Jakie to BMW? Prawidłowa odpowiedź brzmi: tak. Włókno szklane i szpachla mają się świetnie
Mamy rok 2023 i wydawać by się mogło, że czasy takiego tuningu są już za nami. Cóż, nie wszędzie. To BMW Z3 potraktowano w wyjątkowo okrutny sposób, choć trzeba przyznać, że w projekt włożono dużo wysiłku. Szpachli i włókna szklanego także.
Czasy Auto Tuning Show, pism pokroju Maxi Tuning i GT, a także wielkich zlotów są już dawno za nami. Teraz kultura modyfikowania samochodów zmieniła się nie do poznania. Nikt już nie robi "Lambo Doors" i nie wrzuca wielkich poszerzeń nadwozia. Małym wyjątkiem jest Mansory, ale tutaj mówimy o nieco innej lidze. Europa zmieniła się pod tym kątem nie do poznania, ale są jeszcze miejsca, w którym "stary tuning" ma się świetnie. I to BMW Z3 padło jego ofiarą.
Tak, wbrew pozorom to jest BMW Z3. Z zewnątrz trudno je jednak rozpoznać
Z oryginalnego auta pozostała w zasadzie bryła samochodu. Całą karoserię obudowano nowymi panelami, które zyskały zupełnie inne przetłoczenia. W efekcie klamki są ulokowane w przedziwny sposób, a pas przedni przyozdobiły światła z Serii 3 F30. Tył także zyskał nowe światła, które chyba miały nawiązywać do Z3 Coupe. Ewidentnie jednak coś tutaj nie wyszło.
Jakby tego było mało, całość dopieszczono elementami z "włókna węglowego". To tylko nakładki z włókna szklanego, które pokryto odpowiednią hydrografiką i folią. Bezbłędny jest tutaj tylny spoiler, który wygląda niczym rączka z wózka sklepowego, dopasowana do pokrywy bagażnika. Może to jakieś ułatwienie dla osób, które chciałyby pchać ten samochód?
Przynajmniej lakier wygląda nienajgorzej. Odcień Apple Red Candy ma nawiązywać do protypowego BMW Z4 Zagato Coupe z 2012 roku. Można odnieść wrażenie, że cały projekt w pewien sposób miał imitować właśnie ten samochód (tylko w wersji Roadster), aczkolwiek efekt końcowy jest daleki od dzieła Włochów i Niemców.
Na szczęście to Z3 mieszka na drugim końcu świata
A dokładniej w Indonezji. Jak widać są jeszcze miejsca, w których taki tuning ma się całkiem nieźle i znajduje amatorów. Poza tym najważniejsze jest to, aby właściciel tego samochodu był z niego zadowolony. Z doświadczenia wiemy jednak, że takie projekty szybko kończą pod płotem, bo nikt nie chce ich kupować. Wcale nas to nie dziwi.