Błędy poprawili, co dobre zostawili. Pierwszy test nowego Renault Clio
Dwóch rzeczy możemy być niemal pewni - Clio bez problemu obroni tytuł bestsellera w swoim segmencie, gdyż nowa generacja jest zwyczajnie dużo lepsza od poprzednika.
Oczywiście lepsza w ten właściwy sposób. W Renault wykonano porządny rachunek korzyści - to, co dobre i cenione pozostało, zaś krytykowane elementy odeszły do lamusa. I choć wizualnie Clio piątej generacji wygląda jakby przeszło jedynie mały lifting, to w praktyce nie ma nic wspólnego ze swoim poprzednikiem. Te słowa mogę napisać z czystym sumieniem, bowiem czwarte wcielenie Clio jest moim prywatnym autem, więc punkt odniesienia mam bardzo dobry.
Francuski fenomen
Od debiutu pierwszego wcielenia Renault Clio minęło już 28 lat i od tamtej pory pozycja tego modelu zdaje się być absolutnym pewniakiem. Na przykład schodząca czwarta generacja sprzedała się w liczbie 2,6 miliona aut od 2013 roku, zaś w samym 2018 roku do klientów trafiło 451 000 pojazdów. W grupie nabywców jest wielu klientów indywidualnych, jednak to firmy są potężnym motorem napędowym dla tego modelu - aż 70% sprzedanych pojazdów trafia do najróżniejszych spółek. Clio, poza genialną sprzedażą, jest też kamieniem milowym dla Renault, bowiem to właśnie ten samochód rozpoczął rewolucję stylistyczną, która konsekwentnie prowadzona jest po dziś dzień. Z tego też powodu piąta generacja tego auta zdaje się być jedynie "kosmetycznym" liftingiem poprzednika. Nic bardziej mylnego - pod zbliżoną wizualnie karoserią kryją się całkowicie nowe podzespoły, w tym debiutująca płyta podłogowa CMF-B, która docelowo trafiać będzie do innych aut sojuszu Renault-Nissan-Mitsubishi (i może obsłużyć segment B oraz C). Przede wszystkim Clio się skurczyło i jest nieco krótsze od poprzednika - mierzy 4050 mm. Rozstaw osi jednak został zwiększony do 2583 mm, zaś zwisy zostały wyraźnie ograniczone. Obniżono też linię dachu, co dodało temu modelowi dynamiki oraz poprawiło aerodynamikę. Jednocześnie Clio zaopatrzono w agresywniej stylizowane zderzaki oraz wyraźniej zaakcentowane przetłoczenia - wszystko po to, aby charakterystycznej linii nadać nieco świeżości. Front wyróżniają lampy ukształtowane w literę C. Co ciekawe niezależnie od wersji wykonane są one w technologii LED, co może być ogromnym plusem dla nabywców. Tylne lampy w droższych wariantach również wykorzystują te technologię i prezentują się bardzo dobrze.
Małe poprawki
Francuzi wiedzieli, że w Clio było wiele elementów, które irytowały nabywców. Przykładowo tylne klamki - były małe i mało wygodne w codziennym zastosowaniu. Tutaj zachowano ich lokalizację (ukryte przy małym oknie z tyłu), ale zwiększono rozmiar i zmieniono sposób pracy, dzięki czemu dostęp na tylną kanapę jest wygodniejszy. Kolejną ciekawostką jest to, że podniesiono tutaj próg załadunku - jest on teraz nieco wyżej. Dlaczego? Otóż w wyniku wielu stłuczek miejskich, czyli w środowisku, które będzie dla Clio naturalne, niszczony był nie tylko zderzak, ale też i klapa. Teoretycznie w ten sposób droższy element powinien być mniej narażony na jakiekolwiek uszkodzenia. Trzeba się jednak przyzwyczaić do specyficznego otwierania pokrywy, bowiem przycisk zwalniający zamek jest nad rejestracją - odruchowo można więc pociągnąć za zderzak. Sam bagażnik ma być największy w segmencie - ma 391 litrów pojemności i podwójną podłogę. Bez problemu zmieściły się tutaj dwie walizki kabinowe położone na płasko obok siebie - takiego "manewru" w poprzedniku byśmy nie wykonali.
