Byliśmy na prezentacji odświeżonego Mitsubishi ASX
Mitsubishi właśnie zaprezentowało w Polsce zmodernizowanego ASX-a. Bestseller marki przeszedł kilka kosmetycznych zmian, mających pozwolić mu powalczyć trochę dłużej o klientów. My jednak pytamy o sensowność takiego zabiegu, bo naszym zdaniem to już najwyższy czas na następcę.
Lata lecą, a konkurenci nie śpią. Powoli mija 6 lat od momentu wprowadzenia przez Mitsubishi na rynek bezpośredniego konkurenta dla Nissana Qashqaia. Nic dziwnego, że marka z trzema diamentami w logo podjęła rękawicę rzuconą przez innego japońskiego producenta - pomysł osadzenia kompaktowego hatchbacka na podwyższonym zawieszeniu, wyposażenia go w napęd na 4 koła i zabezpieczenia jego karoserii połaciami grubego plastiku chwycił od razu. Klienci masowo udali się do salonów firm oferujących takie pojazdy, a posiadanie crossovera w ofercie to teraz niemal wymóg unijny. I choć Mitsubishi ASX to bardzo udana konstrukcja - o czym mogą świadczyć słupki sprzedaży nie tylko w Polsce, ale i na świecie (aż 1 100 000 sprzedanych egzemplarzy) - czas robi swoje i rynek wymaga zmian. Czym więc Mitsubishi chce nas przyciągnąć do swoich salonów?
Rok modelowy 2017 to w przypadku Mitsubishi ASX nowy przedni pas nadwozia opracowany w oparciu o koncepcję Dynamic Shield, która zadebiutowała w zmodernizowanym Outlanderze. Dwie szerokie srebrne listwy zgięte w dwóch miejscach i przypominające swoim kształtem połamany bumerang mają stać się znakiem rozpoznawczym każdego nowego modelu Mitsubishi. A modele te będą, jeśli wierzyć informacjom przekazanym przez pracowników Mitsubishi Motors Polska. Ta wiadomość powinna ucieszyć wszystkich zaniepokojonych marazmem japońskiej marki. Przyznajemy, że Mitsubishi potrzebuje teraz odnowy, jak mało kto. Na szczęście już w przyszłym roku ofertę mają rozszerzyć dwa zupełnie nowe auta z segmentu SUV, które znamy na razie w formie konceptów. Można mieć wątpliwości, czy motyw Dynamic Shield zgrywa się z reflektorami zaprojektowanymi jeszcze według starej szkoły designerskiej Mitsubishi, ale auto zyskało nieco na nowoczesności. I o to głównie chodziło. Do tego znajdziemy teraz w zderzaku okrągłe światła do jazdy dziennej LED otaczające halogeny. Oprócz nowego przedniego pasa, zamiast klasycznej anteny na dachu "nowego" ASX-a wylądowała płetwa.
Symboliczne zmiany objęły także wnętrze. Samochód lepiej wyciszono, co ma zapewnić większy komfort podróży. Popracowano także nad konstrukcją tylnej kanapy, która jest teraz znacznie wygodniejsza. Oprócz tego na pokładzie pojawił się wreszcie system inforozrywkowy, choć nie w każdej wersji wyposażeniowej. Nie mogliśmy jednak sprawdzić działania dotykowego ekranu w trakcie prezentacji prasowej, musimy więc poczekać na pierwsze testy. Reszta to detale takie, jak nowy kluczyk z pilotem, czy kontrolka niskiego stanu płynu do spryskiwaczy. Zamiast jazdy zaoferowano nam swego rodzaju wycieczkę odświeżonym ASX-em przy wykorzystaniu... wirtualnych gogli. To jednak pozwoliło nam raczej na zapoznanie się z nową technologią, a nie z wrażeniami z jazdy.
Samochód w konfiguracji na 2017 rok będziemy mogli dostać z trzema jednostkami napędowymi. Benzynową o pojemności 1,6 litra i mocy 117 KM oraz dwoma dieslami o pojemnościach 1,6 litra (114 KM) lub 2,2 litra (150 KM). Podstawowy, znany nam już bardzo dobrze benzyniak jest dostępny wyłącznie z napędem na przednią oś i zaledwie 5-biegową skrzynią manualną. Sytuacja lepiej przedstawia się w przypadku jednostek wysokoprężnych - przy silniku 1.6 moc może być przekazywana na wszystkie koła, a jednostka 2.2 jest standardowo parowana z automatyczną skrzynią biegów. Duet ten napędza wszystkie koła. W odświeżonym ASX-ie wzmocniono także strukturę nadwozia - aby polepszyć absorpcję energii zoptymalizowano kształt ośmiokątnej sekcji podłużnicy. Zwiększono także odstępy między przeglądami, które wynoszą teraz 20 000 kilometrów.
Zupełną nowością w gamie japońskiego crossovera są dwie edycje limitowane. Pierwsza z nich nazwa Cool Edition bazuje na specyfikacji Invite, ale odróżniają ją dwukolorowe 16-calowe obręcze aluminiowe i dość dziwny zabieg stylistyczny polegający na oklejeniu dachu, słupków bocznych, obudów lusterek i fragmentu tylnej klapy czarną matową folią. Na pierwszy rzut oka widać jednak, że ASX nie był projektowany z myślą o dwukolorowym nadwoziu i zwłaszcza na tylnym słupku takie połączenie wygląda po prostu źle. Na pocieszenie zamontowano we wnętrzu uchwyt na tablet dla pasażerów drugiego rzędu siedzeń i przeznaczone też dla nich podwójne gniazdo USB.
Druga wersja prezentuje się znacznie ciekawiej, co sugeruje już sama nazwa RalliArt. I choć samochód w tej specyfikacji nie odwołuje się do rajdowego dorobku marki, to rozpieszcza nas luksusem. Specjalną serię Mitsubishi ASX dostaniemy tylko z silnikiem 2.2 DiD AT. Odmianę RalliArt wyposażono w nową tapicerkę skórzano-materiałową z czerwonymi przeszyciami, sygnowaną logotypem RalliArt, 18-calowe aluminiowe obręcze kół, podświetlane nakładki na progach ze znaczkiem ASX, a także chromowane ramki nawiewów, głośników oraz srebrną, ozdobną listwę na tylnym zderzaku. Emblemat RalliArt umieszczono także na przednich błotnikach, pokrywie bagażnika samochodu i welurowych dywanikach we wnętrzu.
Ceny odświeżonego Mitsubishi ASX zaczynają się od 69 990 zł, a kończą na 139 990 zł. Samochody na rok modelowy 2017 są już dostępne w polskich salonach sprzedaży. My wyczekujemy jednak zapowiadanych na przyszły rok dwóch nowych modeli, które zdecydowanie poprawią sytuację marki.