BMW C Evolution | TEST
Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że choć w garażu mam malutką Vespę, osiągami C Evolution będę się zachwycał nie tylko z racji takiej, a nie innej przesiadki. To, jak przyspiesza elektryczny maxiskuter BMW po prostu robi wrażenie i taką opinię podziela wielu moich bardziej doświadczonych kolegów.
Najszybsza "125-ka" na rynku. Tak można nazwać C Evolution, bowiem jest on dostępny dla kierowców posiadających kategorię A1, lub B od co najmniej 3 lat. Czyli dokładnie tak jak w przypadku popularnych skuterów z silnikami o pojemności 125 ccm.
Żaden spalinowy skuter z takim silnikiem nie zapewnia jednak takich osiągów jak C Evolution, który może stawać do walki z całkiem szybkimi samochodami. Przyspieszenie do 50 km/h w 2,5 sekundy, do setki w nieco ponad 6,5 - te wartości wydaja się być jeszcze lepsze gdy siedzimy w wygodnym siedzisku C Evolution i po odkręceniu manetki przyspieszamy w ciszy - do bólu liniowo i powtarzalnie. Charakterystyka silnika elektrycznego sprawia, że z miejsca katapultujemy się wyprzedzając wszystkich innych na światłach, a gdy nawierzchnia jest choćby minimalnie wilgotna lub nierówna, jedynym dźwiękiem poza cichym świstem silnika jest „chrobotanie” kontroli trakcji, która niweluje poślizgi tylnego koła. System ten działa również jak ABS gdy hamujemy silnikiem. Oczywiście ABS również jest tu obecny.
Ciężki „bak”
C Evolution, w porównaniu do spalinowych konstrukcji cierpi na nadwagę - waży aż 270 kg, czyli tyle ile duży motocykl. Masa baterii robi swoje, dlatego manewrowanie tym jednośladem może być z początku dość ciężkie, zwłaszcza jeśli jedyne do czego przymierzaliśmy się do tej pory to rower - w końcu C Evo jest dostępne również dla kierowców bez żadnego doświadczenia.
Nie bez znaczenia jest również szerokość motocykla. W najszerszym miejscu, czyli na wysokości lusterek, BMW mierzy blisko 95 cm - to, w połączeniu z wysoką masą własną utrudnia przeciskanie się między innymi samochodami w korku. Skuter wymaga nieco praktyki by poruszać się nim z łatwością.
Prowadzenie
Ociężałość zdaje się znikać gdy rozpędzimy się nieco i zjedziemy na kręte drogi. C Evolution prowadzi się pewnie, jest sztywne i zwarte (zupełnie jak samochody BMW). Komfort również jest przyzwoity, zwłaszcza na poprzecznych nierównościach, które mocno wstrząsają większością mniejszych skuterów. BMW pozostaje niewzruszone i dba o to, by jazda była bezpieczna.
Do dyspozycji mamy 4 tryby jazdy. Eco Pro, Dynamic, Sail i Road.
Swoją przygodę zacząłem oczywiście od tego pierwszego. Po części w wyniku ostrzeżeń kolegi, który wydawał mi skuter (uważaj, bo naprawdę szybko się zbiera!) ale też dlatego, że odebrałem go z „połową baku”. Czyli 47 km pozostałego zasięgu.
Okazało się, że C Evolution lubi miejski tryb jazdy - przy wyższych prędkościach zapas prądu topnieje znacznie szybciej, a po drugie, w trybach Eco Pro i Dynamic bardzo skutecznie odzyskuje energię podczas hamowania silnikiem. W praktyce nie trzeba tu za często używać hamulców, bo mimo swojej masy, skuter bardzo szybko zwalnia gdy zwolnimy manetkę. Jeśli jednak zajdzie potrzeba, dwie tarcze hamulcowe z przodu stosunkowo szybko zatrzymają ciężki skuter, czemu będzie towarzyszyło głębokie „nurkowanie”. Fizyki jednak nie da się oszukać.
Ośmielony wolno spadającym zasięgiem i stopniowym nabieraniem wprawy, włączyłem tryb Dynamic, dodałem więcej gazu i po chwili zrozumiałem o czym była mowa podczas wydawania jednośladu. Ten skuter przyspiesza jak szalony! I jest to wciągające jak diabli, bo tego samego dnia jeszcze 2 razy specjalnie wychodziłem z domu, by nacieszyć się jazdą i przyspieszeniem C Evolution. Pewnie myślicie, że pierwszy raz miałem kontakt z tak szybkim jednośladem? Dokładnie - macie rację. Ale, jak już wspominałem na początku - osiągi elektrycznego "maxiskutera" robią wrażenie nie tylko na takich żółtodziobach jak ja. Bardzo przyjemne uczucie.
