Nawet Dacia przegrała z półprzewodnikami. Aut nie będzie i kropka
Marzy Wam się nowa Dacia, najlepiej z instalacją LPG? Biegnijcie do salonu i bierzcie cokolwiek, co stoi na placu. Nowego auta już nie zamówicie.
Coraz częściej nerwowo spoglądamy w kalendarz, aby upewnić się, czy oby na pewno nie cofnęliśmy do czasów PRL-u. Dziwnie jest tworzyć medium motoryzacyjne, w którym od roku piszemy głównie o niedostępności nowych aut. Nawet tak budżetowe marki jak Dacia padają ofiarą braku części. Rumuńska marka dynamicznie zaciąga hamulec ręczny i mówi wprost - aut nie będzie.
Dacia wstrzymuje zamówienia na nowe auta z LPG w całej Europie
Historia zaczyna się od relacji francuskich mediów, które zauważyły, że z oferty Renault znika Clio i Captur. Auta te w wersji z instalacją gazową są tymczasowo niedostępne i nie można ich zamówić u dealerów.
Podobne informacje zaczęły płynąć z budynków, z których wyjeżdżają nowe Dacie. Francuzi najpierw dostali informację o dyrektywach dla sprzedawców, a teraz te same wieści dotarły z polskiego oddziału marki.
Podkreślamy - chodzi o warianty z LPG. Wersje benzynowe będą normalnie dostępne. Zamówienia na nowe samochody z gazem zostaną wstrzymane, a klienci, którzy czekają już na swoje nowe auto, mogą je dostać nawet dwa miesiące później.
Taka sytuacja i tak jest dużo lepsza niż w przypadku Hyundaia, o którym pisaliśmy dzisiaj rano. Tam nie dość, że klienci czekali ponad rok, to jeszcze właśnie dowiedzieli się, że nie dostaną swojego auta.
Dacia ma dużo aut na placach dealerskich
Mowa tutaj o większości nowych modeli z LPG - czyli o Loganie, Sandero, Dusterze i Joggerze. Tym samym Ci, którzy szukają takiego auta, nie powinni się ociągać. Teraz auto dostępne od ręki jest na wagę złota, a wszystkie ciekawsze specyfikacje znikają w trybie ekspresowym.
Warto dodać, że obecnie wybór Dacii z instalacją gazową zdaje się być naprawdę rozsądny. Ceny LPG wciąż są dużo niższe niż benzyny, dzięki czemu eksploatacja auta staje się przyjaźniejsza dla kieszeni. A w trudnych czasach jest to coś, na co warto zwrócić uwagę.
Wszystko wskazuje też na to, że sytuacja powinna wrócić do normy za około 2-3 miesiące.