Blisko ćwierć wieku temu Suzuki pokazało maszynę idealną. A potem o niej zapomniano
Torowa maszyna o prostej i lekkiej konstrukcji, z szalonym silnikiem generującym 175 KM i kręcącym się do 12 000 obrotów brzmi niesamowicie. Stworzyło ją Suzuki - po czym projekt skończył gdzieś na półce w magazynie.
Tak naprawdę zakup samochodu wyścigowego, stworzonego do jazdy na torze (bez homologacji drogowej) jest bardzo trudny. Tanich propozycji w zasadzie nie ma. Możecie szukać kitcarów nawiązujących do Lotusa Seven. Mając większy budżet w grę zaczyna wchodzić Radical lub wiele innych niszowych produktów małych manufaktur. Do tego grona omal nie dołączyło Suzuki, które opracowało genialną sportową maszynę. Ba, miała ona nawet wyjechać na drogi publiczne.
Co poszło nie tak? Nie do końca wiadomo, a o koncepcie wszyscy już zapomnieli. Czas go odkurzyć.
Suzuki Hayabusa Sport Concept łączyło silnik z kultowego motocykla z lekkim nadwoziem
Japończycy postawili tutaj na banalnie prostą koncepcję. Inżynierowie tej marki opracowali lekką, sztywną i bardzo prostą platformę, którą połączono z zaawansowanym zawieszeniem z przodu i z tyłu. Pomiędzy przednią osią a kabiną wpasowano silnik z Hayabusy, czyli jednostkę 1,3 generującą 175 KM. Ta oczywiście kręciła się do 12 000 obrotów i była połączona z sekwencyjną skrzynią. Moc trafiała prosto na tylne koła.
Jeśli myślicie, że to niewiele, to jesteście w błędzie. Powód jest prosty: to auto ważyło tylko 550 kilogramów. Do tego uzyskano tutaj idealny rozkład mas wynoszący 50:50. Udało się to zrobić stawiając na lekkie nadwozie z CFRP. Do tego ten samochód był zaskakująco mały. Jego długość sięgała raptem 3790 mm, a wysokość to raptem 1100 mm.
Do wnętrza można było dostać się poprzez charakterystycznie unoszone do przodu drzwi. W kabinie, poza kubełkiem Recaro, podstawowymi przełącznikami i nawiewami, nie było absolutnie nic. Po co wprowadzać elementy, które mogą rozpraszać?
Inżynierowie opracowali naprawdę ciekawą konstrukcję, której Suzuki nigdy nie chciało produkować
Co ciekawe Japończycy nie zdecydowali się nawet na sprzedaż gotowego projektu, aby na tym zarobić. A jedno jest pewne - jakaś firma skusiłaby się na gotowy projekt podwozia i nadwozia, który można połączyć z lekkim silnikiem.
Niestety, zarówno Suzuki, jak i Yamaha, nigdy nie odważyło się wejść na "wyczynową" półkę. Hayabusa Sport Concept przepadło po targach w Tokio, niczym Yamaha OX99-1, pokazana w 1992 roku. To była w zasadzie "drogowa wersja" bolidu F1, niemniej bardzo ucywilizowana i uproszczona.


