BMW 740d - TEST. Pierwsza klasa na czterech kołach
Wsiadasz, zapinasz pasy, uruchamiasz silnik i pokonujesz w trasie tysiąc kilometrów - a wszystko to przypomina krótką niezobowiązującą wycieczkę. BMW 740d to nowa jakość podróżowania, przypominająca lot w pierwszej klasie. Uwierzcie mi, nie ma w tym stwierdzeniu nawet słowa przesady.
Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, co marka z Monachium zrobiła z tym samochodem. BMW Serii 7 pod jednym nadwoziem, bardzo kontrowersyjnym wizualnie, pogodziło trzy światy. Znajdziemy tutaj jednostki benzynowe z układem hybrydowym, diesla i wariant w pełni elektryczny. Każda wersja ma swój własny charakter i urzeka w zupełnie inny sposób. i7 zachwyciło mnie dopracowaniem napędu, wydajnością i pogodzeniem komfortu i luksusu. Diesel z kolei podnosi to wszystko do potęgi i w zaskakujący sposób "skraca długie dystanse". BMW 740d to szczyt możliwości silników wysokoprężnych, pokazany na sam koniec ich historii w świecie motoryzacji.
BMW 740d - TEST. Ma wszystko, co najlepsze
Muszę Wam przyznać, że z pewnym smutkiem patrzę na koniec silników spalinowych w momencie, w którym osiągają swoje maksimum. BMW pokazało, że ta technologia kryje w sobie jeszcze bardzo dużo potencjału, który można wykrzesać inwestując w wykwalifikowanych inżynierów.
Seria 7 z dieslem to bardzo popularny wybór. Wiele osób wbrew pozorom pokonuje takimi samochodami bardzo długie dystanse, a oszczędne obchodzenie się z zawartością zbiornika jest dla nich cenne. W przypadku tego samochodu jest to wyjątkowo odczuwalne, gdyż zużycie paliwa należy do absurdalnie niskich.
Pod oznaczeniem 740d nie kryje się już 340-konny diesel, a 300-konna wersja silnika 3.0. To jednocześnie jedyny wysokoprężny wariant w gamie modelowej. Oczywiście połączono go z układem miękkiej hybrydy i z 8-biegowym automatem, a moc trafia na wszystkie cztery koła.
Na jednym zbiorniku bez problemu pokonacie ponad 1000 kilometrów
I to jeżdżąc po autostradach, z przepisowymi prędkościami. Przy 130-140 km/h zużycie paliwa wahało się w granicach 6,7-7 litrów na setkę, co jest wręcz absurdalnym wynikiem jak na wymiary i masę tego samochodu. 74-litrowy zbiornik pozwoli na pokonanie jeszcze większego dystansu w momencie, w którym zjedziecie na boczne drogi, gdzie jedzie się znacznie wolniej. Nawet w zatłoczonej warszawie miałem problem, aby uzyskać zużycie paliwa wyższe niż 9 litrów na setkę.
przy 100 km/h: | 4,1 l/100 km |
przy 120 km/h: | 5,4 l/100 km |
przy 140 km/h: | 6,9 l/100 km |
w mieście: | 8-9 l/100 km |
Kilometry wpadają w aurze cichego luksusu
O stylistyce nadwozia nie ma co debatować. BMW Serii 7 podzieliło opinię i ma swoich fanów oraz zagorzałych przeciwników. Jednego mu jednak nie odmówię - na żywo przyciąga uwagę i ma unikalną prezencję. W odpowiedniej kompletacji, takiej jak chociażby ta widoczna na zdjęciach, linia "siódemki" może wpaść w oko.
Dla mnie jednak absolutnym majstersztykiem jest tutaj wnętrze. To właśnie do niego odnosi się określenie "pierwsza klasa", które jest w tytule tekstu. Tu jest po prostu niezwykle przyjemnie - pod każdym względem.
