BMW i7 lata bokiem w Szwecji. To wbrew pozorom ważny test
Niemiecka marka po raz pierwszy oficjalnie chwali się BMW i7. Elektryczne wydanie topowej limuzyny jest obecnie testowane w Szwecji, gdzie przechodzi wymagające próby przy bardzo niskich temperaturach.
Każda marka ma swoje własne podejście do elektryfikacji. Mercedes na przykład tworzy osobną gamę modelową, wyróżniającą się zastosowanymi technologiami i unikalnym designem. Audi z kolei stawia na auta o podobnej stylistyce, ale jednak niezależne od wariantów spalinowych. Marka z Monachium obrała z kolei zupełnie inną drogę. Nowe BMW i7, czyli elektryczne wydanie nadchodzącej "siódemki" będzie w zasadzie tym samym samochodem. Jedynie detale staną się wyróżnikami wariantu na prąd. Skąd taka koncepcja?
BMW i7 ma być po prostu kolejnym wydaniem Serii 7
Chodzi o maksymalne zbliżenie do siebie gamy spalinowej i elektrycznej, aby klienci mogli łatwiej i chętniej przesiąść się do auta na prąd. Poza tym niemiecka marka szykuje naprawdę solidne auto, które swoją specyfikacją będzie imponować.
Wiele rozwiązań zostanie tutaj przeniesionych z BMW iX. Z tym autem i7 najprawdopodobniej dzielić będzie chociażby baterie. Topowa może oferować nawet 111,5 kWh pojemności brutto, co przełoży się na sięgający 600 kilometrów zasięgu na jednym ładowaniu.
Poza tym BMW nie będzie oszczędzało tutaj na koniach mechanicznych. Topowa limuzyna może i nie porwie swoim dźwiękiem, ale osiągami zaskoczy wiele innych aut. Do tego na tapecie może być tutaj wersja M60, która niebawem dołączy też do oferty BMW iX. Ta ma oferować ponad 600 KM, co będzie ciekawym doświadczeniem w tak wielkiej limuzynie. Oczywiście porównania do modelu M760i V12 będą się pojawiać, aczkolwiek elektryczne "M60" ciężko będzie uznać za bezpośredniego następcę kultowego V12.
BMW i7 - test na lodzie i w niskich temperaturach to podstawa
Niemcy przykładają ogromną wagę do sprawności tego auta w każdych warunkach. Kluczową kwestią jest zachowanie możliwie największego zasięgu i solidnej wydajności nawet przy dużych mrozach. Auta bardzo często testuje się w szwedzkim Arjeplog, gdzie jest jedna z największych baz ośrodków badawczych.
Oprócz normalnych jazd w niskich temperaturach (obecnie temperatura spada tam do około -25 stopni), BMW i7 jest też katowane na zamarzniętym jeziorze, gdzie często "lata bokiem". Po co? W takich testach kluczową kwestią jest odpowiednie dostrojenie działania całego napędu. Dwa silniki elektryczne (na obu osiach) muszą być w idealnej harmonii. Kontrolowany poślizg pozwala na odpowiednie zsynchronizowanie ich pracy, zapewniając najlepszą trakcję i idealne właściwości jezdne.
BMW i7 wciąż nosi maskowanie
Pod nim kryją się jeszcze tymczasowe światła przednie i tylne. Wszystko wskazuje więc na to, że Niemcy wodzą nas za nos i skrzętnie ukrywają finalną stylistykę "siódemki". Oficjalna premiera tego auta w wersji spalinowej powinna mieć miejsce w przyszłym roku - najpierw w formie konceptu, a później w wydaniu produkcyjnym.