Od wersji ZEN oferowane są też chromowane dodatki (jako element wyposażenia standardowego). Obramowania szyb oraz listwy w dolnej części drzwi urozmaicają nieco linię tego auta i dobrze współgrają z każdym odcieniem - a tych teraz będzie dużo więcej, gdyż do popularnych lakierów z poprzednika dorzucono kilka odważnych barw. Przykłady? Odcień turkusowy lub ostro pomarańczowy.
Wreszcie ma odpowiednie wnętrze
Kiedy w 2015 roku kupowałem Clio, jedynym elementem, który nieco mi nie pasował, był kokpit tego auta. Niby ciekawy, ale jakby taki zrobiony na ostatnią chwilę, bez większego polotu. Czuć też było prosty i oszczędny charakter tego auta. To mi akurat nie przeszkadzało, bowiem pojazd ten ma typowo miejskie zastosowanie. W Clio piątej generacji postawiono na całkowicie nową i przede wszystkim atrakcyjniejszą wizualnie formę. Cała deska rozdzielcza jest skierowana w stronę kierowcy, a centralne miejsce zajmuje tablet, z poziomu którego sterujemy większością funkcji. I akurat w przypadku tego auta nie rozumiem narzekania na zastosowanie takiego rozwiązania. W poprzedniku też mieliśmy "tablet" - działający powoli i niekiedy opornie reagujący na dotyk. Tutaj Renault postanowiło zaproponować dwa rozwiązania. Mniejszy ekran ma 7 cali, zaś większy 9,2 cala. Obydwa działają sprawnie, choć wciąż mam wrażenie, że płynność funkcjonowania mogłaby zostać poprawiona. Na to są jednak szanse, bowiem nowy system multimedialny zyskał wbudowane połączenie z internetem, które będzie wykorzystywane do obsługi map i aktualizacji oprogramowania. Każde auto fabrycznie wyposażone jest w technologię firmy Orange z abonamentem na 3 lata - po tym okresie wymagana będzie coroczna opłata za obsługę. Oczywiście systemy multimedialne, niezależnie od wariantu, posiadają obsługę Apple CarPlay i Android Auto.
W Clio cenię to, że pozostawiono klasyczne sterowanie klimatyzacją. Panel jest taki sam jak w Dacii Duster - i uznaję to za zaletę, gdyż prezentuje się on doskonale. Pod nim ulokowano z kolei duży schowek na telefon czy portfel. Są tam też dwa gniazda USB, AUX oraz 12V. Co więcej, za dopłatą półka może być uzupełniona ładowarką indukcyjną. Renault chwali się też, że przearanżowanie deski pozytywnie wpłynęło na ergonomię. Lewarek skrzyni biegów jest na przykład ulokowany wyżej i lepiej leży w dłoni. Wszystkie schowki w kabinie mają zaś o 4 litry większą pojemność.
Wykończenie i komfort? Pozytywne zaskoczenie!
Ten, kto miał styczność z poprzednim Clio wie, że nie był to zbyt dobrze wykończony samochód. Dużo twardych plastików i przeciętny dobór materiałów sprawiały, że wizualnie kabina tego auta szybko się zestarzała. W nowym modelu Renault zaszalało - i to dosłownie. Miękkie obicia znajdziemy na całych drzwiach przednich oraz na desce rozdzielczej. Owszem, są elementy, które mogłyby zostać lepiej zmontowane, takie jak np. tunel środkowy, który potrafi się ruszyć przy oparciu nogi o konsolę, ale w segmencie B jest to jeszcze względnie akceptowalne. Doskonałe wrażenie robią też nowe fotele - mają one jeszcze dłuższe siedzisko i lepsze wyprofilowanie, co ma poprawić komfort podróżowania. Nie ukrywać, że Clio IV stojące w moim garażu było wybierane także ze względu na dobre siedzisko. Auta w segmencie B z reguły mają "malutkie" siedzenia, które kiepsko sprawdzają się w dłuższych podróżach. W nowym modelu osiągnięto poziom większego Megane, co zasługuje na podkreślenie.
Ilość miejsca na tylnej kanapie jest lepsza niż w poprzedniku, ale wciąż nie rzuca na kolana. Pokonanie krótszej trasy w tym miejscu nie powinno być jednak większym problemem. Dobrze wyprofilowane oparcie oraz zagłębienia w przednich fotelach zwiększają komfort podróżowania oraz oferują dodatkowe centymetry na nogi.
