Oto tańsza alternatywa dla Bugatti Tourbillon. Wciąż musicie być jednak obrzydliwie bogaci
Jeśli nie samochód z V16, to może chociaż zegarek udałoby się kupić? Nic z tych rzeczy. Ten model jest inspirowany Bugatti Tourbillon i kosztuje krocie. Ma za to model silnika V16, który obsługuje cały mechanizm.
Producenci najbardziej luksusowych samochodów chętnie współpracują z manufakturami tworzącymi ekskluzywne zegarki. To przedłużenie ich działalności i idealna metoda na zadowolenie wymagających klientów. Niektórzy mocno utożsamiają się z marką, którą wybierają - i chcą "nosić ją" na sobie. Tak też jest w przypadku zegarka Jacob&Co Bugatti Tourbillon, nawiązującego w idealny sposób nie tylko do auta, ale też do jego nazwy.
Jacob&Co Tourbillon ma cechy nowego Bugatti i korzysta z tego unikalnego systemu, niwelującego wpływ grawitacji na działanie zegarka
A wszystko po to, aby idealnie mierzyć czas. Piękne, nieprawdaż? Taki Tourbillon to jednak droga zabawa dla najbardziej wymagających klientów. Projekt tego zegarka narodził się w 2022 roku, kiedy to Bugatti odezwało się do swojego stałego partnera ze Szwajcarii.
Obie firmy przez ponad rok pracowały nad nowym zegarkiem, łącząc w nim kluczowe cechy nadchodzącego modelu. Jedną z nich jest chociażby wkomponowany w cały układ silnik V16, który raz na 20 sekund wykonuje pełny cykl pracy. Wygląda to niesamowicie i zwraca uwagę każdego.
Tarcze także nawiązują do nowego zestawu zegarów, a sam kształt ma być inspirowany linią Tourbillona. Oczywiście takie zegarki produkuje się ręcznie, a każdy element jest tutaj wykonany z niezwykłą starannością.
Nikogo nie powinno więc dziwić to, że Jacob&Co wyprodukuje tylko 150 takich zegarków
A to oznacza, że nie każdy nabywca nowego Bugatti będzie mógł się nim cieszyć. Cena robi wrażenie - według nieoficjalnych informacji wynosi 320 000 euro, czyli blisko 1,4 miliona złotych. A wszystko to do noszenia na nadgarstku.
Świat tych małych urządzeń rządzi się jednak swoimi prawami, a wybrane modele szybko zyskują na wartości. Niektórzy kupują je więc nie tylko z powodów estetycznych i dla "lukusu", ale także myśląc inwestycyjnie. W czasach pandemii rynek zegarków eksplodował, a ceny poszybowały w górę. Teraz wszystko wróciło do normy, ale wybrane dzieła wciąż osiągają zawrotne kwoty. Czy tak będzie też w przypadku tego Tourbillona? To bardzo prawdopodobne - tym bardziej, że poprzedni zegarek z silnikiem W16 także sprzedał się w ekspresowym tempie.