BMW i8 to jedno z najlepszych aut w historii marki. Wyprzedziło swoje czasy
Nie można nazwać go supersamochodem, choć swoim wyglądem nie ustępuje Ferrari. BMW i8 to unikalny projekt, który wyprzedził swoje czasy. Teraz, po zakończeniu produkcji, zasługuje na szczególną uwagę - to pewny materiał na cenionego klasyka.
Od premiery tego auta minęło 8 lat, a mimo to wciąż wygląda świeżo i atrakcyjnie. A to niezwykły wyczyn, gdyż pierwszy koncept zapowiadający BMW i8 ujrzał światło dzienne 13 lat temu. Uwierzycie w to? Smartfony dopiero przedzierały się do mainstreamu, iPhone wychodził na rynek w swoim "trzecim" wydaniu o oznaczeniu 3GS, a fotel prezydenta USA George Bush przekazywał Barackowi Obamie.
W ubiegłym roku i8 zakończyło swoją karierę na rynku - ale nie oznacza to, że czas o nim zapomnieć. Ba, to doskonały moment aby rozważyć zakup tego samochodu, gdyż ma on w sobie ogromny potencjał na status klasyka.
BMW i8 nie można nazywać supersamochodem. To genialne GT
Niemcy tworząc ten samochód zdecydowali się na dość nietypowe połączenie wielu cech. Przede wszystkim stylistyka i8 na swój sposób nawiązywała do kultowego BMW M1, które wciąż pozostaje jedynym supersamochodem w historii marki.
Można śmiało powiedzieć, że sylwetka i8 ma już 13 lat. BMW jakimś cudem przepchnęło ten projekt przez dział księgowości i zachowało niemal wszystkie charakterystyczne elementy z prototypów w wersji produkcyjnej. A to jest nie lada wyczyn, gdyż ten samochód jest pełen nietypowych linii i unikalnych kształtów.
Zacznijmy jednak od kluczowej kwestii, czyli od konstrukcji samego auta. Niemcy zdecydowali się na stworzenie "wanny" z włókna węglowego, czyli lekkiego monokoku, będącego bazą dla całego auta. To jedna z tych cech, które łączą ten model z rasowymi supersamochodami.
Pewnym nawiązaniem do takich pojazdów jest też wprowadzenie otwieranych do góry drzwi. Muszę przyznać, że wyglądają one fantastycznie, ale ich praktyczność jest mocno ograniczona - zwłaszcza w mieście. Sam stałem się ofiarą zbyt ciasnego parkowania, przez co musiałem wykonywać zaawansowaną jogę na środku ruchliwej ulicy, próbując wcisnąć się w fotel przez wąską szparę, pokonując po drodze szeroki jak diabli próg.
Wróćmy jednak do kluczowych kwestii. Na monokoku i centralnie umiejscowionym silniku ścieżka BMW i8 i aut takich jak produkowany wówczas McLaren 12C rozchodzą się. Wszystko ze względu na to, że marka z Monachium postawiła na bardzo kontrowersyjny zespół napędowy w tym aucie.
Trzy cylindry, półtora litra, bateria. BMW zaskoczyło rynek
Przed wszystkim nikt nie spodziewał się, że ten samochód trafi do produkcji. Nikt nie przewidział też, że BMW faktycznie postawi na zaprezentowany w prototypie hybrydowy napęd, którego sercem był 3-cylindrowy silnik.
Wiele osób myślało, że taki zestaw nie może działać dobrze. Nic bardziej mylnego. Z 3-cylindrowej jednostki 1,5 wyciśnięto 228 KM, zaś silnik elektryczny dokładał 131 kolejnych koni (w późniejszych egzemplarzach jednostkę elektryczną podkręcono o kilkanaście KM). W efekcie pod prawą stopą dostawaliśmy blisko 360 KM trafiających na wszystkie cztery koła.
Mało? Patrząc na papier - owszem. Warto jednak pamiętać, że dzięki zastosowaniu lekkich materiałów w konstrukcji auta, jego masa wynosiła tylko 1485 kilogramów, a gotowe do jazdy auto ledwo przekraczało 1500 kg. I to pozwalało mu na osiągnięcie setki w 4,6 sekundy, co było naprawdę dobrym wynikiem.
Wszystko to działo się w luksusowej atmosferze. BMW i8 uwielbia autostrady
Mój pierwszy kontakt z tym samochodem miał miejsce w 2016 roku. Spodziewałem się spotkania z męczącym i sztywnym samochodem, a dostałem w swoje ręce pojazd, który wręcz zachęca do pokonywania długich dystansów.