Wróćmy jednak do trybów jazdy. Do dyspozycji mamy jeszcze Road (Dostępna pełna moc, umiarkowane hamowanie silnikiem) i Sail (Dostępna pełna moc, minimalne hamowanie silnikiem). Moim domyślnym wyborem był Dynamic, głównie dlatego, że mogłem zarówno z pełną mocą przyspieszyć w razie potrzeby (lub ochoty) ale i miałem do dyspozycji maksymalne hamowanie silnikiem, które dodawało w podbramkowych sytuacjach kilka cennych procentów baterii.
Na co dzień
Moje 190 cm wzrostu wystarcza, by na postoju podeprzeć się wygodnie pełną stopą, jednak niższy jeździec będzie musiał liczyć się z koniecznością podpierania się palcami. O jeździe w klapkach nie ma mowy! Siedzisko pasażera jest ustawione jeszcze wyżej, bo na wysokości niemalże metra nad ziemią. Wygoda na głównym miejscu - bez zarzutu. O pasażera skuter BMW dba odrobinę mniej i nie oferuje żadnego dodatkowego podparcia lędźwiowego. Przewidziano tu również możliwość przyjęcia nieco bardziej komfortowej pozycji z nogami opartymi na ukośnych podnóżkach, bliżej przedniego koła skutera. Przydaje się to na nieco dłuższych odcinkach bez zatrzymywania.
Po nabraniu wprawy C Evolution można manewrować nawet w ciasnych miejscach. Jeśli chodzi o parkowanie, mamy do dyspozycji bieg wsteczny - bardzo przydatny przy tej masie.
Gdy zaparkujemy, wystarczy rozłożyć boczną stopkę, która zadziała jak hamulec postojowy i wyłączy możliwość przypadkowego przyspieszenia, co jest w przypadku bezgłośnego elektryka szczególnie cenne.
Praktyczność C Evolution stoi na przeciętnym w tej klasie poziomie. Baterie zajmują tu sporo miejsca, dlatego do dyspozycji mamy tu jeden większy schowek (na kask), w którym rozpycha się jednak słusznych rozmiarów ładowarka. Przy całkiem realnym zasięgu 100 km nie ma jednak konieczności zabierania jej ze sobą wszędzie gdzie się da. Oprócz głównego schowka pod siedzeniem pasażera, mamy jeszcze schowek obok prawego kolana. Jest na tyle głęboki, że mniejsze przedmioty mogą w nim „przepaść” i ich odnalezienie będzie wymagało postoju. Po lewej stronie nie ma schowka, a gniazdo do ładowania. Skutera, nie telefonu. Jeśli ktoś chce korzystać z nawigacji w telefonie, przyda się akcesoryjny uchwyt na telefon z ładowarką indukcyjną, bo na próżno szukać tu np. gniazda USB czy 12V.
Energooszczędny?
Warto wspomnieć, że ładowanie jest dość krótkie, bo ze zwykłego gniazdka domowego możemy „zatankować” do pełna w około 3,5 godziny. Doładowanie do 80% zajmie jednak niecałe dwie, więc jeśli tylko znajdziemy np. na parkingu sklepu gniazdko, nie będziemy musieli się martwić o zasięg nawet gdy mieszkamy na przedmieściach.
Oprócz zasięgu, rozbudowany komputer pokładowy na czytelnym, kolorowym wyświetlaczu głównym pokazuje średnie i chwilowe zużycie prądu, a także wskaźnik eko-jazdy.
Jedno małe "ale"
Każda entuzjastyczna recenzja musi zawierać w sobie łyżkę dziegciu, dlatego dochodzimy tu do ceny. BMW C Evolution jest bowiem dostępne od 61 tysięcy złotych. W konfiguratorze mamy możliwość dobrania opcji takich jak siedzenie komfortowe, podgrzewane manetki czy „zwiększony zasięg”, czyli opcjonalne zwiększenie maksymalnego dystansu ze 100 do około 135 km. Każda opcja swoje kosztuje, więc przy „planie maksimum” można wywindować cenę do niemal 70 tysięcy złotych.
Czy warto? Frajda z jazdy jest ogromna, nie znajdziecie również drugiego tak szybkiego jednośladu, którym możecie legalnie się poruszać mając prawo jazdy kategorii B. Ale ponad 60 tysięcy złotych to wciąż bardzo dużo. Oszczędności na benzynie nie są wystarczającym argumentem, ale frajda? Kto wie, ja bardzo chętnie powtórzę przy najbliższej okazji swoje spotkanie z C Evolution.
Podsumowanie
Czy warto? Frajda z jazdy jest ogromna, nie znajdziecie również drugiego tak szybkiego jednośladu, którym możecie legalnie się poruszać mając prawo jazdy kategorii B. Ale ponad 60 tysięcy złotych to wciąż bardzo dużo. Oszczędności na benzynie nie są wystarczającym argumentem, ale frajda? Kto wie, ja bardzo chętnie powtórzę przy najbliższej okazji swoje spotkanie z C Evolution.