BMW M2 50d? Trzymajcie się mocno, takie auto istnieje
BMW M2 50d to nie jest nasz wymysł, a faktycznie istniejące auto. Stoi za nim ciekawa historia, a dopracowanie tego pojazdu naprawdę imponuje.
Diesle powoli znikają z rynku, ale nie oznacza to ich całkowitego końca. Niektórzy wciąż widzą w nich ogromny potencjał, tworząc na przykład taki wynalazek jak BMW M2 50d. Nie jest to jednak auto, które powstało w Monachium. To dzieło zespołu z Republiki Południowej Afryki, a celem projektu jest zbudowanie uniwersalnej maszyny, która nadaje się do codziennej jazdy, ale i nie podda się na torze, czy podczas startu w wyścigach górskich.
BMW M2 50d "urodziło się" jako 220d
Standardowe coupe z dieslem trafiło dość szybko w ręce zapaleńca, który postanowił całkowicie je przebudować, tworząc tym samym jeden z bardziej unikalnych projektów. Ideą było wciśnięcie tutaj silnika o oznaczeniu 50d, czyli 3-litrowej rzędowe szóstki z trzema sprężarkami. Choć to zadanie zdaje się być ogromnym wyzwaniem, to jednak tak naprawdę było stosunkowo proste. Właściciel tego auta zbudował już wcześniej jedno auto z dużym dieslem. Było to BMW Serii 1, do którego wciśnięto jednostkę o oznaczeniu 40d. Tamten samochód powstał z myślą o drag racingu, ale też stał się idealnym polem do eksperymentowania.
I to właśnie te eksperymenty pozwoliły na bezproblemowe wciśnięcie jednostki 50d. Odpowiednie pochylenie silnika sprawiło, że jednostka weszła tutaj bez większych modyfikacji w aucie i w samej konstrukcji motoru. To był jednak dopiero początek całej serii zmian, gdyż seryjna moc była daleka od satysfakcjonującej.
Przede wszystkim przebudowywany cały czas jest układ chłodzenia, korzystający z trzech chłodnic. Do tego dopasowywane są ustawienia chłodzenia sprężarek, tak aby wydajność auta nie spadała po kilku okrążeniach na torze. W obecnym ustawieniu BMW M2 50d generuje 580 KM i blisko 1100 Nm momentu obrotowego (przy doładowaniu 3,2 bar). Moc przenoszona jest na tylną oś za pośrednictwem automatycznej skrzyni biegów z BMW 330d, odpowiednio wzmocnionej. Wał napędowy oraz wiele elementów przeniesienia napędu także pochodzi z tego samochodu.
Ciekawostką jest też zastosowanie instalacji nitro i wtrysku wody/metanolu. Po co? Oczywiście dla większej mocy. "M2 z dieslem" ma być wołem roboczym do każdego sportu, także do drag racingu. A właśnie tutaj dodatkowe konie mechaniczne przyjadą się najbardziej. Całą instalacją steruje osobny komputer, a różne mieszanki pozwalają na dopasowanie "strzału" do konkretnej sytuacji.
Ten projekt jest cały czas rozwijany
Obecne stadium można nazwać przejściowym. Właściciel auta wciąż szuka optymalnych ustawień, tak aby jednostka nie przegrzewała się, a turbiny nie osiągały zbyt wysokiej temperatury. Trzeba przyznać, że praca włożona w ten pojazd imponuje. Z seryjnego nadwozia nie ostało się tutaj niemal nic. Poszerzone nadkola i zderzaki pochodzą z modelu M2, zaś maska i pokrywa bagażnika ze spoilerem to stworzone od podstaw elementy z włókna węglowego. Dopasowano je do tego auta w taki sposób, aby obniżyć jego masę i jednocześnie zapewnić odpowiednie chłodzenie silnika (w przypadku maski). W kabinie znajdziemy z kolei fotele z BMW M3, które łatwo można zamienić na torowy homologowany fotel kubełkowy.
Czy jest to szalony pomysł? Bez wątpienia, ale na pewno nie nazwalibyśmy go bezsensownym. Diesel ma swoje zalety i jak widać można je wykorzystać także w motorsporcie. Zresztą najlepszym przykładem były zwycięskie auta z Le Mans, czyli bolidy Audi i Peugeota, wykorzystujące wysokoprężne silniki.