Niemcy stworzyli idealną kombinację nowoczesnego kokpitu i minimalistycznej przestrzeni, relaksującej i odprężającej nawet w długiej podróży. Po otwarciu w pełni automatycznych drzwi (tak, robią to same), dostajemy się na arcywygodne fotele, które tutaj obszyto tapicerką z wełny.
Nie wiem jak zniesie ona wiele lat eksploatacji, ale bez wątpienia bym się na nią zdecydował. Nie tylko doskonale wygląda, ale jest też bardzo przyjemna w dotyku i przyjemnie się na niej siedzi. Zresztą wiele linii lotniczych coraz częściej stosuje takie materiały w swoich najdroższych fotelach, chcąc zapewnić domową aurę podczas kilku godzin lotu. Tu dzieje się to samo - tylko w czasie jazdy.
Kliknij tutaj, aby zobaczyć jakie wrażenie zrobiło na nas nowe BMW i7 - TEST
Ogromny zakres regulacji i doskonała pozycja za kierownicą to początek całej przygody. Przed nami rozpościera się znany, zakrzywiony ekran zegarów i multimediów. Jego obsługa przy nowym oprogramowaniu została nieco zagmatwana, ale rozdzielczość oraz jakość obrazu i mnogość przydatnych funkcji robią wrażenie.
Sala kinowa zaprasza na seans
BMW 740d rozpieszcza także unikalną tylną kanapą. Niemcy podeszli do tego tematu w zupełnie inny sposób niż dotychczas i porzucili powszechny standard dwóch indywidualnych foteli i ekranów w zagłówkach.
Przede wszystkim tylna kanapa wygląda jak... kanapa. Taka domowa, szeroka, wygodna. Na pierwszy rzut oka robi przedziwne wrażenie, ale po zajęciu miejsca rozumiemy o co tutaj chodziło. Przede wszystkim prawa część, ta "bardziej luksusowa" została zgrabnie wkomponowana w jedną całość. Zakres regulacji jest jednak ogromny, a możliwość ustawienia pozycji leżanki zachęca do leniwego spędzania czasu.
A gdy myśleliście, że już lepiej być nie może, to wtedy z dachu "wyjeżdża" ekran kinowy. To określenie nie jest przesadą. BMW wstawiło tutaj wielki panoramiczny wyświetlacz o rozdzielczości 8K, który zapewnia nowe doznania z oglądania w czasie jazdy.
Owszem, kierowca traci wówczas widoczność do tyłu (coś za coś, to problem szofera), a tylna szyba zasuwa się roletą, aby kierowcy jadący za samochodem nie wpraszali się na seans pasażerów.
Sposób, w jaki steruje się tymi wszystkimi gadżetami z tyłu, jest genialny
Dotychczas był to tablet ukryty w podłokietniku, lub pilot, który trzeba było gdzieś schować. Tymczasem BMW po prostu wkomponowało ekrany w drzwi, przypominające swoimi wymiarami smartfony. Co więcej, sposób obsługi także przypomina urządzenia, z którymi obcujemy na co dzień. Ta lokalizacja jest świetna, a komfort "klikania" wysoki. BMW ma więc kolejnego plusa na swoim koncie.
Na pokładzie znajdziemy też genialne nagłośnienie Bowers&Wilkins
Ta brytyjska manufaktura słynie z doskonałych systemów nagłośnieniowych, a ich produkt dla BMW to najwyższa liga w świecie motoryzacji. Soczyste i ciepłe brzmienie zamienia kabinę w małą salę odsłuchową, co będzie prawdziwą ekstazą dla audiofilów.
A jak jeździ BMW 740d?
Do tej pory miałem okazję pokonać sporą liczbę kilometrów za kierownicą BMW i7. Już tam byłem zaskoczony, że masę akumulatora udało się cudownie zamaskować świetnym zawieszeniem. Oczywiście nadwaga daje o sobie znać, na przykład w zakrętach, ale i tak w porównaniu do konkurentów była to nowa jakość.
