Uruchomienie bolidu F1 wymagało kilku godzin pracy. Zobaczcie jak obudzić do życia kultowe V10
Lata temu praca przy bolidach F1 wymagała cierpliwości i czasu. Wiecie, że uruchomienie takiego auta z silnikiem V10 trwało nawet 2-3 godziny? Zobaczcie co trzeba tutaj zrobić, aby obudzić do życia silniki, które zapisały się jako jedne z najlepiej brzmiących w historii motorsportu.
Wiele osób twierdzi, że era bolidów F1 z silnikami V10 była najlepsza. Wyścigi fundowały nam widowiskową rywalizację, a brzmienie tych jednostek hipnotyzowało i ogłuszało. Nim jednak obudziły się one do życia, cały sztab mechaników musiał przygotować taki samochód do odpalenia. Czasami mogło to trwać nawet 3 godziny.
Dlaczego potrzeba na to tyle czasu? Zobaczcie sami.
Stare bolidy F1 były mniej skomplikowane pod kątem elektroniki na pokładzie, ale wymagały ogromnej wiedzy mechanicznej
W dużej mierze był to efekt wyciśnięcia z silników spalinowych stu procent możliwości. Efekty były widoczne na torze, ale wymagały pewnych poświęceń.
A takimi było właśnie uruchomienie pojazdu. Obecnie jest to dużo prostszy proces, a kierowcy mogą to zrobić z poziomu kokpitu. Oczywiście zespoły przygotowują wcześniej te auta w specjalny sposób, aczkolwiek jest on dużo prostszy.
Tymczasem cofnijmy się do lat dziewięćdziesiątych i do ery silników V10. W szczycie swojego rozwoju osiągały one blisko 1000 KM i kręciły się do absurdalnych 19 200 obrotów.
Proces uruchamiania rozpoczyna się od rozebrania obudowy silnika i podpięcia specjalnej grzałki, która wtłacza odpowiednio ciepły płyn chłodniczy. Ten jest podpinany do obydwu chłodnic (po lewej i po prawej stronie), po czym cyrkuluje pod ciśnieniem po całym układzie.
Taki proces pozwala osiągnąć odpowiednią temperaturę silnika, umożliwiającą przejście do kolejnych etapów uruchamiania bolidu. Co więcej, czas podgrzewania silnika zależał oczywiście od warunków atmosferycznych i mógł mocno się wydłużać przy gorszej pogodzie.
Po osiągnięciu odpowiedniej temperatury, silnik operuje w wąskim "okienku termicznym"
Kluczowe jest więc utrzymanie tej temperatury przy kolejnych krokach. A tym jest "obrócenie" silnika - za pomocą specjalnej śruby, aby wprowadzić lekką cyrkulację oleju. Auto podpinane jest też do specjalnego komputera, który steruje prostym sterownikiem silnika.
Kliknij tutaj, aby zobaczyć film, który wyjaśnia jak wyglądał proces uruchamiania bolidu F1 z silnikiem V10 - WIDEO
Historyczne bolidy z silnikami V10 używają do tego celu laptopów z Windowsem 95, do tego starych konstrukcyjnie. Zbyt szybki laptop "wyprzedziłby" samochód i podawał niewłaściwe dane.
Jednocześnie z systemu hydraulicznego wypychane jest powietrze, które mogło się tam pojawić. Auto podpięte jest pod zewnętrzne pompy, napędzające cały układ. To samo tyczy się paliwa i zasilania - zewnętrzna pompa paliwa uruchamia obieg paliwowy przed odpaleniem silnika, zaś mały generator zasila cały samochód.
Przed uruchomieniem dokładnie weryfikuje się ciśnienie w układzie hydraulicznym
Jest on absolutnie kluczowym elementem układanki, gdyż steruje zaworami i wieloma innymi kluczowymi funkcjami. Dzięki temu silnik może pracować w odpowiedni sposób.
Ostatnim etapem jest włożenie zewnętrznego startera w otwór, który łączy skrzynię i wał korbowy, pozwalając na rozruch.
Mechanik za pomocą zewnętrznego pilota, podpiętego do komputera, może robić przygazówki i sterować przepustnicą. Pozwala to na ustawienie silnika. Z poziomu laptopa ustawia się mapy silnika, kąt wyprzedzenia zapłonu, ciśnienie oleju, sposób działania wtryskiwaczy, a nawet pracę skrzyni biegów (w tym "odcinkę"). Ustawienia dopasowuje się do toru i do upodobań kierowcy.
W takim zestawie samochód pracuje kilkanaście minut, nim osiągnie idealną temperaturę do pracy. Następnie mechanicy odpinają bolid F1 i wysyłają go na tor. W razie potrzeby proces można powtórzyć, aczkolwiek zmiana ustawień komputera wymaga długiego postoju.
Dlaczego nie można było uruchomić takiego auta z "zimnym" silnikiem?
Wszystko ze względu na jego wyczynowy charakter. Po prostu start na zimno doprowadziłby do natychmiastowych uszkodzeń takiej konstrukcji. Pamiętajcie, że to były czasy, gdy dopiero debiutowały ograniczenia liczby jednostek. Teraz mamy 3 silniki na sezon, wówczas pierwszy limit wyniósł dwa silniki... na wyścig.