Dużo technologii
Renault Clio ma też "pozamiatać" na rynku wyposażeniem z zakresu bezpieczeństwa. W seryjnym wyposażeniu tego auta znajdziemy aktywny system wspomagania nagłego hamowania z funkcją wykrywania pieszych i rowerzystów, system kontroli martwego pola, system czytający znaki drogowe oraz klasyczne Lane Assist z funkcją utrzymywania ruchu. Mało? W opcji dostępna jest kamera 360 stopni, system automatycznego parkowania, aktywny tempomat oraz automatyczne światła drogowe. Ciekawostką jest natomiast fakt, że na liście opcji zagościł system EASY PILOT. Oferowany on będzie w autach z automatem, a jest niczym innym jak asystentem jazdy w korku. Według Renault jest to zapowiedź wprowadzania aut autonomicznych - EASY PILOT potrafi podążać za poprzedzającym samochodem oraz zatrzymywać i startować auto.
Dorzućmy do tego wspomnianą łączność internetową, ledowe światła oraz nowe cyfrowe zegary (od wersji ZEN) - otrzymujemy tutaj worek naprawdę bogatego wyposażenia. W Clio dostępne będą dwa warianty tego rozwiązania. Pierwsze, podstawowe, widzicie na zdjęciach. Ilość paliwa jak i temperatura są tutaj podawane na małych bocznych wskaźnikach, zaś ekran przekazuje podstawowe informacje - prędkość, dane z komputera oraz dodatkowe komunikaty. Topowy ekran zajmie całą przestrzeń "budki" i będzie w pełni indywidualizowany - w zależności od upodobań kierownica będzie mógł ustawić zegary klasyczne, mapę czy sportowe wskaźniki.
Dobrze jeździ!
Renault w Clio wprowadziło także szereg zmian mechanicznych. Nowa płyta podłogowa jest zdecydowanie sztywniejsza, co już na dzień dobry poprawia zachowanie tego auta. Układ kierowniczy zyskał krótsze przełożenie, zaś zawieszenie obniżono i usztywniono. Jednocześnie dużo uwagi poświęcono na wyciszenie całej konstrukcji oraz jej "harmoniczne" działanie. I to czuć. Przede wszystkim nowe Clio "nie tłucze" na wybojach tak jak poprzednik. W prowadzeniu jest znacznie przyjemniejsze, a przy odrobinie chęci wręcz angażujące. Układ kierowniczy przekazuje sporo informacji i nie sprawia wrażenia zbyt mocno wspomaganego. Przy szybko pokonywanych zakrętach przód "nie wyjeżdża", lecz niekiedy tył, jak na belkę przystało, potrafi się lekko odkleić i delikatnie nadrzucić nadsterownością. Nie sądzę jednak, że klienci tej marki decydujący się na Clio będą testowali zawieszenie w tak ekstremalnych warunkach - ja sobie pozwoliłem na odrobinę zabawy na drogach w okolicach Karpacza.
Do jazd wybrałem najpierw najważniejszy dla Renault wariant, czyli nową jednostkę 1,0 TCe o mocy 100 KM. Spięta jest ona z 5-biegową skrzynią biegów. Choć 3-cylindry brzmią jak rozwinięcie motoru 0,9, to jednak mamy do czynienia z nowym silnikiem - jest to "skrócona" wersja konstrukcji 1.3 TCe. Największe zalety? 10 KM i 20 Nm więcej w porównaniu z 0,9 TCe, a do tego znacznie lepsza kultura pracy. Dynamika miło zaskakuje, podobnie jak brzmienie silnika, które jest lepiej wyciszone. Doskonałym porównaniem jest tutaj Micra, która również zyskała ten motor. Tam jednak wszystko wpasowano na płytę z Clio IV, charakteryzującą się gorszym wygłuszeniem i słabszą izolacją wibracji - i to czuć. W Clio V wyciszenie jest znacznie lepsze niż w poprzedniku. Przy prędkościach autostradowych w aucie można komfortowo rozmawiać, bez podnoszenia głosu.
