2, które oficjalnie reklamują usługę korekty wskazań), jak i zamawiający usługę, czyli np. właściciel auta. Obaj będą zagrożeni tym samym wymiarem kary.
Dodatkowo, grzywną do 3 000 zł będzie zagrożony właściciel, który nie zgłosi do Stacji Kontroli Pojazdów faktu wymiany licznika, np. w momencie jego awarii. Po nowelizacji, wymiana zegarów będzie wymagała udania się do SKP w ciągu dwóch tygodni i zgłoszenia tego faktu. Diagnosta (w założeniu) będzie musiał wpisać ten fakt do systemu CEPiK.
Dodatkowo teraz przy kontroli pojazdu, zarówno Policja, Straż Graniczna, Straż Celna, Inspekcja Transportu Drogowego, czy Żandarmeria Wojskowa, będą miały obowiązek... spisać przebieg samochodu i również wprowadzić go do systemu. W ten sposób ma być łatwiej wyłapywać oszustów.
Podobne rozwiązania funkcjonują również w państwach zachodnich. W Niemczech ten proceder zagrożony jest 5 latami więzienia. Austria - to rok pozbawienia wolności za "zmianę danych technicznych samochodu". Czechy - rok więzienia i przepadek samochodu.
Ciekawe, czy wprowadzone przepisy czymś poskutkują. Możliwe, że teraz samochody będą przechodzić zabieg gdzieś w drodze, między Niemcami, a Polską, aby u nas mieć już "czystą kartę", albo np. nagle zaleje nas plaga samochodów po awarii liczników. A także, jak poradzi sobie CEPiK z przetwarzaniem nagle mocno zwiększonej ilości danych.