Cła na chińskie samochody elektryczne miały być tarczą dla Europy. Przegraliśmy ten pojedynek

Cła na chińskie samochody elektryczne miały być zabezpieczeniem dla europejskich producentów. W praktyce zadziałały dokładnie na odwrót.

  • Unijne cła na chińskie samochody elektryczne przyniosły nieoczekiwane skutki
  • Chińskie marki szybko zmieniły strategię
  • Teraz największy nacisk stawiają na auta spalinowe i hybrydowe

Unia Europejska zakładała, że cła na chińskie samochody elektryczne będą batem na motoryzację z Państwa Środka. Paradoksalnie stało się dokładnie na odwrót. Eksperci twierdzą, że decyzja regulatorów zachęciła marki z tego kraju do inwestowania w inne rodzaje napędu w Europie. Mowa tutaj o klasycznych samochodach spalinowych, hybrydowych i PHEV. Te okazały się być tańsze dla europejskich konsumentów, co przełożyło się na ich... ogromny sukces.

Liczby nie kłamią. Sprzedaż samochodów chińskich marek w Europie w 2025 roku przekroczy 700 tysięcy egzemplarzy. Jest to zatem wyraźny wzrośnie względem 2024 roku, gdy klienci zarejestrowali 408 tysięcy takich aut. Import pojazdów z Chin nadal rośnie, a elektryki są tutaj jedynie tłem.

Cła na chińskie samochody. Unia Europejska chciała się bronić, ale elektryki nie grają większej roli

UE wprowadziła dodatkowe cła na samochody elektryczne produkowane w Chinach, które sięgają do 35 procent ponad podstawowe 10 procent. Wprowadzone przez regulatora rozwiązanie to nie zahamowało jednak napływu chińskich pojazdów.

Te regulacje objęły tylko auta elektryczne oraz pojazdy z range extenderami. Tymczasem hybrydy oraz samochody spalinowe nadal podlegają wyłącznie standardowemu, 10-procentowemu cłu, co zatem stworzyło wyraźną lukę w polityce handlowej.

Efekt jest widoczny gołym okiem w momencie, w którym spojrzymy na udział poszczególnych napędów w sprzedaży. Chińskie marki dostosowały swoje strategie sprzedażowe w Europie i skupiły się na hybrydach oraz na klasycznych napędach spalinowych.

Dzięki temu producenci mogą omijać wyższe cła, a jednocześnie utrzymali konkurencyjne ceny. Z tego powodu udział aut elektrycznych w sprzedaży chińskich marek w Europie spadł z 44 procent w okresie styczeń-październik 2024 do 34 procent w 2025 roku.

cła na chińskie samochody elektryczne

Obecnie około dwie trzecie chińskich samochodów importowanych do Europy objęte jest jedynie podstawowym 10-procentowym cłem. Oznacza to, że większość wolumenu sprzedaży trafia na rynek unijny bez dodatkowych barier, natomiast wyższe stawki celne dotyczą mniejszej części oferty, skoncentrowanej na pojazdach elektrycznych.

Chińczycy wciąż nie produkują w Europie. Obiecują, ale działania są powolne

Pomimo oczekiwań Brukseli, produkcja chińskich samochodów w Europie nadal działa w niewielkiej skali. W 2025 roku nie przekroczy ona 20 tysięcy egzemplarzy, co przy rosnącym imporcie pozostaje wartością marginalną. Jednocześnie atrakcyjniejsze koszty produkowania w Chinach, nawet o 30 procent niższe w porównaniu z Europą, sprawiają, że przenoszenie produkcji do UE pozostaje dla większości marek nieopłacalne.

Na tym tle wyróżnia się BYD, które szykuje fabrykę na Węgrzech o docelowej zdolności produkcyjnej sięgającej 150 tysięcy samochodów rocznie. Jednakże projekt ten stanowi wyjątek, a nie rynkowy standard.

Inni producenci póki co trzymają się jedynie deklaracji. Leapmotor zapowiada działalność w Hiszpanii, natomiast GWM informuje o planach budowy fabryki, wytwarzającej do 300 tysięcy aut rocznie do 2029 roku. Także grupa Chery uruchomi montaż samochodów w Europie, w Hiszpanii. Niestety większość tych przedsięwzięć pozostaje na etapie zapowiedzi, a ich realizacja wciąż nie ma potwierdzenia w realnych działaniach.