BMW niespecjalnie martwi się o silniki spalinowe. Niemcy mają plan, całkiem sprytny
Gdy niemal wszystkie marki w Europie przebijają się w ustalaniu momentu, w którym pożegnają silniki spalinowe, BMW... dalej nad nimi pracuje. Marka z Monachium nie tylko nie spieszy się z pożegnaniem takich jednostek, ale także szykuje ich nowe wersje. I to brzmi jak bardzo sprytny plan.
Wycofywanie z oferty silników spalinowych to obecnie jeden z najczęściej poruszanych tematów. Kolejne marki ustalają daty, które przyniosą wielką zmianę w ofercie. Jak się jednak okazuje są jeszcze wyjątki, które opierają się takiemu kierunkowi zmian. Wśród nich jest BMW, które postawiło na zupełnie inny schemat działania - i zdaje się to być ciekawym pomysłem.
Otóż BMW stawia na elektryfikację, ale nie rezygnuje z silników spalinowych
Większość firm, które w latach 2028-2033 chcą całkowicie pozbyć się aut spalinowych z oferty, przestaje już rozwijać do nich jednostki spalinowe. Chodzi oczywiście o przeniesienie inżynierów do innych projektów i inwestowanie w elektromobilność.
Jakby nie patrzeć z perspektywy regulacji unijnych taki ruch ma sens. Nie wszyscy twierdzą jednak, że w pełni elektryczna motoryzacja przyjdzie tak szybko. W Monachium niezmiennie trwają prace nad nowymi silnikami benzynowymi i wysokoprężnymi.
Co więcej, mowa tutaj o jednostkach 4 i 6-cylindrowych, tworzonych z myślą o SUV-ach. Zapewne zyskają one wsparcie w postaci systemu hybrydowego (raczej w wydaniu "z gniazdkiem"), aczkolwiek i tak brzmi to ciekawie.
BMW twierdzi, że przed nami jeszcze co najmniej 12 lat z samochodami spalinowymi. Na rynku wciąż jest zapotrzebowanie na takie pojazdy, a Niemcy chcą po prostu oferować klientom to, co najlepsze.
Co więcej, osoby decydujące się na auta tej marki, dostają ciekawy wybór. Kluczowe modele, takie jak Seria 5 i Seria 7, pod jednym dachem łączą wersje spalinowe i elektryczne. Każdy może więc wybrać dokładnie to, czego potrzebuje.
Marka z Monachium nie chce też ogłaszać dokładnej daty wycofania aut spalinowych z oferty w Europie
Myślę, że jest to kwestia niepewności na rynku i zmian, które wciąż zachodzą w gospodarce. Być może w najbliższych latach dojedziemy do punktu, w którym dojdzie do kolejnej dużej zmiany w strategii elektryfikacji.
Na przykład może dojść do opóźnienia unijnego zakazu o 5 lat. Wówczas BMW zyskuje przewagę w postaci nowych, czystych i ekonomicznych jednostek napędowych w ofercie. A to jest coś, co może być niebawem na wagę złota.