Cadillac chce zrobić drogowego hypercara. Lepszego momentu nie mogą wybrać
Skoro ich wyścigowa maszyna odnosi sukcesy w klasie hypercar, to czemu by tak nie przekuć jej w drogowy model? Cadillac potencjalnie pracuje nad emocjonującym hipersamochodem. Co o nim wiemy?
- Amerykanie odnoszą spore sukcesy swoim wyścigowym Cadillakiem, który startuje w klasie LMH/LMDh
- Ta maszyna może być zalążkiem dla drogowego auta
- General Motors nie mówi "nie", co jest dobrą informacją
Ich samochód jest jednym z najpiękniejszych i najlepiej brzmiących hypercarów w klasie LMH/LMDh. Cadillac V-Series.R to maszyna, która wywołuje ogromne uśmiechy na twarzach wielu osób - zwłaszcza gdy do akcji wkracza silnik spalinowy. A mowa tutaj o 5,5-litrowym V8, które budzi się do życia w bardzo spektakularny sposób.
Kto wie, być może ta sama jednostka będzie powodować gęsią skórkę w prywatnych garażach. Amerykanie sugerują, że trwają prace nad drogowym hipersamochodem. Zobaczmy więc czego możemy spodziewać się po takiej maszynie.
Jeśli Cadillac stworzy drogowy hipersamochód, to będzie to wyjątkowa maszyna
Amerykańska marka wielokrotnie podchodziła do tego tematu. Jedną z najbardziej zaawansowanych koncepcji był model Cien, stworzony na 100-lecie marki. To było także nawiązanie do wyścigowego modelu Cadillac Northstar LMP, startującego w Le Mans.
To był naprawdę odlotowy samochód, z 7,5-litrowym V12, które pracowało za plecami kierowcy i pasażera. Choć General Motors zainwestowało sporo czasu i pieniędzy w ten samochód, to finalnie wyrzuciło projekt do kosza.
Powód był prosty - wysoka cena, niewielkie grono potencjalnych klientów (wtedy Cadillaki kojarzyły się z emeryckimi kanapami na kołach) i ogromne koszty rozwoju.
Teraz mają idealną punkt wyjścia
A jest nim właśnie wyścigowy model V-Series.R, który z powodzeniem radzi sobie w wyścigach długodystansowych w Europie (WEC) i w USA (IMSA). Jest to też wyjątkowa konstrukcja, która ucieszyłaby fanów drogich wyczynowych maszyn.
Mamy tutaj kombinację silnika 5.5 V8 (wolnossącego), o rozstawie cylindrów wynoszącym 90 stopni i jednostki elektrycznej. Oficjalnie taka specyfikacja w wyścigowym wydaniu oferuje 680 KM, ale potencjalnie drogowa wersja mogłaby być znacznie mocniejsza.
Podobną drogą idą inne marki. Ferrari szykuje "następcę LaFerrari", który garściami czerpie z wyścigowego 499P. Co więcej, Włosi stworzyli też model 499P Modificata dla klientów, którzy chcą poczuć się niczym kierowcy ich zespołów fabrycznych (plus AF Corse).
Pozostaje więc liczyć na to, że tym razem nikt się nie zawaha
Warto dodać, że rywalizacja w klasie LMH staje się coraz bardziej zacięta. W drodze są też kolejne marki, które niebawem do niej dołączą. Mowa tutaj między innymi o Astonie Martinie, szykującym wyścigową wersję modelu Valkyrie. Inni producenci też coraz baczniej przyglądają się możliwościom klasy LMH/LMDh. Jedno jest pewne - w wyścigach długodystansowych nudy nie ma.