Silnik 1.0 TCe cieszy też niskim zużyciem paliwa. Na trasie z Wrocławia w okolice Jeleniej Góry (przez autostradę A4 i drogę S3) udało mi się zejść do 5,6 litra na sto kilometrów (według komputera pokładowego). 5-biegowa skrzynia biegów ma dobrze dobrane przełożenia - niektórzy pomarudzą na brak szóstki, aczkolwiek wszystkie biegi są dość "długie".
Do jazd wybrałem także diesla, przede wszystkim aby sprawdzić wyciszenie tej jednostki. I przyznam się Wam, że dopóki nie skręciłem nawiewu, to w ogóle nie zorientowałem się, że mam do czynienia z jednostką wysokoprężną. Co więcej, diesel o mocy 115 KM oferuje genialną dynamikę przy znikomym zużyciu paliwa.
Nowe Renault Clio - warianty wyposażeniowe
Nowe Renault Clio oferowane będzie w czterech wersjach: Life, Zen, Intens i R.S. Line. Ich wyposażenie prezentuje się następująco:
LIFE:
- światła FULL LED
- czujnik zmierzchu
- cyfrowe zegary z ekranem 4,2 cala
- aktywny system wspomagania nagłego hamowania z funkcją wykrywania pieszych i rowerzystów
- system kontroli bezpiecznej odległości
- system rozpoznawania znaków drogowych
- system kontroli pasa ruchu
- system utrzymywania pasa ruchu
- komplet poduszek powietrznych, włącznie z kurtynowymi
- szyby przednie z elektrycznym sterowaniem (automatyczne)
- funkcja poł. alarmowego eCall
- regulator/ogranicznik prędkości
- instalacja radiowa
- koła stalowe 15-calowe
ZEN - LIFE oraz:
- klimatyzacja manualna
- system EASY LINK 7 cali
- obręcze 16-calowe Flexwheel
- elektryka tylnych szyb (automatyczne)
- kierownica obszyta skórą eko
- chromowane elementy grilla i drzwi
INTENS - ZEN oraz:
- klimatyzacja automatyczna
- system EASY LINK 7 cali z nawigacją
- karta Renault HANDS FREE
- system wspomagania parkowania tyłem
- cyfrowy panel wskaźników 7 cali
- światła przeciwmgłowe
- światła LED w kształcie litery C z tyłu
- kierownica obszyta skórą
- funkcja automatycznej zmiany świateł drogowych na mijania
- system ostrzegania przed nadmierną prędkością
- lusterka składane automatycznie
- tapicerka materiałowa z elementami skóry eko
- obręcze aluminiowe 16-calowe
R.S. LINE - INTENS oraz:
- fotele sportowe
- aluminiowe pedały
- 17-calowe alufelgi
- tapicerka materiałowa z elementami skóry eko
- czerwone elementy wnętrza
- przyciemniane szyby
- zewnętrzne elementy stylistyczne R.S. Line
- stylistyka wnętrza R.S. Line
Nowe Clio - ceny i dostępność
Bazowy wariant nowego Renault Clio został wyceniony na 46 900 zł i łączy bazowe wyposażenie z silnikiem 1.0 SCe 65 KM. W ofercie znajdziemy także jednostkę 1.0 SCe 75 KM oraz turbodoładowane benzyny - 1.0 TCe 100 KM i 1.3 TCe 130 KM. Co warto wiedzieć? Wersja 1.0 TCe będzie oferowana także z automatyczną przekładnią bezstopniową XTRONIC. Fabrycznie będzie można zamówić ją także z zasilaniem LPG. Jednostka 1.3 TCe standardowo trafi do sprzedaży z przekładnią EDC.
Life | Zen | Intens | R.S. Line | |
---|---|---|---|---|
SCe 65 | 46 900 zł | - | - | - |
TCe 100 | - | 56 400 zł | 62 900 zł | 67 900 zł |
TCe 100 LPG | - | 59 400 zł | - | - |
TCe 100 X-Tronic | - | 61 400 zł | 67 900 zł | - |
TCe 130 EDC | - | - | 73 900 zł | 78 900 zł |
Blue dci 115 | - | 69 400 zł | - | - |
Gama diesli składać się będzie z dwóch wersji jednostki 1.5 Blue dCi - 85 i 115 KM. Początkowo jednak do sprzedaży trafi tylko mocniejsza wersja. Pierwsze egzemplarze Renault Clio trafią do salonów wczesną jesienią, zaś sprzedaż ruszy na dobre w okolicach października.