Chiny kontra Chiny kontra Europa. Chińczycy chcą zatrzymać ekspansję swoich marek
BYD, Chery, Dongfeng i wiele innych koncernów z Państwa Środka chce budować fabryki na Starym Kontynencie. Tymczasem Chiny naciskają na swoich producentów, aby wcisnęli hamulec i zmienili strategię - wszystko z powodu "wojny gospodarczej", którą według nich rozpoczęła Europa.
- Władze Chin oczekują, że lokalne koncerny wstrzymają ekspansję na rynek europejski
- To element walki z Europą tyczącej się sprzedaży samochodów elektrycznych
Napięcie na linii Chiny - Europa trwa w najlepsze. W ciągu kilkunastu miesięcy nasz rynek zalał cały szereg samochodów z Państwa Środka. Do tego największe koncerny już przygotowały się do budowy fabryk, aby nie tylko zwiększyć swoją obecność po tej stronie globu. Tu chodzi także o ominięcie cła na produkty, które przypływają do nas z Państwa Środka.
W tej historii jest wiele wątków. Unia Europejska szukała rozwiązań, które miałyby wyrównać szanse pomiędzy producentami z Chin i z Europy. Proponowano tutaj między innymi kwoty minimalne za samochody. Chińczycy jednak nie zgadzają się na takie zmiany.
Teraz Chiny stawiają na nową strategię. Jak donoszą informatorzy zbliżeni do tematu za pośrednictwem serwisu Autonews, władze Chin oczekują, że koncerny z tego kraju wstrzymają ekspansję na rynku europejskim.
Chiny kontra Chiny kontra Europa. O co tutaj chodzi?
W dużym uproszczeniu i skrócie: władze Chin oczekują, że producenci z tego kraju po prostu będą w najbliższym czasie "sprzedawać swoje produkty", nie wychylając się i nie walcząc o lepszą pozycję. Co więcej, producentom wyraźnie zasygnalizowano, że mają wstrzymać rozmowy dotyczące współpracy, budowy fabryk i rozwoju oferty.
Na przykład Dongfeng Group, należąca do władz chińskich grupa, od razu ogłosiła wstrzymanie rozmów z Włochami na temat fabryk. Inne grupy, należące do "prywatnych" właścicieli, mogą to potraktować jako sugestię - przynajmniej oficjalnie. Prawda jest jednak taka, że niemal wszyscy gracze z Chin z pewnością za chwilę zaciągną hamulec ręczny. To teoretycznie może dać odrobinę przestrzeni do działania dla koncernów z Europy.
Chińskie władze chcą zyskać czas i przestrzeń do zbudowania argumentów pozwalających im na swobodniejsze działanie w Europie. Regulatorzy ze Starego Kontynentu chcą jednak uczciwej rywalizacji - a ta jest jednak mocno zaburzona za sprawą ogromnego wsparcia finansowego ze strony rządu chińskiego, trafiającego w ręce producentów samochodów.
Do tego Chiny szykują swoją odpowiedź na cła na samochody elektryczne w Europie. Mają one objąć kluczowe produkty
Mowa tutaj nie tylko o motoryzacji (pozycja europejskich marek w Chinach słabnie), ale także o imporcie nabiału, brandy (cieszącej się dużą popularnością w Chinach) i towarów luksusowych.
Jednocześnie Chiny i Europa wciąż chcą kontynuować rozmowy dotyczące regulacji, które zapewnią równe zasady gry na rynku. Znalezienie kompromisu jest jednak ogromnym wyzwaniem i może to zająć bardzo dużo czasu.