Jak już uda Wam się z gracją "wpaść" do wnętrza, to z pewnością będziecie chcieli tutaj zostać na długo. Fotele są wygodne i nie mają nic wspólnego z wyczynowymi kubełkami. "Leżąca", typowa dla supersamochodów pozycja za kierownicą, przyjemnie relaksuje i zupełnie nie męczy w długiej podróży. Miejsca w kabinie jest zadziwiająco dużo, a awaryjna "ławka" z tyłu pełni rolę dodatkowego bagażnika. Tak naprawdę ciężko jest się tutaj do czegokolwiek przyczepić.
Zresztą właściwości jezdne także mnie nie zawiodły - choć jest to bardzo specyficzne auto, które trzeba dobrze poznać. Wszystko to za sprawą wąskich przednich opon.
Chodziło tutaj o uzyskanie możliwie największej wydajności napędu hybrydowego (celem było bardzo niskie zużycie paliwa).
W efekcie przednia oś potrafi szybko zgubić przyczepność. Remedium ma być dołączany napęd elektryczny, aczkolwiek ten potrafi wejść do akcji z lekkim opóźnieniem. W efekcie lekka nadsterowność potrafi szybko zamienić się w podsterowność, gdyż przednia oś dostaje solidny kopniak mocy i momentu obrotowego w najmniej oczekiwanym momencie. Późniejsze modele zyskały lepsze oprogramowanie, które wyraźnie zniwelowało tę cechę.
Niskie zużycie paliwa, świetna dynamika, duży zasięg - ten samochód dał się lubić
Tym, co zapadło mi w pamięć, była oszczędność tego auta. Choćbym bardzo się starał, to w trasie, przy prędkościach autostradowych, nie byłem w stanie przekroczyć zużycia paliwa na poziomie 8 litrów na setkę. I to nie oszczędzając pedału gazu, gdyż dynamika tego auta naprawdę nie zawodzi.
Owszem, jeśli spojrzymy na nią z perspektywy dzisiejszych hothatchy, to takie BMW i8 nie rzuci na kolana. Blisko 10 lat temu było to jednak naprawdę imponujący produkt, który pokazał, że ekologiczne myślenie o motoryzacji może iść w parze z emocjami.
Pamiętajcie, że BMW i8 jeździ też na samym prądzie
Do 2018 roku w i8 montowano mniejszą baterię, oferującą około 7,2 kWh pojemności. Wystarczało to jednak, aby pokonać około 30 kilometrów na jednym ładowaniu, co było naprawdę dobrym wynikiem w tamtym okresie.
Drobny lifting, który przeprowadzono przy okazji wprowadzenia na rynek fenomenalnej wizualnie wersji Roadster, wprowadził akumulator o pojemności blisko 12 kWh. Tutaj pokonanie 40 kilometrów na prądzie nie było już wyzwaniem. Dodatkowo zwiększono moc jednostki elektrycznej, dzięki czemu sprint do setki został skrócony o 0,2 sekundy.
BMW i8 będzie ciekawym klasykiem. Tylko jakiego egzemplarza szukać?
Jeśli nie boicie się ekscentrycznych wyborów, to i8 będzie strzałem w dziesiątkę. Za kilka lat wartość tych samochodów z pewnością wzrośnie, a skromna liczba egzemplarzy na rynku (wyprodukowano około 20 000 i8) sprawia, że podaż nie będzie ogromna.
Ja osobiście skupiłbym swoją uwagę na modelu i8 Roadster. Wygląda on nieziemsko i pozwala cieszyć się jazdą pod gołym niebiem. Poza tym wciąż wygląda niczym produkt wyciągnięty z filmu sci-fi. Przy okazji jest to też jeden z najlepszych projektów BMW ostatnich lat - zgrabny, stosowany i zapadający w pamięć.
Ile kosztuje używane BMW i8?
Obecnie za auto z większym przebiegiem, ale utrzymane w dobrym stanie, zapłacicie około 250 000 złotych. W tej cenie oferowane są auta z początku produkcji, czyli wyłącznie w wersji Coupe. Za roadstera trzeba zapłacić znacznie więcej - od około 400 000 złotych do nawet 650 000 złotych. W Polsce podaż takich wersji jest znikoma, ale za zachodnią granicą znajdziemy szeroki wybór egzemplarzy, także w bardzo ciekawych kolorach.
I tutaj pamiętajcie, że akcyza na ten samochód jest bardzo przyjazna dla portfela - wszak mówimy o samochodzie z silnikiem 1.5. Brzmi kusząco?