Citroen Ami rozpoczyna służbę. Samochody trafią do francuskiej armii

Elektryczne Citroeny Ami zasilą szeregi francuskiej armii. Lekkie pojazdy na wyposażenie oddziałów wojsk piechoty na południu kraju.

Dowcipy o tym, że mały "elektryk" nie nadaje się nawet do wycofywania za 3, 2, 1... To prawda. Mały, elektryczny Citroen Ami dostępny jest co prawda w wersji osobowej, jak i dostawczej, ale słabo nadaje się "na żołnierza".

Jest malutki (2,41 m), lekki (485 kg), i wykonany z tworzywa sztucznego. Bateria o pojemności 5,5 kWh wystarcza na przejechanie w bardzo odpowiednich warunkach NAWET 70 km. I to raczej nie korzystając z prędkości maksymalnej. A ta wynosi niebagatelne 45 km/h, dzięki silnikowi, który osiąga całe 8 KM. Samochód we Francji kosztuje około 6 000 Euro i jego najbliższym przeciwnikiem jest Renault Twizy. Po co więc wojakom Citroen Ami?

Ami

Citroen Ami będzie woził żołnierzy

Nie, żeby się poddać, nie trzeba ich nigdzie wywozić. Ale samochody trafią do bazy lotniczej BA-125, na lotnisku w Istres (to niedaleko Marsylii). Tamtejsza baza zamówiła Citroeny Ami... jako meleksy zaopatrzeniowe, do wożenia ludzi i sprzętu pomiędzy oddalonymi obiektami bazy. A także pewnie na szybkie zakupy "do miasta".

Francuzi wychodzą z założenia, że ładowany w ciągu 3 godzin ze zwykłego gniazdka samochód będzie wygodny i pozwoli co nieco oszczędzić. Ma ogrzewanie, wentylację, głośnik, uchwyt na smartfona. Można więc uznać go niemal za pełnoprawny samochód, ale jednocześnie mały, poręczny i tani w utrzymaniu. Bazy tego typu generują bardzo dużo krótkodystansowego ruchu, który do tej pory realizowany był przez samochody spalinowe. W ten sposób można oszczędzić nie tylko na paliwie, ale i na kosztach serwisu, które w przypadku Citroena Ami Electric mogą okazać się znacznie niższe, niż w przypadku nawet prostej "benzyny" odpalanej i gaszonej co chwilę.

Citroen Ami, o dziwo, ma już kilkadziesiąt tysięcy zamówień i to mimo początkowych problemów z ładowaniem akumulatorów (była na to akcja naprawcza). W Polsce niestety nie możemy go kupić i raczej nie będziemy mogli. A szkoda, bo to kompletnie nieprzydatny samochód, którym z chęcią bym sobie pojeździł. To ten sam stopień dziwności i fajności, który ma wspomniane Renault Twizy.