Odkryto zabytkowe BMW E46 Compact z lat czterdziestych. Czekaj, co?

Przed Wami unikalny powojenny prototyp BMW E46 Compact, który wypłynął na drogi. To idealny przykład na to, że bawarscy inżynierowie zawsze byli o krok przed konkurencją.

Internet obiegły zdjęcia, które prezentują unikalny samochód, wyprzedzający swoje czasy. To BMW E46 Compact, czyli model, który doskonale znacie. Tutaj jednak mamy do czynienia z jego retro-prototypem, który powstał najprawdopodobniej w latach czterdziestych dwudziestego wieku. Widać oczywiście cały przekrój starych rozwiązań, ale spod nich wyłania się design przyszłości. Patrzcie jak długo Niemcy musieli czekać, aby pokazać światu produkcyjną wersję tego auta!

Oczywiście żartujemy sobie, to po prostu BMW E46 Compact, które zostało poddane kuracji "młotka i szlifierki"

Stylistyka tego samochodu przywodzi na myśl wynalazki Mitsuoki. To chyba jedyne skojarzenie, jakie można mieć patrząc na ten projekt. Ktoś z dużym zapałem wpasował tutaj nie tylko nowy zderzak z wielkim grillem, ale także przebudował całą maskę, aby pasowała do nowej linii pasa przedniego. Co więcej, nie zabrakło tutaj chromowanego... zderzaka. Tak, zamontowanego na zderzaku. Podwójne bezpieczeństwo? Być może!

Tył również nie obszedł się bez zmian. Pożegnano tutaj rejestrację na pokrywie bagażnika, a jej miejsce zajęło koło zapasowe. Tutaj także postawiono na chromowany zderzak na zderzaku, dodający "retro-stylu".

BMW E46 Compact retro

Szkoda, że nie ma zdjęć wnętrza, bo z pewnością jest równie oryginalne

Ktoś miał tutaj szalony pomysł i odważył się na przekucie go w rzeczywistość. Ktokolwiek za tym stoi, ma nasze wyrazy uznania - w końcu trzeba było się solidnie napracować, aby połączyć ze sobą te elementy, zwłaszcza z przodu.

Można śmiało obstawiać, że pod maską jest raczej jeden z mniejszych silników, czyli rzędowa czwórka. Niemniej w tym modelu można było znaleźć fabrycznie też bardzo fajne i mocne rzędowe szóstki, oferujące blisko 200 KM. W takim wydaniu BMW E46 Compact stawało się naprawdę przyjemnym hothatchem, do tego wyposażonym w napęd na tylną oś.

Nikogo nie powinno więc dziwić to, że tak wiele osób wybiera ten samochód do zabaw na torze i do driftu. Kto wie, może ten egzemplarz z Ukrainy też skończy w podobny sposób. Byłby to na pewno egzotyczny widok na torach wyścigowych.