Elektryczna "siódemka". Caterham planuje samochód na prąd
Caterham ogłosił, że powstanie replika słynnego Lotusa Seven zasilana z baterii. Przy zachowaniu założeń "siódemki" to może być ciekawy projekt.
Firmy Caterham nie trzeba nikomu przedstawiać. Ostatnio doszła do nas informacja, że firma została przejęta przez japoński VT Holdings i będzie dalej rozwijana. Teraz już wiemy, co rozumie przez to firma kierowana przez kierowcę wyścigowego Kazuho Takahashiego. To oczywiście uzupełnienie oferty o samochód elektryczny. Tak aby "zabezpieczyć przyszłość marki w czasach zelektryfikowanych samochodów"
Caterham nie planuje zmiany założeń
Nowy "elektryk" nie będzie innym samochodem, tak jak np. model 21. Będzie to inaczej zasilane wcielenie słynnej "siódemki". I choć samochód będzie zaprojektowany od nowa, to z aktualnym modelem Seven będzie dzielił znaczną część elementów.
Priorytetem jest zachowanie bardzo niskiej masy oraz parametrów jezdnych, co może być trudne, jeśli ma się tam zmieścić bateria. Dla oszczędzenia zbędnych kilogramów samochód będzie m.in. pozbawiony systemu rekuperacji.
po cichutku i bez dachu
Co ciekawe, wciąż toczą się losy wymiarów samochodów. Jak podkreśla CEO firmy, Graham Macdonald, nie podjęto ostatecznej decyzji, czy samochód będzie tak purystyczny jak dotychczas, czy może nieco większy i łatwiejszy do wsiadania. Przeważa jednak opinia, że nowy Caterham powinien pozostać "taki jak stary". Na pewno jednak będzie szybki. Macdonald deklaruje, że osiągi powinny być na poziomie obecnego modelu 620R. Ten przyspiesza do 60 mph (96 km/h) w 2,79 sekundy.
Elektryczny Caterham będzie jak gokart. Dwa pedały, nagłe przyspieszenie i "coś zupełnie innego do prowadzenia". I ma być ekscytujący, choć w zupełnie innym stylu niż dotychczas - tak mówi Macdonald.
Póki co trwają negocjacje z dostawcami baterii i silników elektrycznych. Brytyjczycy nie chcą kupować gotowej "deskorolki", słusznie twierdząc, że byłaby to dla nich spora strata i wymagałaby zmiany założeń samochodu. Dlatego potrzebny jest solidny dostawca, który zapewni niewielkie, ale wydajne baterie oraz silniki o odpowiednich parametrach.
Dlatego nie spodziewajmy się elektrycznego Caterhama szybko. Firma twierdzi, że premiera nastąpi za 5 lat, w 2026 roku. Nie znaczy to też, że producent zarzuci jednostki spalinowe. Chcą je produkować jak najdłużej i w niezmienionej formie. Obecnie najmocniejszy model korzysta z dwulitrowego silnika Forda z kompresorem o mocy 310 KM.