Diesel ma duży plus na starcie - jest znacznie lżejszy. Dzięki temu inżynierowie i "stroiciele" w BMW mieli większe pole do popisu. Choć na tej wersji znajdują się litery M, a sam układ jezdny jest nieco usztywniony, to i tak kluczowe było zachowanie najwyższego komfortu.
21-calowe koła świetnie współpracują z pneumatyką, a nierówności i dziury wybierane są w aksamitny sposób. Zawieszenie nie poddaje się też w zakrętach, gdzie pomaga mu dodatkowo napęd na cztery koła i skrętna tylna oś.
Tym, co tutaj najbardziej urzeka, jest jednak izolacja. Z kół i z podwozia nie docierają do kabiny żadne niepożądane dźwięki. Grube szyby i świetna izolacja hałasu sprawiają z kolei, że jadąc 140 km/h nie poczujecie tej prędkości. Powiem więcej - dopiero powyżej 200 km/h hałas osiąga poziom, który znamy w wielu samochodach.
Jeżdżąc po zmroku docenicie z pewnością oświetlenie
Nie tylko zewnętrzne, ale też i wewnętrzne. "Laserowe" światła serwują w określonych sytuacjach bardzo długą wiązkę światła, a technologia LED MATRIX ekspresowo żongluje załączaniem i wyłączaniem diod, aby doświetlić i wyciąć odpowiednie fragmenty drogi.
Z kolei w kabinie po zmroku panuje przyjemna atmosfera za sprawą "kryształowej" listwy, którą podświetlają LED-y. Początkowo byłem sceptycznie nastawiony do tego projektu, ale po pokonaniu dużej liczby kilometrów nocą doceniłem tę "luksusową" aurę.
BMW 740d xDrive to samochód kompletny - i warty swojej ceny
Te startują z poziomu 535 000 złotych, aczkolwiek jest to dopiero początek zabawy z konfiguratorem. Na dzień dobry dokładamy tutaj pakiet M, lakier, wełnianą tapicerkę oraz cały festiwal opcji, z takimi rzeczami na liście jak automatyczne drzwi (7 900 złotych) i nagłośnienie B&W (29 900 złotych). Sam pakiet luksusowej tylnej kanapy z ekranem kinowym to wydatek przekraczający 56 000 złotych.
Łączna kwota wynosi 775 800 złotych. I choć wydaje się, że jest ogromna, to zaskoczę Was - otóż niekoniecznie. Dla porównania: BMW 730Ld, które testowałem w 2016 roku, kosztowało w wersji doposażonej pod korek blisko 692 000 złotych. Nowa Seria 7 jest standardowo oferowana w "długiej" wersji, a jej wyposażenie oczywiście przebija poprzednika. Patrząc jednak na kompletację doszedłem do wniosku, że wiele elementów jest tutaj mniej więcej na tym samym poziomie.
Kliknij tutaj, aby przeczytać test BMW 730Ld z 2016 roku
692 000 złotych w 2016 roku i 775 800 złotych w 2023 roku. Niecałe 100 000 złotych różnicy w ciągu siedmiu lat, przy technologii z innej bajki? To wcale nie jest tak duży skok. Warto jednak zauważyć, że ceny samochodów z segmentu premium wbrew pozorom aż tak nie wzrosły.
BMW 740d xDrive - moja opinia i podsumowanie
Kiedy przejechałem się nowym i7 stwierdziłem, że jest to prawdziwy gamechanger. Po kilku dniach za kierownicą 740d podtrzymuje to zdanie. Pod kontrowersyjnym nadwoziem kryje się wybitny samochód, który ustala nowe zasady w tym segmencie. Mercedes, nieco starszy, został mocno w tyle. O Audi nawet nie wspominam - A8 nie jest na tej samej półce.
Nie dziwię się, że sprzedaż ruszyła z kopyta, a klienci są zadowoleni ze swoich samochodów. To naprawdę dopracowane auto, które urzeka po pierwszych kilometrach. Czasami warto więc spojrzeć nieco głębiej, niż tylko na nadwozie. Tutaj kryje się doskonała maszyna, warta każdej złotówki.